Poniedziałkowa jesienna refleksja... 🍂🍁🍃


Za oknem deszcz, pochmurni, jesień idzie...
Tak człowiek siedzi i przegląda ten internet,
a najbardziej te ogłoszenia na Facebooku, co udostępniamy.
Podajemy je dalej, a ich ogrom przeraża...

Ludzie nie sterylizują kotów i jeszcze wypuszczają nieodpowiedzialnie,
a to bo katoliczka taka że ona zwierząt nie sterylizuje,
albo gadanie, że bo natura jest taka, że się mnożą zwierzęta...
A w wielu miastach urzędy nie dają ani nie dbają o to.
A warto sterylizować i szczepić przecież.


Wszystkie nasze kotki są kastrowane, dużo jest bezdomniaków,
więc nie warto rozmnażać kiedy tyle bid na około...
My mamy ich osiem, kto wie co by z nimi było,
gdyby nie przygarniecie? Ile kotów by powstało?


Najstarsze wzięliśmy z fundacji 8 lat temu.
Aimèe spod miasta, gdzie pani mieszkająca w domku oddawała dzieci kotki,
nie wiem czy swoja kotkę wysterylizowała po tej akcji...

Amberka ktoś wyrzucił na ogródki działkowe, dosłownie mama po niego wróciła,
bo wcześniej jak odjeżdżała już po porządkach słyszała miauczenie,
gdyby nie to już nie było po co tam jechać... Zamarzłby, nie przeżył...
I trzy lata temu w dziesiąte urodziny Salema go przyniosła. A ja zabrałam.

Sansa spod Lublina też z domku jednorodzinnego, była jedna sama.
Podobnie - nie wiemy czy jej mama miała później zabieg - lał deszcz
i pani podała nam ją do samochodu przez okno tak na rękach...


I w tym roku tez biały kotek byłby sam, ale pan nie chciał oddać bez brata.
Najstarszy u nas Mefisto ma osiem lat.
I te całe osiem lat się kocha, dba i nie żałuję tych wszystkich adopcji.
A umowę podpisała z nami tylko fundacja osiem lat temu.


Kto wie ile takich ot tak oddanych zostaje - szczerze mówiąc -
bez pytania nawet czy będzie kastrowany kot i czy będzie miał towarzystwo..
A ile na działkach wyląduje przed zima,
bo to przecież kot i da rade, nie?

A ile zginie z chorób, porzuconych, samotnych... :(

Na sterylizacje młodziaków tez zbieramy (dlatego, bo dwa na raz),
ale już się nie zmieściło w tytule wydarzenia...
Już się stresuję, ale to dla ich dobra. I zdrowia.
Tak jak mówi Młody - Żeby długo z nami żyły!

3 komentarze:

  1. Niestety dużo tych biednych maluchów....miasta nic z tym nie robią, nie sterylizują, nie leczą kotów wolnożyjących, a jak się znajdzie na osiedlu jakaś dobra dusza, co dba i dokarmia, to jeszcze jest szykanowana przez mieszkańców...... Nawet szkoda gadać :(

    OdpowiedzUsuń
  2. zawsze mi szkoda tych wszystkich kotów, których nikt nie chce i pozbywa się jak niepotrzebnego mebla. Cała moja trójka to takie wyrzutki, które komuś przeszkadzały, bo się akurat urodziły albo zachorowały, więc szkoda było czasu i pieniędzy na leczenie... Niestety nie wszystkie koty mają takie szczęście, żeby trafić do ludzi takich jak ja albo Ty, które dbają, kochają, leczą jeszcze spędzają z nimi czas tak, żeby były szczęśliwe... :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Ela i Ola:
    No właśnie co rusz jak idę do pracy to widzę nowego młodego kota, a później jak wracam to już nie ma ich w okolicy... Jest niby obok w budynku wet (średnio polecany) ale ma fundację mam nadzieję, że im domy znajdują, czasem widzę jakieś ich ogłoszenia z takim co minęłam się jakiś czas temu... Tylko fakt, że coraz mniej osób pyta ponoć o koty, wet do którego chodzimy też ma 6 kociaków na wydaniu... :(

    OdpowiedzUsuń

Zostaw po sobie odcisk łapki 🐾, będzie nam miło! 🐱
🧚🐈🧝🧚‍♀️

Popularne posty