Witajcie piątkowo!
Szybko minął ten tydzień, ale co poradzić...
Po pracy przeważnie padałam spać - ciężko się przyzwyczaić...
Leżenie trzy tygodnie robi swoje, ale pracować trzeba.
Po spaniu czasem oglądałam "ZNation" - głupie,
że aż śmieszne i nieco poprawiające nastrój... ;)
Poza tym każdy wie, co się dzieje, ale nie dajemy się oszaleć.
Panika to najgorsze co można zrobić, więc żyjemy dalej...
Ostatnio lubiana piosenkarka wydała płytę - słucham na Deezerze.
Teraz w tle leci mi nowa płyta Artura Rojka "Kundel".
A za chwilę planujemy sobie obejrzeć rodzinnie jakiegoś "Totoro" ;)
W tym szaleństwie najgorsze jest to, co się dzieje.
Że puszki dla kotów i karmę wykupują jak szaleńcy...
Nie będę wspominać o kluskach i papierze, bo to masakra.
Da się jakoś przeżyć kupując codziennie po troszku...
I tak jak zaglądam to sklep jest prawie pusty...
Nie wiem dokąd to nas zaprowadzi - dzisiaj przeżywam smutek.
Odszedł wszystkim znany kot Error - miał dwanaście lat.
Kto ma FB ten śledził pewnie ostatnio jego stan i choroby...
Serce pękło mi, bo i mój kawałek serca zasierściony umarł kiedyś.
Codziennie pamiętam o Amberku i mówię mu o maluchach...
Liczę, że uda mi się w weekend pod kocem z kotów poczytać.
W końcu musi ruszyć dalej ta misja, ta wyprawa Vuko z PLO.
A od poniedziałku znów w to szaleństwo i tę pandemię...
Zamontowali nam w pracy na ścianach sprzęt do dezynfekcji rąk.
Będzie co ma być - nie za bardzo wierzę w nasz wpływ...
Bo kot jest dobry na wszystko...
Śpiewano już w kabarecie
(autor to znane nazwisko),
by się nie martwić, bo przecież
piosenka jest dobra na wszystko.
Nie będę spierała się z mistrzem,
lecz ja bym wtrąciła też to,
co dla mnie jest oczywiste -
na wszystko najlepszy jest kot.
Na chandrę, na złość, na smutki,
wieczory chłodne i długie,
dobry jest kotek malutki
i nieco starszy, ten drugi.
Na biedę i bezrobocie,
noce spędzane bezsennie,
najlepszy jest kot lub kocię
i jego ciche mruczenie.
Na miłość bez wzajemności
i na korzonki nerwowe,
na grzanie zbolałych kości,
depresje i bóle głowy.
Nie zawsze chce nam się nucić
i czasem łzę trzeba łyknąć...
Weź kota, zamiast się smucić,
bo kot jest dobry na wszystko!
Marta "Majorka" Chociłowska-Juszczyk
Na poprawę humoru wrzucam kotki Mlodego.
Jego artystyczne odkrycie przy rysowaniu serc.
Wszak mogą być kocie serduszka! A jak!
Miłego weekendu i nie dajcie się zwariować...
PS. Mefi ma kapsułki jeszcze - grzecznie bierze.
🙃
W związku z pandemią zaopatrzyłam przede wszystkim kocią bandę w żarełko i zapasik żwirku. Im zabraknąć nie może. My tam jakoś korzonkami w razie czego się wyżywimy. Zapasów dla człowieków nie robimy. Nie panikujemy, pamiętamy czasy kartkowe, wtedy co to niby tylko ocet był w sklepach. A przecież jakoś nikt z głodu nie umarł, lodówka zawsze była pełna.
OdpowiedzUsuńKoteczki serduszkowe cudne :))).
To tak jak u nas. Po weekendzie dojedzie nam żwirek i chrupki. Zaraz będę iść na zdobycie serka do bułek. Pocieszam się, że sklepy będą puste, a kupię co się uda ;)
Usuń