Dzisiaj nadszedł czas na przemyślenia...
Uwaga, ten wpis może złamać Serce.
Jeśli ktoś nie ma siły, lepiej niech nie czyta...
Kiedy odchodzi zwierzę, które było szczególnie bliskie komuś, kto pozostał po tej stronie, udaje się na Tęczowy Most. Są tam łąki i wzgórza, na których wszyscy nasi mali przyjaciele mogą bawić się i biegać razem. Mają tam dostatek jedzenia, wody i słońca; jest im ciepło i przytulnie.
Wszystkie zwierzęta, które były chore i stare powracają w czasy młodości i zdrowia; te które były ranne lub okaleczone są znów całe i silne, takie, jakimi je pamiętamy marząc o czasach i dniach, które przeminęły. Zwierzęta są szczęśliwe i zadowolone, z jednym małym wyjątkiem: każde z nich tęskni do tej jedynej, wyjątkowej osoby, która pozostała po tamtej stronie.
Biegają i bawią się razem, lecz przychodzi taki dzień, gdy jedno z nich nagle zatrzymuje się i spogląda w dal. Jego lśniące oczy są skupione, jego spragnione ciało drży. Nagle opuszcza grupę, pędząc ponad zieloną trawą, a jego nogi poruszają się wciąż prędzej i prędzej.
To ty zostałeś dostrzeżony, a kiedy ty i twój najlepszy przyjaciel wreszcie się spotykacie, obejmujecie się w radosnym połączeniu, by nigdy już się nie rozłączyć. Deszcz szczęśliwych pocałunków pada na twoją twarz, twoje ręce znów pieszczą ukochany łeb; patrzysz znów w ufne oczy swego przyjaciela, który na tak długo opuścił twe życie, ale nigdy nie opuścił twego serca.
A potem przekraczacie Tęczowy Most - już razem..."
„Jest takie miejsce
W niebie wysokim
Gdzie idą w końcu
Bezpańskie koty
Gdy już pazurki o biedę zedrą
Gdy już śmietniki wszystkie obejdą
Kiedy pchły nawet je porzucają
I kiedy mruczeć nagle przestają...”
Nie jestem wierząca, ale bardzo podoba mi się taki drugi świat pupili
za Tęczowym Mostem opisany przez autorkę tej serii.
Lubię myśleć, że tam gdzieś właśnie po świetlistych łąkach biega mój piesek Falkor,
i że dołączą (niestety nie da się tego uniknąć...) kiedyś do niego także nasze koty.
Wierzę, że cały czas jest gdzieś blisko...
Spaceruje jako świetlista Energia w swoich ulubionych miejscach,
je jabłka, wącha rosę o poranku...
Wszakże Energia nie znika ot tak.
Niby nie powinno się myśleć o śmierci, bo tak nam wpojono, ale...
za Tęczowym Mostem opisany przez autorkę tej serii.
Kiedyś...*
Jeśli mi odejść będzie trzeba,
Bo odejść kiedyś musi każdy,
To niedaleko, nie do nieba,
A tylko do najbliższej gwiazdy;
Aby jej blaskiem ,jej promieniem,
Choć jeszcze nie wiem jak to zrobię,
Słać ci najczulsze zapewnienie,
że moje serce jest przy tobie.
I choć nas dzielić będą lata,
Bo wiesz jak krótko żyją psy i koty,
Postaram się do końca świata
Zabliźniać rany twej tęsknoty.
Lubię myśleć, że tam gdzieś właśnie po świetlistych łąkach biega mój piesek Falkor,
i że dołączą (niestety nie da się tego uniknąć...) kiedyś do niego także nasze koty.
On wróci
Zapłacz,
Kiedy odejdzie,
Jeśli Cię serce zaboli,
Że to o wiele za wcześnie
Choć może i z Bożej woli.
Zapłacz,
Bo dla płaczących
Niebo bywa łaskawsze,
Lecz niech uwierzą wierzący,
Że on nie odszedł na zawsze.
Zapłacz,
Kiedy odejdzie,
Uroń łzę jedną i drugą,
I – przestań nim słońce wzejdzie,
Bo on nie odszedł na długo.
Potem
Rozglądnij się wkoło,
Ale nie w górę; patrz nisko
I – może wystarczy zawołać,
On może być już tu blisko…
A jeśli ktoś mi zarzuci,
Że świat widzę w krzywym lusterku,
To ja powtórzę:
On wróci.
Choć może w innym futerku....
Spaceruje jako świetlista Energia w swoich ulubionych miejscach,
je jabłka, wącha rosę o poranku...
Wszakże Energia nie znika ot tak.
Niby nie powinno się myśleć o śmierci, bo tak nam wpojono, ale...
To jest część życia i nie powinno być tabu.
Co tam u ciebie?
Kotu, który odszedł do Nieba*
Odwiedź nas kiedyś nasz Mruczku drogi
Gdy się rozgościsz już w Niebie,
Snem kolorowym wejdź w nasze progi
I powiedz – co tam u ciebie.
Czy właśnie tego się spodziewałeś
Gdy zapraszano cię do Raju
I czy to wszystko co tam zastałeś
Pasuje do twoich zwyczajów?
Czy aureola ci nie obrzydła,
Czy nie próbujesz jej zdrapać
I czy ci dano anielskie skrzydła,
Bo przecież zawsze chciałeś latać…
Jak sobie radzisz z niebiańskim płotem,
Czy da się tam na nim siedzieć
I – jak się Święci obchodzą z kotem,
Też chcielibyśmy to wiedzieć…
Czy cię tam proszą byś mruczał ładnie
Bogu i gronu Aniołów
I czy też uczą, że się nie kradnie
Łakoci z anielskich stołów?
W Raju z pewnością nie zaznasz biedy,
Święci są dobrzy i czuli,
Lecz – masz tam kogoś, kto jak my kiedyś
Tak cię do serca przytuli?
Jeżeli nie masz, to poproś Pana
Niech cię odeśle z powrotem
Po to byś znowu z nami i dla nas
Tu najszczęśliwszym był kotem.
Ku pamięci Falkorkowi, który był z nami 15 lat.
I małym czarnym pyszczkom, które z nami były chwilkę...
Ku pamięci tym wszystkim kotkom i psom, które nie odeszły w cieple,
a w obojętności przechodniów...
Kot w pustym mieszkaniu - Wisława Szymborska
Umrzeć - tego się nie robi kotu.
Bo co ma począć kot
w pustym mieszkaniu.
Wdrapywać się na ściany.
Ocierać między meblami.
Nic niby tu nie zmienione,
a jednak pozamieniane.
Niby nie przesunięte,
a jednak porozsuwane.
I wieczorami lampa już nie świeci.
Słychać kroki na schodach,
ale to nie te.
Ręka, co kładzie rybę na talerzyk,
także nie ta, co kładła.
Coś sie tu nie zaczyna
w swojej zwykłej porze.
Coś się tu nie odbywa
jak powinno.
Ktoś tutaj był i był,
a potem nagle zniknął
i uporczywie go nie ma.
Do wszystkich szaf się zajrzało.
Przez półki przebiegło.
Wcisnęło się pod dywan i sprawdziło.
Nawet złamało zakaz
i rozrzuciło papiery.
Co więcej jest do zrobienia.
Spać i czekać.
Niech no on tylko wróci,
niech no się pokaże.
Już on się dowie,
że tak z kotem nie można.
Będzie się szło w jego stronę
jakby się wcale nie chciało,
pomalutku,
na bardzo obrażonych łapach.
I żadnych skoków pisków na początek.
Też mnie dzisiaj złapały takie melancholijne myśli, też wspominałam koty, które trzeba było pożegnać, ale zrobiłam to w ciszy. Przeglądanie ich zdjęć rozdrapałoby rany na nowo :( Chyba jeszcze nie jestem gotowa na takie oficjalne wspominki, nie wiem czy kiedykolwiek będę :(
OdpowiedzUsuńPożegnałam wiele kotów, odeszły w różny sposób, za każdym razem bolało tak samo i długo bo każdego bardzo kochałam... Pamętam je wszystkie do dziś- Blizbora, Maciejkę, Gandalfa Rudego, Maciejkę, Piękniocha, Wredka, Gitarę, Małego, Klarę, Domicjana, Leona, Klarensa... W ub. roku straciłam Sprytkę, przeżyłam to strasznie i chociaż jest już ze mną kolejne futerko bo nie potrafię żyć bez koteła to ból jest wciąż świeży bo... czas nie leczy ran tylko przyzwyczaja do bólu.
OdpowiedzUsuń:(
UsuńMocne 😢
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis
OdpowiedzUsuńSpotkamy się kiedyś z nimi. A na razie - pamiętajmy, wspominajmy...
OdpowiedzUsuńTak dzisiaj 15 wrzesnia juz drugi miesiac jak odeszla kicia Nika 18 lat byla ze mna.Ratowalam ja ale miala serduszko slabe,i stanelo.łzy cisna sie do oczu.smutne
UsuńOsobiście jestem wielką fanką kociaków. Super wpis.
OdpowiedzUsuńTen wpis jest bardzo ciekawy
OdpowiedzUsuń🐈
OdpowiedzUsuńTen wpis jest bardzo ciekawy
OdpowiedzUsuńNiestety takie jest życie, ważne że miały dobry domek
OdpowiedzUsuńO swoich przyjaciołach, ktorzy mnie opuscili myslę często. Zawsze kończy sie to łzami i myślą_ mogłam bardziej sie postarac, mogłam zrobić więcej ,to moja wina....Nie wiem czy jest niebo , Tęczowy Most, czy sie spotkamy. Nikt stamtąd nie wrócił ani sie nie odezwal, ale dobrze jest w cos wierzyc, kiedy serce ściska rozpacz....Kociafrania
OdpowiedzUsuń