Kocie pocieszki i nowy dzień nadchodzi...🐱

Witajcie weekendowo!

Dziękuję za ten tydzień z nami - żałoba będzie trwała nadal 
w naszych Sercach - nie skończy się pewnie nigdy... 
Jest taka mała Pustka, której nie zapełni nic a nic.
Mała wyrwa tuż obok wyrwy po Jagusiu, Nikusi, Salemku, Amberku i Falkorku... 
Musimy się nauczyć z tym żyć, a mamy dla kogo...
Moje łzy się skończyły... Nie mam czym płakać. 
Teraz już nadeszła szara rzeczywistość. 
Trzeba zaopiekować tych, którzy zostali. 
Kupić dietetyczna karmę do pokoju Młodego, 
chrupy reszcie i żwirek, który idzie 25l worek tygodniowo... 
Spłacić minus u Wet do końca i żyć dalej - bo jaki mamy wybór?













Wzięłam tydzień zaległego urlopu, żeby dać sobie czas. 
Mefisto był najstarszym w naszym stadzie... 
Największa przytulaśność jaka stanęła na mej drodze 
- owszem Salem lubił czasem na ręce, ale nie tak jak Mefisio. 
Mefi był jedyny w swoim rodzaju on żył z dotyku i skrzeku. 
Mefisio Skrzeczkowski był. Maruda i przytulas straszny 
- potrafił spać kilka godzin na człowieku. 
Nawet z nosem mokrym na mojej twarzy, wtulonym w szyję... 
Nie dociera do mnie, że to się nie wydarzy. 
Jakby za szybą był cały świat, a jednocześnie wiem, 
że mam do odebrania pusty transporter i dwa kocyki z lecznicy...
Od kilku dni gapie się w Grey's Anatomy... 
Z jednej strony czas mi płynie przez palce z drugiej... 
Wiem, że muszę sobie ten czas dać - nawet jeśli to będzie głupawy serial...












MiszQ była na wizycie kontrolnej przy okazji pobierania krwi u Aleksika. 
Pani Wet powiedziała, że to zupełnie inny kot niż nam dała na początku listopada! 
Ochy i achy, że futerko zupełnie inne, 
a jaka paróweczka się z niej zrobiła, a że urosła nawet! 
Więc chyba jednak miała z pół roku w listopadzie...
Misza była w lecznicy od wakacji aż do końca października 
- miała zapalenie płuc, infekcje takie, że lało się oczami, nosem, pysiem, wszystkim, 
a do tego była brązowa - tak ciężka awitaminoza. 
Ale wyszła z tego i jedyne co to miejscami troszkę widać pod światło ten brąz, 
a w jednym oczku troszkę błonka nachodzi. Ale to nic. 
Dla nas jest najpiękniejsza na świecie...













Wyniki Aleksika sa na szczęście ok, kolejne dopiero za rok.
Chyba, że coś się będzie działo to przyjść - wiadomo...
W zeszły piątek z ciężkim Sercem zaniosłam Smilla Sensitiv jaka została,
zaniosłam nawadniające saszetki, witaminki, leki, fibor...
Wypłaciła Motylowa po drodze kaskę dla Pani Wet i poszliśmy,
ale nie sami - Aleks był na pobraniu krwi, a Misza na oględzinach.
Wet powiedziała, że ma wyrzuty sumienia, że nas w środę nie wpuściła,
ale Mefi był na kroplówce - to my byśmy miały tez wyrzuty sumienia,
jakby z powodu nas przerwali mu płukanie - Mefisiu nie dał rady
i nic nie poradzimy na to, stało się - ale bezboleśnie na lekach...
Nie był sam, był pod opieką i mimo reakcji lekarzy odszedł...
Ale ja coś czułam, w poniedziałek widziałam taki prześwit Amberka na Mefisiu.
Może on tam już po niego był? Widziałam ten sposób chodzenia Mefa
- tylne nogi zesztywniałe, zupełnie jak u Ambera przy nerkach...













Za oknem opada śnieg jak ostatnio jak był Mefisio z nami.
Mefi miał cudowne 13 lat w Kocim Raju na Ziemi,
tam gdzie jest oby miał jeszcze lepiej - karma bez końca
i kuweta wielkości całego wszechświata... ;)
Nic nie możemy jednak zmienić tylko żyć dalej...
Minął tydzień ponad i trzeba się ogarnąć, więc czytam:
"Jesteś do cholery PAŃCIĄ!!!!! To zobowiązanie nie tylko na słodkie mruczanki, głaski, karmienie i czyszczenie kuwety. PAŃCIA, FUTERKOWA MAMA, to znacznie więcej, te piekielnie trudne chwile wymagają byśmy im sprostały. Okrutnie pocieszę, potrafisz, jesteś dzielna, jesteś MAMĄ, jesteś PAŃCIĄ. (...) Bo Cię kochają. I jeszcze napiszę, że wiem co piszę. Od załamki wobec futer uchroniła mnie moja miłość do nich i poczucie odpowiedzialności. Niestety, mnie dopadła rok temu załamka wobec własnej osoby. Tu o szlaban trudniej, a wychodzi się z tego jak z bagna. Gdyby nie futra, to podejrzewam że wciągnęło by mnie na amen. Och wiem, podobno jestem ważna dla kilku/kilkunastu istot ludzkich-cudownie że są takie, ale to futra były i są głównym kołem ratunkowym. Ty masz rodzinę nie tylko z futer. Szlaban na załamki. Całkowity." (cytat by Romanka)
I wstaje nowy dzień i trzeba dać kotkom śniadanie, 
a od poniedziałku wrócić po zaległym urlopie do pracy
i pracować nadal na tę moją Futrzastą Rodzinę.
Bo jesteśmy Pańciami i Mamami naszych małych mokrych nosków!
A coś więcej napiszę może kolejnym razem...
Bo mamy najcudowniejszą Wet na świecie i musze się ogarnąć.

Trzymajcie się!

PS. Polecam, choć to niby seria dla dzieci...



7 komentarzy:

  1. Jeszcze nie jeden kotek do Was zawita, bo po to są na tym świecie tacy ludzie jak Wy, Kocia Rodzinko, żeby porzucone i zagubione koteczki miały gdzie trafić, znaleźć przyjazny dom i opiekę. Więc musicie się ogarnąć i być na to gotowi. Każde kocie życie, nawet to dziewiąte, ma swój kres, tak samo jak ludzkie. Ale rodzą się nowe futrzaczki i potrzebują człowieka do pomocy, do karmienia i przytulania.
    Miszka rzeczywiście wyrosła nad podziw, nie ten sam kotek, a jakie piękne futerko!
    Niech moc będzie z Tobą, Kocurku, i z całym stadem!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyrwa zostanie, ale trzeba ogarnąć się dla reszty Miśków, które Was potrzebują.... Trzymaj się, Kocurku :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Serca macie wielkie i czułe i pewne jest że kocie życia przy Was dobre. Miszeńka przykładem pierwszorzędnym, ale i zadowolone minki i leniwe pozy reszty to potwierdzają. Podziw, szacun i trochę zgrozy że tak umiecie, bo dla mnie moje trzy futerka to już do syta. No cóż, jakoś nie robię się ani młodsza ani bogatsza i nawet dodatkowe pary rączek nie chcą wyrosnąć, a tu głaskać trzeba i nie tylko głaskać🤣♥️🤣.

    "Łikend" mija, pierś do przodu, plecki prosto, włos dumnie odrzuć i do życia o Kocurro♥️

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam serdecznie ♡
    Strata każdego domownika boli, zwierzak to część rodziny, której brak zwiastuje smutek i ból. Mimo upływu czasu, moje rany wcale się nie zabliźniają i pamiętam wszystkie koty, które już odeszły. Jednak wciąż znajduję w sobie siłę by być dla innych. Mam teraz dwa cudowne koty i gdy na nie patrzę wiem, że muszę być dla nich, dla ich bijących serc, dla ich poczucia spokoju, by miały dom i godne życie. Podziwiam was, jesteście wspaniali macie w sobie wiele miłości i dobra, jesteście wielcy!
    Pozdrawiam cieplutko ♡

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocureczku, wyczytałam co piszesz u Tabi. O rozpaczy zamkniętej w pudełku. O trwaniu. Od siebie dodam jeszcze o pustce, która jest, to stare Kochanowskiego "pełno ich, a jakoby nikogo nie było" jest bardzo prawdziwe. Ale w poście zacytowałaś moje słowa, a ja je z całą mocą podtrzymuję, zwłaszcza ten SZLABAN NA ZAŁAMKI, bo przecież to nieprawda że nikogo nie ma. Są i są bardzo ważni i cenni. Ty jesteś ważna i cenna dla tyłu istnień. I co lepsze, nigdy nie mieć styczności z dobrem i miłością dostaną od odeszłych czy może jednak dobrze że byli? Odejścia kochanych tak bardzo rąbią w psyche, ale ja mimo jestem wdzięczna za moich odeszłych, kochanych. Przewrotnie napiszę, to że uwiera to dobrze, wolę że uwiera i boli niż nie mieć w życiorysie odeszłych kochanych. Podobno to oznaka człowieczeństwa, musi uwierać i boleć.. A z załamek to źle się wychodzi, one też niszczą i osłabiają. Jeśli nie masz teraz siły i tylko trwasz, to nic złego, byle nie przesadzać. Mam nadzieję że jednak będzie ten gors do przodu.😊♥️😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak nie myślę o tym, co się stało to jestem jakby poza tym. Ale tak, lepiej, że był. 13 lat i jeden jedyny taki przytulas

      Usuń
    2. Może być że jeszcze będzie podobny przytulas. Nie taki sam, bo to niemożliwe, ale przytulas. Cycuś Jacuś zapewnia, że tak. Będzie.

      Usuń

Zostaw po sobie odcisk łapki 🐾, będzie nam miło! 🐱
🧚🐈🧝🧚‍♀️

Popularne posty