Pamiętam jak dziś...
Rok temu poszłam zanieść Salemkowi spóźniony prezent urodzinowy i się zasiedziało trochę...
Nie wiem czy to było przeczucie czy co, ale wpadła Jagodowa z kotem w torbie.
I mówi, że darło to pyszczek już dzień czy dwa wcześniej na działce i pojechała zgarnąć.
A ja zgarnęłam ze sobą... :)
Okazał się pieszczochą i małym przygryzaczem buziaczkowym.
Jak przestajesz głaskać to przygryzie, a jak głaszczesz długo to trochę jak piesek zaczyna lizać palce... :)
Oj słodziak z niego.
A właśnie minął dzisiaj rok od dnia, kiedy go zgarnęłam.
Ktokolwiek go wyrzucił na te działki nie był człowiekiem.
Za to my zyskaliśmy przyjaciela.
/foto: 2014
Czarno-białe koty są takie piękne!!! Dobrze, że trafił na Was w swoim życiu ;)
OdpowiedzUsuń