Hej...
Już środa, więc wypadałoby się odezwać.
Przez weekend i ostatnio Amberek je bez zmian:
otwarte są trzy smaki i każdego po troszku się przemyca.
Ma momenty, że zje więcej, ale nie zawsze ten sam smak
- wtedy bym przytachała tego smaku ile się da!
Ale nie ma tak dobrze...
Mam wrażenie, że Felix tuńczyk najmniej odrzucany,
ale to może być tylko wrażenie.
Zmiana jest tylko taka, że 2.55 było, a jest 2.50.
Nie jest to jakaś wielka zmiana,
bo te 0.05 może być kupką albo siusiu trzymanym.
Wywiad, czy je, czy się myje, czy mruczy, czy pije:
4 x TAK, więc do domu i jesteśmy w kontakcie.
No i korzysta z kuwety jednak - zbyt niską kryjówkę ma,
by móc tam sobie swobodnie kucać, więc...
Cieszymy się każdą chwilą.
Każdym smakiem, który mu smakuje
- tak, wiem, pójdę z torbami, ale ja na drugi dzień lecę
i kupuję w Biedronce tego Gourmeta, co podszedł
albo tę Shebę albo cokolwiek mu zasmakuje.
Wiemy, że to nie jest karma kosmos, ale on tylko to je,
a taką jego wolę trzeba uszanować...
Choć drżymy wewnątrz na samą myśl,
czy uda się jeszcze - odliczamy, że minął tydzień...
Cieszymy się, że z nami jeszcze jest,
staramy się myśleć w miarę pozytywnie...
Odpychamy od siebie myśl o "tym" momencie
i o tęsknocie, która wiem, że zaatakuje znienacka...
Ale teraz muszę schować te łzy,
schować ten ból - gdzieś głęboko zakopać.
Będzie jeszcze na ból i łzy czas...
A teraz jestem blisko jego kryjówki,
siedzę, czytam, mówię do niego,
zachęcam, aby przyszedł jak zawsze na kolana...
Każda chwila jest tak cenna bezcenna,
podszyta lękiem, że to ostatnie już...
Będzie co ma być, powtarzamy sobie.
Pewnie jeszcze nie raz będziemy płakać...
Trzeba pamiętać to, co było dobre:
od 2014 ma u Nas jak w kocim raju na ziemi,
mimo że w 2016 zaczął się konflikt
i niestety po zażegnaniu go po pół roku
zaczął nam wciąż chorować w 2017.
Cały czas był opiekowany i kochany!
I nic już tego nie cofnie, nic nie naprawi...
Nigdy się nie dowiemy, jak do tego doszło.
Ale czy to ważne - czy najpierw było to czy to?
Nie uchroni ta wiedza nikogo przed PNN.
Niestety to się zdarza i jest zmorą kotów.
I najbardziej boli opiekunów mruczków.
Bo koty żyją każdym dniem całą sobą
- jakby jutra miało nie być...
CZEGO POTRZEBA KOTU
Kotu potrzeba niewiele:
Pogłaskać go tylko w niedzielę,
w poniedziałek, wtorek i w środę
leciutko podrapać go w brodę,
w czwartek, w piątek i w sobotę
pobawić się trochę z kotem
i w niedzielę – znów niewiele.
A jeśli ci się uda
pokochać go troszeczkę
i tym co mu smakuje
napełnisz mu miseczkę
i mocno postanowisz
nie oddać go nikomu
i zgodzisz się by czasem
porządził trochę w domu,
to zauważysz potem
(to zresztą przyjdzie z wiekiem),
że będąc bliżej z kotem,
jesteś bardziej człowiekiem.
WIERSZ: F. KLIMEK
tak wiele osób pisze nam słowa wsparcia...
To bardzo pomaga, nawet jeśli nie odpiszę.
Czasem za bardzo ściska mi serce,
czasem chciałabym, aby by było inaczej,
by nie czekał nas ten mroczny czas...
Ale każdy kiedyś musi odejść...
Link do zbiórki POMAGAM.PL/MILEKOTY1 nadal spłacamy Weta.
Trzymajcie się...
Jesteś taka silna. To bardzo ciężki czas, ale masz racje, jest to czas bezcenny. Każda chwila jest bezcenna i każda powinna być przezywana z pełną świadomością. No na tyle, na ile można w takiej sytuacji. Modlę się, pamiętam, trzymam kciuki, przytulam. <3
OdpowiedzUsuńJa myślę, że jestem słaba, bo w pracy mnie na płacz łapie, a w domu nie chcę się mazać, bo wiem, że on wszystko czuje... Ja się czuję słaba i bezsilna wobec tego wszystkiego...
UsuńTo ciężki czas czy u ludzi czy u zwierząt, kiedy widać że stworzenie gaśnie, kiedy widać ze coś się dzieje a w sumie nic nie da się już zrobić. Można tylko pogłaskać, pobyć, przytulić.
OdpowiedzUsuńTak bardzo bym chciała aby Amberek nas zaskoczył i już wyzdrowiał.
Oj raz mi się nawet top śniło, ale potem pod koniec snu okazało się, że to był jakiś inny maluszek podobny... Ehhh
Usuń