19 styczeń 2023
Dziś mija tydzień bez Ciebie... A moje serce w szoku nadal nie dowierza, że nie poglaskam Cię już, że nie wtulisz mokrego noska w moją szyję, że nie zaskrzeczysz o jedzonko, gdy wejdę do pokoju... Mam nadzieję, że biegasz z Amberkiem tam razem. Że pogodziliscie się po niezgdach ziemskich i znów jesteście nierozłączni. To była piękna miłość i pamiętam jak wczoraj... Czasami myślałam, że dobrze, że się posprzeczali bo Amber przecież umarł przez nerki zaraz... A Mefiemu wtedy by pękło Serce... A może pękło właśnie dlatego zaczął chorować w pół roku po odejściu Amberka? Tak... Od kiedy odszedł Amber Mefisio właśnie cały czas lądował u Wet... Ehhh...
12 styczeń 2023
Gdybym miała pisać o Miłości,byłaby Tobą Mefisiu...
Pobiegłeś do swojego braciszka Jagusia...
Po Tęczowym Moście...
Nie wierzę, że Cię nie ma, że nie odbiorę Cię z gabinetu...
Świat stanął w miejscu, nie może iść dalej...
Ale świat mnie nie słucha, on działa dalej...
"Często sobie myślałem, że jesteśmy bratnimi duszami, liżącymi wspólne rany po bolesnej przeszłości. Ofiarowałem mu swoje towarzystwo, jedzenie i ciepłe miejsce, gdzie mógł złożyć głowę do snu, on zaś dał mi w zamian nadzieję, sens życia, w które wprowadził lojalność, miłość i poczucie humoru." (James Bowen, Kot Bob)
Jak wczoraj pamiętam jak Cię adoptowałyśmy w Łodzi,
od Fundacji Kocia Mama - byłeś najmniejszy z miotu...
Sam nas wybrałeś, wspiąłeś się Motylowej po spódnicy...
Jadłeś jeszcze mięciutkie, ale szybko się nauczyłeś
i kuwetki i wszystkiego... To był czerwiec 2009 r...
I od tamtej pory byłeś naszym Kotem Bobem, pocieszycielem,
byłeś przy Motylowej zanim dojechała do mnie,
przezwyciężyłeś wtedy awitaminozę, wygrałeś...
Taki malutki, ale dzielny...
"Zbyt długo odczuwałem dominujący brak tych trzech rzeczy - wiary, nadziei i miłości. A potem, nagłym zrządzeniem losu, wszystkie trzy zostały mi ofiarowane. W osobie przekornego, wesołego, mądrego, niekiedy marudnego, lecz nieodstępującego mnie na krok kocura, który odmienił moje życie.
Był przy mnie gdy, gdy odzyskiwałem wiarę: w siebie samego i w świat. Pokazał mi nadzieję, gdy naprawdę zaczynałem już wątpić, czy ona w ogóle istnieje. Lecz nade wszystko obdarzył mnie bezwarunkową miłością, której każdy z nas potrzebuje." James Bowen, Kot Bob
Był przy mnie gdy, gdy odzyskiwałem wiarę: w siebie samego i w świat. Pokazał mi nadzieję, gdy naprawdę zaczynałem już wątpić, czy ona w ogóle istnieje. Lecz nade wszystko obdarzył mnie bezwarunkową miłością, której każdy z nas potrzebuje." James Bowen, Kot Bob
Szymborska napisała:
Kto twierdzi, że jest wszechmocna,
sam jest żywym dowodem,
że wszechmocna nie jest.
Nie ma takiego życia,
które by choć przez chwilę
nie było nieśmiertelne.
Śmierć
zawsze o tę chwilę przybywa spóźniona.
Na próżno szarpie klamką
niewidzialnych drzwi.
Kto ile zdążył,
tego mu cofnąć nie może.
Pożegnanie (...)
pożegnam cię płaczem
pożegnam cię smutkiem
pożegnam cię moim
rozumem malutkim
co myślą otula
całą postać twoją
lecz że cię już nie ma
nie potrafi pojąć...
pożegnam cię słowem
nie wypowiedzianym
i snem cię pożegnam
długim, nieprzespanym
pożegnam cię sercem
co nierówno tyka
i w skroniach pulsuje -
(...)
pożegnam cię z bólem
pożegnam z rozpaczą
bo już cię nie dotknę
bo już nie zobaczę
i tylko opowiem
w intymnym wyznaniu
o mojej miłości
i naszym spotkaniu
Marta "Majorka" Chociłowska-Juszczyk
Nic nie zabierze nam tych prawie 14 lat razem...
Mefisio miał 13 lat, 8 miesięcy, tydzień i 4 dni...
Nie wierzę, że to się stało, wszystkim pękły Serca...
Nasz mały Mefisio mimo płukania i leków...
Jego nerki wygrały, Nasz Mały Mefisio nie dał rady...
Nie mam słów, świat się skończył...
Nic nie zapowiadało aż takiej tragedii...
Bo ile to już razy już miał pozycję "umieram"
a jednak wychodził z tego z podniesionym ogonem?
"(...) ja właśnie płakałem. Nie po wierzchu. Czułem coś takiego, jakby z drugiej strony moich oczu łzy do wewnątrz mnie spływały. Doświadczył pan może takiego płaczu?"
Wiesław Myśliwski "Traktat o łuskaniu fasoli"
Wiesław Myśliwski "Traktat o łuskaniu fasoli"
Mefi Mefistofeles - kot nad Koty!
To on uwielbiał być noszony, mruczał,
tulił się i żył właściwie z dotyku...
Kochana przytulaneczka, zaden inny tyle się nie przytulał.
Tylko Ty Mefisiu tak uwielbiałeś ludzi, że potrafiłeś spać,
wisieć na człowieku byleby blisko, całą noc mruczeć...
Nic nie zapełni tej pustki po Tobie...
Pozdrów Mefisiu Salema, to on mnie nauczył kochać Koty...
"Kiedyś..."
Jeśli mi odejść będzie trzeba,
Bo odejść kiedyś musi każdy,
To niedaleko, nie do nieba,
A tylko do najbliższej gwiazdy;
Aby jej blaskiem ,jej promieniem,
Choć jeszcze nie wiem jak to zrobię,
Słać ci najczulsze zapewnienie,
że moje serce jest przy tobie.
I choć nas dzielić będą lata,
Bo wiesz jak krótko żyją koty,
Postaram się do końca świata
Zabliźniać rany twej tęsknoty.
F. J. Klimek
Gdy musiałam powiedzieć Młodemu, czułam...
Czułam jak Serce pęka mu na tysiące kawałków...
Jaki płacz bólu wydobył się z niego, taki jak ze mnie...
Dobrze, że byłam sama na hali obok tej głównej...
Czułam jakby jakieś dłonie rozerwały mi Serce na pół...
Wyobrażam sobie więc co Młody czuje...
Kotek starszy od niego, taki Wujek Mefisio...
***
dziś wczoraj
jest bliżej
niż jutro
pojutrze
nie istnieje
Patrzę na pustą klatkę... Będę musiała ją posprzątać...
Widzę ten dywanik... Można go już wynieść...
Ale nie dziś... Nie jutro... Nie teraz...
Teraz muszę pozwolić sobie samej umrzeć, by się odrodzić.
Bo nieważne ile Mefisio miał lat - był moim Sercem.
Kawałek mojego Serca dzisiaj umarł wraz z nim.
Nie wiem, jak będzie wyglądał teraz świat...
Nie wyobrażam sobie tego... To jak zły sen...
Daleka droga
Synku, daleka droga cię czeka,
długa i ciężka, niewiadoma,
niełatwa nawet dla człowieka,
bo niepoznana, nieznajoma...
Synku, daleko teraz mi do ciebie,
wędrujesz przez światy odległe
i gdzie to jest dokładnie nie wiem
żal, że za tobą nie pobiegnę...
Synku, daleko, już nie dogonię
by jeszcze raz wziąć cię na ręce
i zamiast ciebie trzymam w dłoniach
moje pęknięte, nieme serce...
Marta "Majorka" Chociłowska-Juszczyk
Walczył z nami i dla Nas...
Kochał nas, widziałam tę Miłość w jego oczach w poniedziałek...
Tak bardzo się starał mruczeć i nie czuć źle...
Mefisiu, ja rozumiem, ja pamiętam...
Powiedziałam Ci przeciez w domu nim Cię zaniosłam...
Jeśli nie masz już siły, to w porządku,
ja jakoś to przeżyję Mefisiu, ale Ty masz nie cierpieć...
Pamiętam jak pocałowałam Cię wtedy w czoło...
I choć płaczą Serca, boli cholernie to minie...
Musi minąć, bo Ty jesteś z nami takim małym duszkiem...
Zawsze będziesz najważniejszym Kotem...
Zawsze pozostaniesz w moim Sercu.
Mefi Mefistofelis, urodzony w majówkę z Fundacji Kocia Mama...
Byłeś z nami w cięzkich chwilach, ale i radosnych,
to Ty spałeś z Młodym w łóżku i obok na rękach,
chciałeś nadal być naszym małym ważnym Kotkiem
i zawsze nim byłeś - Kot nad Koty, czuwaj nad nami...
Byłeś - Jesteś MIŁOŚCIĄ.
Nie ma słów Wiewiórko, przytulam bardzo...
OdpowiedzUsuńOch... moje serce też pęka.... I łzy popłynęły... straszny żal, smutek ogromny... ale trzeba myśleć że jego już nie boli, hasa sobie wesoły po błękitnych łąkach za Teczowym Mostem.
OdpowiedzUsuńPrzytulam Was mocno, Kocia Rodzinko...
M w papilotach
Bardzo , bardzo żal koteczka i Was ... po stracie przyjaciela :((( Przytulamy ♥ ♥ ♥
OdpowiedzUsuńOch Kocurku. Straszna wiadomość. Tak, Małgosia ma rację, jedyna pociecha to to, że go już nie boli, ale doprawdy.... Przytulam.
OdpowiedzUsuńCo ja Ci będę pisać, sama wiesz. Też miałam nadzieję że Pan Skrzypiący się podniesie, jak to on, z satysfakcją że znów się dał uratować i egzekwować będzie należną mu miłość. Kocurrku, skoro on się poddał to znaczy że przyszedł jego czas, to był wojownik, gdyby był cień szansy to Mefju dałby się wypłukać. Tyle mruczenia do niego szło i dobrych myśli że gdyby miał jeszcze siły to by walczył. Tak to już z nami kociarzami jest że mamy stado po obu stronach życia, nowe miłości nie rugują tych starych i człowiek ma w końcu niesamowitą ilość kocich istnień wokół siebie. Mła tak bardzo kocha Mrutka a jak się na niego znerwuje to wrzeszczy - Ty i Felicjan to po jednych pieniądzach! - jakby Felicjan zamiast spać snem nieobudzalnym pod magnolką w ogrodzie w cichości knuł z Mrutkiem złodziejstwo, choć tak po prawdzie to może nie knuł a namawiał Mrucia do złego. Ile razy mła sie zdarza tłumaczyć Sztaflikowi ze tego czy tamtego to ani Laluś ani Danuś by nie zrobili bo to chamstwo i wogle. Szpagetce opowiadam o jej podobieństwie do Wiktorka, Ewaryniia i Mańki, choć tak po prawdzie to z niej cała Melka Kompakt. Wujek Jo słuchając tych młowych pogaduszek stwierdził kiedyś do Cio Mary - "Czy to już nie jest schronisko?". Także Mefju z nami zostanie, jako znajomek internetowy, prawdziwa wetowa zagadka, wybredniś i przytulas z miasta Odzi rodem.
OdpowiedzUsuńPiękne napisałaś epitafium dla Mefisia.... widocznie już nie miał sił dalej walczyć. Przykro mi bardzo.
OdpowiedzUsuńOch, śledziłam Waszą historię i trzymałam kciuki. Nie mam słów, by wyrazić swoje współczucie. Rozumiem tak dobrze ten ból. Mefisiu, byłeś cudownym kotem, teraz jesteś cudownym, kocim duszkiem. Dbaj o swoją rodzinkę, prześlij im pocieszenie.
OdpowiedzUsuńBardzo Wam współczuję, pożegnania są tak niewyobrażalnie trudne. Teraz pociechą jest to, że Mefisio nie będzie cierpiał, czas na wspominanie z uśmiechem przyjdzie dużo później, ale nadejdzie na pewno.
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro...Wyobrażam sobie Wasz smutek i ból. Czuję go w sobie mocno, bo sama wiem jak to jest. Dzisiaj jest rocznica śmierci mojej Zuzi. I nadal boli.Ech...
OdpowiedzUsuńPrzytulam Cię tkliwie, Kocurku♥♥♥
Kocurku przytulam, mocno,mocno.
OdpowiedzUsuńW sobotę zanim poszłam z nim do Wet wzięłam go na ręce i powiedziałam mu (a był takim zwinietym już nie pierwszy raz w pozycji wszystko mi jedno), że "jeśli nie dajesz rady, nie masz już sił to w porządku, ja to rozumiem, ja to jakoś przeżyję, ale Ty masz nie cierpieć Mefi. Tylko tyle i aż tyle. Kocham Cię na zawsze." Za każdym razem, gdy widać było, że zostanie w szpitalu mówiłam mu to. Żegnaliśmy się w domu nie u Wet. Przy Amberku nauczyłam się żegnać tu w domu, bo wiedziałam, że może być różnie. Jagusia także tak żegnałam... Nikusie przed operacją też - ze względu na to, że zdarza się, że kotek nie wyjdzie z narkozy...
OdpowiedzUsuńTakże Mefisiu, Twoja walka dobiegła końca. Jesteś już wolny ...
Jest już wolny - pięknie to podsumowałaś, kochana Wiewiórko.
OdpowiedzUsuńNikt piękniej niż Ty nie potrafi opisać bólu po stracie ukochanego przyjaciela... Widać wielkie serce, przywiązanie i cierpienie... Ogromnie Wam współczuję...
OdpowiedzUsuńMoja Czarnuszka odeszła jesienią, a teraz pewnie oprowadza Mefisia po zakątkach kociego raju...
Och. U Ciebie też Małgosiu.....
UsuńTak, bliscy za bramą wolni. To pociecha.
Rety. Wiem, że to zupełnie inna sytuacja, ale jak odeszła moja ostatnia koszatniczka to smutek był naprawdę wielki (chociaż sam zwierzak w interakcje z nami wchodził inaczej niż kot czy pies). Współczuję bardzo. Na pewno najważniejsze w tym jest brak cierpień u zwierzaka, po drugiej stronie na pewno będzie mógł sobie być bez cierpienia, a może też jest tak, że zwierzaki, które odeszły mogą jakoś nadal z nami być, może nawet widzieć co się u nas dzieje. Kto to wie w sumie.
OdpowiedzUsuńWłaśnie brak windy na to trzecie piętro jest chyba największą bolączką. Zwłaszcza jak mieszkanie ma 3.20 wysokości tak jak u nas.
Pozdrawiam!
https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/
Ogromnie dziękujemy! ❤️❤️❤️Mamy na stanie 100 + 35 + 20 do doniesienia Lecznicy na spłatę minusa. Trzymam na razie to do uzbierania większej ilości i zaniesiemy. W zeszły piątek wraz z lekami, które nam zostały zaniosłam 650 zł.
OdpowiedzUsuńJestem pełna podziwu i wdzięczności dla Was za udostępnienie naszej zbiórki i za wspieranie nas - każda złotówka jest dla nas bezcenna! ❤️
Ogromnie dziękuje, szczególnie w tym czasie, gdzie wszędzie są puszki WOŚP i pod Biedronka co rusz stoją ze zbiórka na chore dzieci... Wiemy, że każdy ma swoje możliwości i wybiera komu pomoże. Dziękuję za wybranie wsparcia Świętej Pamięci Mefisia w jego walce o życie... ❤️🩹❤️🩹❤️🩹
widziałam już w poniedziałek jego ruch jak u Amberka te tylne nogi i czułam że to nerki siadły. Motylowa zawsze jakoś bardziej pozytywnie patrzyła zawsze i totalnie się nie spodziewała że Mefi nie da rady. Ja mimo że coś czułam to uciekałam od tego. Jak nam Wet potwierdziła, że to nerki to już widziałam trochę na logikę 13 lat, trzustka, nerki nie no cud musi się stać. Ale i tak jego odejście było dla mnie szokiem.
OdpowiedzUsuń