Aż strach pomyśleć, co jeszcze...?

Witajcie po małej przerwie.

Trochę się nieszczęścia przypałętało tej Rudej.
Znaczy Matkie kociej stada tu obecnego,
Bolał ząb, więc pojechała o nieludzkiej godzinie do dentysty,
znaczy pod Instytut dostać się tam na fundusz,
bo ząb do wyrwania to już było wiadome po tym,
jak prywtanie pani w gabinecie wcześniej jakby zaleczyła
za jedyne 150 zeta, więc jak zaczął boleć to na wyrwanie.
Ale zanim nastąpiło wyrwanie wieczór wcześniej Matkie naszej
pękła wkładka w aparacie, więc półgłucha tam z pomocą Motylowej.
Do tego wyrywanie okazało się skomplikowane
i w trakcie padła bateria w jedynym aparacie na uchu.
Matkie myśli, co jeszcze nam pierdyknie.
Zbił się też rano jej ulubiony kubek - uznajemy, że to nie my!








Wyrywanie było koszmarem nie do opisania,
bo mieli przeciąć zęba na pół, ale gdzie tam dupa,
trzeba ciąć na małe kawałeki, a jeszcze jak wyciągali kawałki
i się konsultowali między sobą czy to ząb to już prawie tam mdlała.
Że kurna wooot? Trzęsła się Matkie, jak i ten dentysta,
bo bali się, że szczęka pęknie, bo to twardo uparcie siedziała ta 7.
Ma antybiotyk na kilka dni i się nie schylać, więc standardy nam spadły,
bo Matkie najlepiej robi kuwety, ale wytrzymamy zastępstwo kilka dni.
Na domiar tego okazuje się, że trzy zęby do leczenia kanałowego.
Pobolewają, ale termin na 12 grudnia i trzeba przeżyć.
Znaczy pobolewa jeden. A do usunięcia reszta ósemek,
ale to po nowym roku i tu jakoś trzeba będzie Matkie pilnować.
Bo ona cykor dentystowy i masakra jakaś - o nasze zęby dwa,
a sama się boi dentysty, my tego nie rozumiemy...
Myszer i Aimee wiedzą o co kaman, ale to śpiochy są.








Do tego trzeba było załatwić sprawę wkładki do aparatu,
a tam zapisy, no to dawaj zapis i udało się jakoś pójść dziś na ten odcisk ucha,
a tutaj kolejne 150 zeta i wkładka do odbioru za 14 dni...
Spyta ktoś czy coś jeszcze się wydarzy, ano na szczęście nic,
ale aparaty Matkie wypadałoby wymienić, ona coś bredzi o drapaku,
ale kij z drapakiem, poczeka, a jest jeszcze właśnie jeden kij do przywiązania.
Damy radę, a Motylowa mówi, że trzeba iść, wybrać, najlepsze najlepiej.
Matkie się wzbrania, bo to kupa kasy, a te działają, ale argument 15 lat ją pokonał.
Więc w poniedziałek Matkie bada słuch, a potem się zobaczy jak to wygląda.
Z tego co rozumiemy Ludzki Wet jakiś Fundusz wiele nie daje,
bo aparat kosztuje swoje, a oni dają w najlepszym wypadku 1/4 ceny jednego.
A Matkie ma wadę bardzo dużą, bo do 90 aż... 
Czasami mówi, że dobrze, że mruczenie jest czuć pod dłonią,
bo kto wie ile będzie nas rozrabiak małych słyszeć, jak na starcie ma taki zjazd.










A tutaj już wracam, ja Matkie, Ruda.
Tak, bardzo ciężki okres za nami, że naprawdę nie wiemy, co jeszcze,
co jeszcze może nas spotkać - ale przeczytałam ostatni wpis u Bibliotekarki.
W tych ostatnich dniach i tygodniach właśnie zrozumiałam,
że miałam to samo - i nad tym pracuję - nad tym, że Venda musi odejść.
Powraca w najmniej spodziewanych momentach też Sherlock...
Te dwie ostatnie straty zbyt świeże, ale właśnie uświadomiłam sobie,
co mnie od jakiegoś czasu właśnie trzyma - smutek.
Czasem myślę, że coś się zmieniło po odejściu Mefisia,
ale nie wiem, może ten smutek był i wcześniej, bo właśnie, on nie boli.
Po prostu jest jak ten kłaczek, który sobie został po kotku,
a ja wiem, że ta pustka jest i jej nic nie zapełni i muszę z nią żyć.
Dzięki wpisowi zrozumiałam, że ja muszę pozwolić Vendzie odejść.
Cieszyć się, że miałam ją te pół roku, że je uratowałam,
że wygrałam z hejtem, który nas wtedy spotkał i coś zniszczył.








Dobrze ktoś napisał, że to nie zwróci mi żadnej straty.
To, że Motylowa też nie może się z tym pogodzić, ale rozmawiamy o tym.
Łamie się we mnie wszystko, a do tego jak ćmi ząb to wiecie,
nie tak łatwo mieć mur i człowieka wszystko łamie, ale musi tak być...
Pierwszy rok bez Vendy właśnie minął i rano pomyślałam, 
że to będą pierwsze święta naszej Cirilli, którą ktoś porzucił w krzakach,
Może to jest jakiś krok ku lepszemu?
Motylowa słusznie mówi, że muszę zadbać o siebie i wymienić sobie,
bo taka prawda to jest sprzęt medyczny, dzięki któremu słyszę
i muszę przekonać sama siebie, że przecież reszta poczeka.
A tutaj jakoś trzeba temat ogarnąć...
Czuję się jak stary człowiek, ale dobrze powiedziała pani audiolog,
że przecież ja nie mam tak wielu lat, że chyba pora zadbać,
no, bo przecież bez tego tego mruczenia nie będzie słychać...








Trochę chaotyczny ten wpis, ale nazbierało się wszystkiego,
to wszystko się ulało, i jakoś ten bałagan trzeba ogarnąć...
Najgorzej, że koszty są ogromne, ale coś musze wymyślić, bo wiadomo,
wszystko drożeje, więc i tutaj też wszystko poszło do góry.
Pęknięcie wkładki to był już pierwszy sygnał, boję się, że następny będzie sprzęt.
Szkoda, że w naszym kraju nie dbają tak, aby człowiek dostał sprzęt.
Na wszystkim biznes, coś co pomaga słyszeć kosztuje kilka tysięcy za ucho.
A człowiek pracuje i stara się przeżyć, baterie kupować i inne rzeczy.
Ale to temat rzeka - wiecie jak jest, a człowiek nie ma wpływu.
Do marca jest czas coś wymyślić, bo wtedy będzie nowa pula.
Czyli jest czas i trzeba działać.

...może wpadnie trochę światła do mroku?

🎃🍂🍁✨🧡✨🍁🎃🍂
Zapraszam serdecznie tutaj na Bazarek:
I tradycyjnie nasza zbiórka, jakby ktoś chciał grosik...

Dziękuję za każde wsparcie!!! 🐾

5 komentarzy:

  1. No to faktycznie się porobiło... Ale musisz o siebie zadbać, bo kto się stadem zajmie, jak tak dalej pójdzie? Z tym niedosłuchem to się zorientuj czy jakiegoś dofinansowania z PFRONu nie możesz dostać na aparat i inne takie rzeczy, a może najpierw trzeba grupę inwalidzką załatwić, o ile nie masz jeszcze.
    Tak czy inaczej zdrówka Ci życzę (i kasy na jego ratowanie).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jest, ale to jest dofinansowanie typu damy ci 1000 a twój słuch wymaga aparatów za 3000. Na jedno ucho. Więc resztę trzeba sobie samemu zorganizować jakoś. Od dziecka wszystko jest i orzeczenie i ten pozal się Boże dodatek 200 zł co miesiąc co to na baterie i bajery do mycia i filtry starcza.

      Usuń
  2. O rany Kocurrku, ale się porobiło! Dodupnie! Pilnuj się z całych sił, z zębami żartów nie ma. Jeśli chodzi o koszty medyczne to mam wrażenie że właśnie odlatujemy w rejony Nibylandii. Może mniej urzędników w NFZ albo w ogóle ten twór zlikwidować, bo mam wrażenie że taka centralna instytucja jakoś nam nie służy. Oj, martwiam się o Cię. :-/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pefron dopłaca owszem, ale oni to zawsze mają limity i osób i dopłat. Więc na początku roku jest szansa się załapać. Plus taki, że to gabinet audiologiczne załatwia wszystko z nimi. Ja tylko muszę mieć numer skierowania do laryngologa i już. Daje im orzeczenie moje i pani załatwia. Kwestia na co mnie stać i jak się bierzemy. Bo jest nowa opcja na raty. Ale to też ja mam minimalna więc musi to być do udźwignięcia. Z drugiej strony to słuch, więc jak sobie ktoś kupi taką jakość potem ma. Moim zdaniem to powinno być finansowane, bo przecież takie chore pieniądze z wypłaty miesięcznie się potrąca przecież... To samo dentysta. Normalnie prywatnie za leczenie kanałowe zęba musiałabym zapłacić 800 złotych... Jednego zęba. A jeszcze pewnie koszty wizyt. Więc dobić nas chcą i tyle. Myślałam, że jak mam orzeczenie to można zęba na fundusz. Tak można. Za rok jest miejsce... Roku z bólem nie wytrzymam.

      Usuń
  3. A jaki Cię wtedy hejt spotkał?

    OdpowiedzUsuń

Zostaw po sobie odcisk łapki 🐾, będzie nam miło! 🐱
🧚🐈🧝🧚‍♀️

Popularne posty