- Powiedz mama. - Miau miau!


Witajcie!

Jak zwykle Blogger i dziś wie lepiej, czego chcę.
Więc zaczynamy dniumatkowy wpis od Cebulki.
Cebulce nie zawsze da się zrobić zdjęcie...
Na początek napiszę wieści, że typowa ostroga,
dziecko smarkate, ale już przechodzi - lepiej!,
a ja nadal czekam na telefon z fizjoterapii (cito!),
a tam jak dzwonię żadna nie raczy odebrać!
A w poniedziałek idę na zastrzyk w piętę.






Był Dzień Matki, a jak wiadomo, mamami są też kociary
i psiary, i mające też inne kicające zwierzątka...
No, bo nikt nie zrobi lepiej kuwety niż my, ta ręka karmi itd.
i nie ma, że nie wstaniesz - pobudka o 4.30 i koniec!
Kocimi mamami są też te dokarmiające bezdomniaki,
a także prowadzące i szukające domków dla nich.






Niektóre mają także ludzkie dzieci do opieki,
a to także trzeba mieć siłę i energię, nie ma lekko!
I im starsze to wcale nie lżej - tak samo z kociastymi...
Jaguś jest tego piernikowym przykładem - spacerowicz.
Wpuść i wypuść, a do tego znalazł sobie przyjaciółkę
- Jagunio teraz i Mefisia odwiedza i Luneczkę...






Kocie mamy
Franciszek Klimek

K o t y. Blisko człowieka, a przecież
jakże często ich los łzy wyciska.
Dobrze chociaż, że są na tym świecie
Wysłanniczki świętego Franciszka.

Strudzone własnym ciężkim życiem,
oszczędzające na jedzeniu,
wychodzą wieczór, aby skrycie
ulżyć kociętom w ich cierpieniu.

Od ust odjęte resztki jadła,
kupione za ostatnie grosze,
zaniosą kotce, by nie padła
– wzruszone małych kociąt losem.

Sercami otwierają bramy
człowieczych sumień – gdy zamknięte –
anonimowe Kocie Mamy,
niedocenione Kocie Święte.

Nie znajdą miejsca na pomnikach,
i c h na cokołach nie ujrzycie
w piwnicach, szopach i śmietnikach
ratują smutne kocie życie.

Z całego serca je pozdrawiam;
życzenia składam im najszczersze
i im to własny pomnik stawiam
moim serdecznym dla nich wierszem.






Miałam jakieś górnolotne przemyślenia w nocy,
jak mnie bolała pięta mimo moczenia w soli i w lodzie.
Ale teraz już niestety nie pamiętam - ale powiem jedno
- najważniejsze, by to Dziecię czy Kodziecię kochać.
Reszta się sama ułoży, bo za Miłością idzie Opieka,
a to oznacza, że nigdy nie zostaną na lodzie sami.






Z wzajemnością kociej miłości to same wiecie jak jest.
Czasem przylepi się taki placek i nie można wstać,
a czasami wołać możesz do zachrypu, a i tak nie przyjdzie.
Lekarzy nikt nie lubi, więc tu porażka na całej linii,
więc nie warto chorować, ale bieganie za Dzięcięm 
ze skarpetkami i tłumaczeniem, że weź załóż...






U mnie kociomatkami najpierw był Jaguś dla Ejmisi,
a później opiekunką stała się Cebulka dla wszystkich.
To do niej nawet Alex przychodzi na mycie uszu,
a teraz Emrys, Chess, Morf i Nikusia się domagają.
U Maksika to Luna myje Jagusiowi uszy...
Ejmisia i Sansa sama sobie szlachcianką i panią.


Dlatego życzę Wam wszystkiego dobrego,
a każdemu zwierzakowi z osobna, by trafił/miał
tego kochającego Opiekuna, troszczącego się.
💗💗💗
A także, żeby te Niuńki i Misiaczki nie chorowały!!!



Amberka zawsze będę miała w Sercu.
Pierwsze maleństwo, które odeszło...
Bo chyba nie tylko ja widzę w nich małe kociaki?
Macie tak? Że widzicie jakby przebłysk malucha?
Mefcio, choć 12 lat to ja widzę tego wytrzeszcza...

Miłego weekendu!

4 komentarze:

  1. Mam, dokładnie tak mam. Ten moment kiedy trafiło do mła pierwszy raz i mła od razu wiedziała że zostanie. Takie życie kociomadki że takie chwile zapadajo w serducho i widzi się zamiast skrzeczącego potworka bezradne kociątko.

    OdpowiedzUsuń
  2. Też widzę maluchy w swoich♥️♥️♥️♥️♥️

    OdpowiedzUsuń

Zostaw po sobie odcisk łapki 🐾, będzie nam miło! 🐱
🧚🐈🧝🧚‍♀️