Czyli post z cyklu, jak to się w kuchni rządzą koty. Bo gdzie można się rządzić, jak w kuchni jest centrum jedzenia i kupkowania się (kuwety kotów, bo łazienka za mała, żeby cokolwiek tam wcisnąć).
Co prawda jest to wspomnieniowa nieco sesja, bo z pierwszej jesieni w 2013 r w domku na zawsze :)
Myślałyśmy, że się ten remont tam nigdy nie skończy...
Największy zachwyt u nas i u kotów chyba do dziś budzi widok kasztanowców za oknem...
Tak kiedyś ślicznie za oknem było jesienią... Teraz już drzewa brzydkie, widoki niefajne :(
Widać jakie młodziaki? I miseczki z PEPCO takie fajne miały, ale przyszedł Amber, a on miski te niestety przewracał, więc zaniosłam Jagodowej dla jej kotów, tam wariaci nie bujają misek ani się na nich nie kładą.
Dopiero co się oswoiły z obecnością Ejmisi w ich życiu - tu jest malutkim półroczniakiem! :)
Ten, że tak nazwę, wentylator łazienkowy nadal jest w użyciu! Codziennie Ejmisia podgląda (jak i inne koty też) ludzi w łazience przez tą dziurę.
A tak z teraźniejszości to jutro mamy wizytę u weta z Amberem i czekamy na wyniki moczu Jagusia, więc jutro napiszę więcej.
Dzisiaj powspominajmy młodziaki wersja 4.0 :)
Też lubicie tak stare zdjęcia odkopać? :)
Fajne wspomnienia :D Też lubimy powspominać i wracać do starych zdjęć ;-)
OdpowiedzUsuńNam google pomaga, wysyła coś w stylu "Odkryj ten dzień na nowo" i już foty sprzed 8 lat gotowe ;)
UsuńJa to wszędzie moim kotom nie pozwalam chodzić. Moim zdaniem każdy musi mieć swoje miejsce w domu, a miejsce kociej sierści nie jest w całej kuchni i na wszystkich blatach.
OdpowiedzUsuńDla nas są rodziną, i chodza gdzie chcą ;) Tak jak i my ;)
Usuń