Witajcie!
Jak obiecałam napiszę nieco o survivalu - śnił mi się pożar.
W związku z tym postanowiłyśmy się zabezpieczyć.
W razie pożaru trzeba mieć z sześć kontenerów - wiadomo.
Dopracować też trzeba jakiego rodzaju transportery kupić.
Opracowałyśmy sobie, że mając jeden plecak przydałby się drugi.
Licząc, że włoży się po dwa koty to cztery mamy już bezpieczne.
Kolejne trzeba by rozłożyć po dwa w torby takie na skosa/na ramię.
Jest jeszcze opcja z wózkiem przeprowadzkowym - jeździ po schodach.
Liczymy dwie dorosłe osoby, ale muszę brać pod uwagę wagę.
Wiem, że w sytuacjach ekstremalnych ma się tę siłę i udźwigniem.
Lecz mogą się zdarzyć sytuacje nieprzewidziane i co wtedy?
Myślę, że wówczas sześć transporterków to może być za mało...
Pomysł wynikł stąd, że czytałam o pożarach - ktoś koty uratował.
Bo to jest właśnie najcenniejsze u nas - nasza Rodzinka Kocia.
Osobiście sobie tego nie wyobrażam, ale też i tego, że się nie uda...
Dlatego opracowujemy plan, by móc je w razie co wynieść.
Wózek przeprowadzkowy jeździ po schodach - to też pomysł.
Opcja: transportery, które się stawia jeden na drugim i pasami
przywiązuje do takiego wózka i można po schodach zjechać.
U nas ostatnie piętro, więc trochę drogi do przebycia jest...
Opcja: to już z dźwiganiem - trzy plecaki, (biorąc Młodego pod uwagę)
oraz torby transportowe - nie każdego kota się uda pewnie z kimś.
Muszę brać pod uwagę Jagusia i Chessurka i Aleksa - ogromne koty,
a także ewentualną bojaźliwość - Czesia nie da się z kimś włożyć.
Jaką opcję wybierzemy jeszcze nie wiem, ale myślimy nad tym.
Na razie mamy tylko plecak i dwa koszyki (jeden awaryjny)...
Sam plan wynika też z lęków - niby nic się nie dzieje, ale...
Może kogoś zainspirujemy tym pomysłem - kto wie co będzie?
Przy samym zagrożeniu przeraża mnie dziura pod łóżkiem.
Bo jak się uprą tam wejść to ni cholery ich wyjąć stamtąd.
Nie wiem, jak to rozwiązać, ale może macie pomysły?
Może w obliczu zagrożenia Koty czują i dadzą się złapać?
miała kontenery za łóżkiem na wszelki wypadek
i dzięki temu, że miała ich dość dużo udało jej się uratować Koty
- żaden nie zginął w pożarze - Bezpieczna Skarpeta.
Niestety ja mam lęki związane z pożarem...
A Wy?
No się zrobiło poważnie... Dziurę pod łóżkiem to może zlikwidować, w sensie zastawić jakoś, żeby wiedziały, że tam się nie włazi? Moje koty są wychodzące, to w razie czego bym wygoniła na dwór, potem i tak by wróciły na zgliszcza, tfu, tfu...
OdpowiedzUsuńCoś wymysle, bo łóżko 160x200 na nogach więc przestrzeń pod spodem jest spora...
UsuńLepiej transportery większe i po 2 koty do jednego, bo nie ma czasu na otwieranie zamykanie...
OdpowiedzUsuńElla-5
Na dużego Jagusia 7.5kg i Aleksa 7kg liczę, że przydałoby się po oddzielnym. Zawsze za dużo niz za mało. Coś się ogarnie.
UsuńCoś wymyślicie, jestem pewna.
OdpowiedzUsuńTzreba mieć plan ewakuacyjny. Ale pożary zdarzają się rzadko jednak. 99% lęków pozostaje tylko lękami.
Może kiedyś przeżyłaś pożar, albo miałaś styczność bliską z ogniem. Skądś się biorą te lęki. Warto się zastanowić i nie panikować.
Nie no nie panikujemy, ale taki sen to koszmar jest. Ale właśnie plan by się przydał.
UsuńA no pamiętam, że się piecyk kiedyś zapalił w mieszkaniu jak się było dzieckiem. Ale tak to nie wiem.
Najbardziej mnie dziura pod łóżkiem martwi, bo nawet jak do Weta to w nogi tam i rób sobie co chcesz...
To zatkaj pudełkami kobieto :)
UsuńOmg skad tyle pudeł :D 160cm na 200cm XD
UsuńW zeszłym roku był u nas pożar w bloku. Paliło się w mieszkaniu sąsiadki. Jako,że mam transporter w mieszkaniu, to Frania za pirze i raz dwa wyszliśmy.
OdpowiedzUsuńSasiadki koty natomiast, schowały się w mieszkaniu i był problem.
Pisałam o tym zdarzeniu u siebie na blogu.
Kupilabym też gaśnice do mieszkania. Tzn.my kupiliśmy takie samochodowe...
A dziurę pod łóżkiem - koniecznie zastawic.
No ta dziura pod łóżkiem to też z drugiej strony azyl jak przyjdzie ktoś to Alex może się tam schować i ma spokój. Eh te nasze kociaki...
UsuńO, tu pisałam o tym pożarze: http://zycieiszycie.blogspot.com/2019/01/
OdpowiedzUsuńJak mnie wtedy po wszystkim łeb rozbolał, to coś strasznego.
I nie wiem, czy sąsiadka kupiła te kontenerki ... muszę ją spytać, jak będę pamiętała.
Oj cenny ten wpis był. Pamiętam co nieco. Gdzieś jeszcze czytałam, że ktoś koty uratował dzięki kontenerom. Na wszelki i gaśnice się kupi. Taki sen to koszmar to na żywo to już w ogóle.
Usuń