🖤 Ku pamięci Salemka ur. w październiku 2004,
a będącym z nami od zimy w 2004,
do 15 października 2021 roku. 🕯️
Pamiętam jako nastolatka, że od razu dostał imię Salem.
Nie zdążyłam dobrze tutaj pożegnać Jagusia, a wczoraj
informacja jak grom z jasnego nieba - nagle się schował...
Jeszcze o 20 skakał normalnie po stole. Poszedł spać na pufę przy kaloryferze a później do pudełka. Nic wielkiego... dzień jak co dzień. Ale obok pudełka zeszły się koty. Był bardzo słaby... pudełko i do weta... zaintubowali.. jeszcze o 20 był zdrowym Salemkiem co skacze na stół i zwraca na siebie uwagę... dlatego podejrzenie zatoru, udaru..
Niestety wczoraj wieczorem mimo reanimacji odszedł.
Nasz Salem, pierworodny, czarny 17latek - pierwszy kotek.
To on nauczył kochać kotki, załatwiał się do wanny,
do póki nie poznał moich Rudych na tymczasie...
Salemek od samego początku wywrócił świat pod siebie.
To była rewolucja taka, że teraz nie wiem, jak bez niego żyć.
Odwiedzałam go u Jagodowej i zawsze chciał na ręce.
Żaden inny kot nie staje na tylnych nogach, by wziąć go na ręce.
Salem jest jedyny i wyjątkowy - pierwszy, ten najukochańszy.
Ale muszę sobie powtarzać, że 17 lat to naprawdę wyczyn.
Kiedyś...
Jeśli mi odejść będzie trzeba,
Bo odejść kiedyś musi każdy,
To niedaleko, nie do nieba,
A tylko do najbliższej gwiazdy;
Aby jej blaskiem ,jej promieniem,
Choć jeszcze nie wiem jak to zrobię,
Słać ci najczulsze zapewnienie,
że moje serce jest przy tobie.
I choć nas dzielić będą lata,
Bo wiesz jak krótko żyją koty,
Postaram się do końca świata
Zabliźniać rany twej tęsknoty.
F. J. Klimek
Poza padaczką, która na szczęście mu w młodości minęła,
nie chorował na nic - uraz ogonka tylko, że trzeba było skrócić...
Od samego początku lubił Whiskasa - nie ta wiedza co teraz,
zawsze przy talerzu, żeby coś mu dać, a nawet kawałek ziemniaka...
Mój mały nauczyciel, który ze mną by przy złamaniach serca,
który razem z Falkorem kombinowali jak napaść na czyjeś kanapki.
On wróci
Franciszek Jan Klimek
Zapłacz
kiedy odejdzie,
jeśli Cię serce zaboli,
że to o wiele za wcześnie
choć może i z Bożej woli.
Zapłacz
bo dla płaczących
Niebo bywa łaskawsze
lecz niech uwierzą wierzący,
że on nie odszedł na zawsze .
Zapłacz
kiedy odejdzie,
uroń łzę jedną i drugą,
i - przestań
nim słońce wzejdzie,
bo on nie odszedł na długo.
Potem
rozglądnij się wkoło
ale nie w górę
patrz nisko
i - może wystarczy zawołać,
on może być już tu blisko...
A jeśli ktoś mi zarzuci,
że świat widzę w krzywym lusterku
to ja powtórzę:
on wróci
choć może w innym futerku...
Wiele osób wstydzi się tej żałoby, bo myśli, że to przecież to był tylko kot i odbiera sobie przez to do niej prawo. Ale to nie był tylko kot, to był KOT. Członek naszej rodziny, istota z którą spędziliśmy spory kawałek naszego życia. Nasz przyjaciel, ktoś, kto często stawał się milczącym powiernikiem naszych smutków, ktoś, kto próbował ukoić nasze małe i wielkie depresje tak, jak potrafił najlepiej. Czasem swoimi psotami, a czasem wskakując nam na kolana i każąc na się głaskać, co, jak zostało naukowo udowodnione, idealnie koi nasze nerwy. Nierzadko futerko naszego kota było mokre od naszych łez. Nieważne było, ile osób nas zawiodło, on zawsze był przy nas. Nie dlatego, że, jak mówią, było mu wygodnie, ale dlatego, że nas kochał całą swoją kocią istotą. I nie raz, nie dwa nam to okazywał, a tak naprawdę mogliśmy to docenić dopiero w momencie, w którym nam tej miłości zabrakło.Jeszcze jeden tekst, który mi pomógł: http://swiatkotow.pl/strefa-wiedzy/artykuly/psychologia/art,43,teczowy-most.html
Spotkaj się Salemku drogi z Jagusiem moim kochanym,
spotkaj się Salemku Bobkiem zwanym z Amberkiem,
który tyle walczył, bym musiała pozwolić mu odejść,
spotkaj się tam z kompanem Falkorkiem, swoim pieskiem.
Spotkaj się też Salemku z Mordimerem - miał swoje lata...
Czekajcie razem za Tęczowym Mostem na nas...
Zawsze jest nie w porę, zawsze jest za wcześnie...
Nigdy nie jest się gotowym, mimo, że się wie...
Jestesmy tu tylko na chwilę, a Salem nauczył kochać.
Nasz mały Kot Bob - Bobek z Muminków,
Batman, gdy skakał pod sufitem i moje malutkie "eS",
które nie raz leczyło moje złamane Serce...
Salem i Falkor (01 wrzesień 1997 - 16 wrzesień 2012) |
Falkor i Jagusio |
Przeczytałam u Romanki... Masakra, co za czarna seria, niech to szlag!!! Trzymajcie się, ściskam mocno! Kciuki trzymam, dobre myśli i inne fluidy posyłam, jutro coś wrzucę do kociego koszyczka... Biedne te koteczki, nie mogą powiedzieć że coś dolega, człowiek się orientuje jak już poważna sprawa... Ech....
OdpowiedzUsuńTeż ściskam kciuki, mocno.
OdpowiedzUsuńMła trzyma i za Salemka i za Cienie. Uważaj na siebie Kocurrek!!!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za Salemka..O Was też Myślę i Przytulam.Gosia z J
OdpowiedzUsuńJuż wiem... przytulam bardzo mocno...
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro :( Tej jesieni seria kocich tragedii... Trzymaj się Kocur!
OdpowiedzUsuńKocurku wspieraj Jagodową, 17 lat razem to kawał życia, będzie ciężko z taką nieobecnością sobie poradzić.
OdpowiedzUsuńTaaak. Ciężko. Za jakiś czas powiesz sobie "Co za szczęście że był".
OdpowiedzUsuńEch. Nie wiem czy jutro się jakoś tam nie wybrać, zastanawiam się
OdpowiedzUsuńTak. Jeśli tylko da się to zrobić bezpiecznie dla Twojej nogi. Jeśli nie - to w żadnym wypadku nie ryzykuj, takie złamanie to nie żarty. Wystarczy już kłopotów, noga ma się zrosnąć bez komplikacji. Przytulam.
UsuńJednak spasowałem. Nie będę ryzykować. Ehhh
UsuńBardzo współczuję straty Salemka :-(((
OdpowiedzUsuńPierwszy kot , magiczny i przekochany ♥
Jedyny w swoim rodzaju 💔🥺
UsuńPoszedł w ślad za Jagusiem za tęczowy most. Bardzo mi przykro. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń