W piątek jeszcze wizyta...


Z Mefciem lepiej, ale jeszcze jeszcze...
Do tego Deneris dostała zastrzyk do domu.
Amber i Sherlock też dostali zastrzyk.


W piątek Mefi wet, i ewentualnie mała.
Jesteśmy wykończeni - daje krem na uszy,
daję lizynę i padam, zasypiam od ręki.
Zmęczona jestem bieganiem za nimi i z nimi,
a najbardziej psychicznie z tego całego stresu.


Odebraliśmy z poczty oridemryl,
Dziękujemy, znalazł się.
Okazało się, że listonosz coś pomieszał.



Padamy na pysio jak Jaguś.
Najbardziej z bezsilności - nic poza dawaniem leków nie mogę zrobić,
bo to one muszą to zwalczyć same.


Czekamy na odpoczynek od tych chorób,
A sami zaczynamy kichać...
PS. U Jagodowej Safirka ma stuwity.
Od poniedziałku dostaje leki. Eh.

» Czytaj dalej... »

Mefcio ma niestety oczko zaatakowane...


Mefcio sie nieco chował nam w niedzielę,
ale wieczorem przyszedł i pokazał oczko...
Przymkniete, zaplakane...
Wiec wczoraj dołączył do wizyty u weta.
Osiem lat temu miał koci katar,
wiec walczymy, a tu zdjęcia z tamtego okresu.







Nie wiemy kiedy tyle lat minęło...
A teraz znów akcja i w środę
sami czarni panowie do weta:
Amber lepiej, Sherlock lepiej, Mefcio kontrola.
Dziewczyny i Rudziaki dają radę.
Od środy lizyna...


I jakoś tak obrazek Marty Zablockiej przychodzi mi na myśl,
kiedy mówimy, ze mamy osiem, a Jagodowa sześć kotów...

Trzymajcie kciuki za nas!

» Czytaj dalej... »

Instagramowa niedziela 💚


Codzienność składa z małych radości...
Trzeba się cieszyć tym, co jest dziś, jutro,
bo kto wie co będzie kiedyś?

Ktoś do mnie wczoraj wieczorem przyszedł...

Przytulał się i mruczał!
Na pewno lepiej się czuł!

A bardzo się o niego martwimy!

Po jedzonku z lekarstwem sobie przysnął...
Porzucił kryjówkę w szafce.
Oby to był dobry znak!

A później przyszedł się umyć na kanapę :)
Po poprzednim zastrzyku antybiotyku
tak dobrze nie było!
Jestem pełna nadziei, ze choróbstwo idzie precz!

I mruczał i mruczał!
Głaszcz a nie zdjęcia robisz, no!
Ale jak nie robić jak to taka odmiana na lepsze...
I mruczy!

A nad ranem przytula się słodziak...
Miłość w czystej postaci 💛

Dina, ogrzewaczka twarzy :)

Ze zmartwionym spojrzeniem...

Leżę, na swoim człowieku i nie zejdę!

Obok oczywiście Sherlock!

Co dwa koty to nie jeden ;) 
a one uwielbiają się tak przytulać, 
nawet w środku nocy 🌙

Radość młodego - Jagusio i Isia wersja pluszowa :)

Trzy koty, każdy inny ;)

Ejmisia zapowiada zimę :)
Winter is coming...

Wielowątkowy człowiek ;)

Czasem jak się idzie do pracy to niebo cuda pokazuje...

Już do ciepłych krajów uciekają?

Jakoś tak w nas już wszystko czeka na jesień,
na zimę i na święta, choć wierzący nie jesteśmy...
To coś jest w tym drzewku, ach no wiadomo, że pod nim prezenty...
Ale potem Nowy Rok, a z nim można zostawić,
co smutne i złe za sobą, i życie będzie toczyć się dalej... :)
I da nowe nadzieje i marzenia do spełnienia.💚

» Czytaj dalej... »

Biedny chory Ambusio...


No niestety z Amberkiem nie jest lepiej...
Pani osłuchała, dalej jeden wielki glut...
Strasznie go zaatakowało... Dostał trzy zastrzyki.
Razem z nim poszedł zasmarkany Sherlock...







Nowych zdjęć Amberka nie wstawię, bo się schował.
Ma legowisko na dole w szafce, tam sobie śpi zawinięty w kocyk.
Biedny chory cieplaczek...
Bardzo się o niego martwimy :(

Narysowałam Amberka na starym, ale jarym wacomie...

Reszta dostała zastrzyki na odporność znów.
Zrobiłam wszystkim po kolei.
W poniedziałek odbiorę wielką paczkę lizyny...
Eh, niech idzie to choróbsko w diabły!

» Czytaj dalej... »

Mała apokalipsa przyszła... 😿


No niestety, mamy małą apokalipsę.
Przedwczoraj wieczorem Amber wszedł w szafę...
i tak został tam aż do następnego dnia
do póki nie wróciłam z pracy.
Weterynarz.
Antybiotyk.

Reszta też kicha...
Miałam napisać, że najbardziej sie martwię o maluszki,
ale z drugiej strony o ośmiolatki także,
i o młodzież też.






O wszystkie sie martwię.
Lizyna zamówiona.
Beta glukan w akcji.

Trzymajcie kciuki.
W sobotę Amber do weta - dam Wam znać.
Niech hespers czy jak mu tam, niech spada!







A i chciałam podziękować osobie z Facebooka,
Ktora pod obrazkiem od Marty napisała,
że się podzieli Oridemrylem.
Mam awizo, dzisiaj biegnę.
Dziekuję bardzo!
Ratuje nas to!

Uszka ładne mają, ale leczenie 21 dni musi być,
bo tyle trwa cykl czegośtam świerzba.
Jeszcze raz dziękujemy!

Leczenie potrwa, postaram się jakiś bazarek uruchomić...

» Czytaj dalej... »

Życie na kreskę z maluszkami :)


Edytowałam poprzedni wpis, ale pewnie mało kto zobaczy.
Akcję robi Marta, która już nie raz zbierała na pomoc kotkom,
my szczególnie uwielbiamy Emilka, bo jest jak nasz Jagusio,
nieco zabiedzony - rozumiecie, głód wszechobecny, 
ale bezdomniaczki są najbardziej potrzebujące i Emilek
postanowił im pomóc - wszystko jest na stronie wydarzenia:
Karmą trzeba się dzielić. Także mokrą. - Emilek.

W związku z ceną Oridemrylu i podejrzeniem u nas epidemii
zrobiła dla nas graficzkę Emilka ogłaszającego poszukiwania
- może ma ktoś niewykończone opakowanie?

Jakby ktoś miał oridemryl (nieskończoną tubę),
to ja bym bardzo prosiła. Leczę moje osiem futerek tubą 30g.
 Połowa nam już poszła, a jeszcze dwa tygodnie zapuszczania.
Kupować całą tubę to 89zł. Cała to za dużo,
 a może akurat ktoś ma niewykończoną?

Po drugie akcja jest taka, że obawiamy się,
że pierwszy wet (bo nasz był wtedy nieobecny) źle zbadał maluchy
i poza świerzbem coś nam pokichują i boję się nawrotu kociego kataru,
a jak wiadomo u nas swojego herpeswirusa ma Jagusio, Alex i Mefcio
(osiem lat temu adoptowane od Kociej Mamy z kocim katarem)
oraz Amber, który był osłabiony znaleziony na działkach
i wtedy wszystkie cztery były bombardowane lizyną 
zmieszaną z kocim mokrym jedzonkiem.

Kochane łobuzy całymi dniami śpią,

czasem razem, czasem oddzielnie...

A w nocy łobuzują dranie i budzą ludzi!

Sherlock już kwiatka znokautował,
sukulenta mniej...

O tu widać, że już paprochy z ucha nie wystają
- jest dużo lepiej po tych 10 dniach zapuszczania!

Błogostanu można im popzazdrościć,
są takie małe, a nam się tylko Serce trzęsie,
żeby wszystko było dobrze -
w końcu Sansa przeszła bezboleśnie,
a Ejmisia tylko świerzb nam przyniosła 4 lata temu...
A Busio był tylko podziębiony, bo wyrzucony jesienią
na działki i zgarnięty po dwóch dniach od przyuważenia.

Ale to na razie podejrzenia i liczę, że to tylko przeziębienie
spowodowane pokręconą pogodą - ja też mam katar...
Więc Witaminę C dostaje Jagusio, Mefcio i Amber oraz maluszki.

Ostatnie, czego bym teraz chciała to herpeswirus,
który siedział cicho i niech tak zostanie!
Te siedem lat był spokój i marzymy, by to było tylko przeziębienie...

Deszcz za oknem niestety nas nie podnosi na duchu...
Miłej niedzieli!

PS. Licytujcie kartki na stronie wydarzenia z Emilkiem!
I jak ktoś ma coś na świerzb to prosimy o odzew!
W razie nadmiaru przekażemy pomoc dalej!
Pamiętajcie, karma wraca ;)

» Czytaj dalej... »

Popularne posty