Ambusio i ulubiona myszeczka 🐭


Ku pamięci Amberka ur. w maju 2014,
a będącym z nami od 10 października 2014
do 2 sierpnia 2018 roku. 🕯

Z jednej strony łzy płyną, a z drugiej się besztam:
Miał przecież piękne życie o jakim można marzyć!
A ile kotków właśnie takiej szansy nie dostaje?
Ile z nich ginie jako bezdomniaczki w mrozie i zimnie?
Albo latem w chorobach typu koci katar i koci tyfus?
Ja wiem, my kociarze całego świata nie zbawimy,
ale ten jeden, jak uratujemy jednego to już wiele - prawda?

Luty 2017:


I zamiast płakać, powtarzam sobie, trzeba pamiętać...
Pamiętać, że miał dom i ciepło, że został zabrany z działek,
że Los jakoś sprawił, że Mama usłyszała to miauczenie,
że w ogóle na działkę Babci przyszedł za altankę...


Trafił Pączuś do raju, bo naprawdę wyrósł ogromny!
A taki mały był 10 października 2014 roku...
Połowę mniejszy od Ejmiśki i śmiałam się, jak Wet (inny)
mówił, że on ma rok jej zdaniem, wg nas 4 miesiące...
No Amber przy pobycie u Nas po kastracji urósł razy dwa
- stał się porządnym 6 kilowym kotem wielkości Aleksa.


W ostatnie dwa dni pokazał mi Siebie...
Takiego, jakim Go znałam przed chorobą:
Wystawiał brzuszek do głasków i zaczepiał łapką,
dawał mi baranki, jakby nigdy nic...
Tylko te oczka, oczka miał takie ciemne i smutne...


Ale nie chciał jeść, a ja czułam, myślę, że on wiedział...
I chyba chciał coś od siebie dać,
bo już na drugi dzień była całkowita odmiana...


RÓWNIEŻ

Rzekła pewna pani
głosikiem beztroskim:
- Cóż, trudno, Kot również
jest stworzeniem boskim.
A ja patrząc na nią
zrozumiałem w lot,
że żadne tam "również",
bo WYŁĄCZNIE Kot.
/ F. Klimek /


Kiedyś w jakimś serialu słyszałam o tzw. "zrywie",
że tuż przed odejściem nagle ktoś zaczyna się czuć lepiej.
Jak dla mnie to jakaś forma pożegnania ze światem.
On tak na swój sposób się pożegnał mówiąc "jest ok".


Był jednym z nauczycieli Kociej Miłości,
aby także pokazać jaka jest Tęsknota i Ból...
Los chciał, by On był tym pierwszym, który odejdzie...
Ale czy odszedł tak naprawdę?
Ciało to tylko powłoka, a On jest z Nami nadal
- energia ot tak nie znika, nie ginie...


Biega pewnie tam po łąkach i kwiatach,
a może zagląda do Nas przez okno?
Może patrzy na nas z chmur?
Można się pocieszać na różne sposoby...
Ważne, że był Kochany...


I najważniejsze, że miałam okazję poznać
tak Niezwykłą i Jedyną w swoim rodzaju Osobistość.
Amber, jak i każdy nasz kotek, był i jest w naszej pamięci
jako członek Naszej Rodziny i Przyjaciel.
Koty są w hierarchii nad nami, nie krzywdzą jak ludzie,
potrafią cieszyć się chwilą i żyć pełnią życia...


I dowodem na to jest sesja, jak się bawi mysią,
ale to następnym razem, bo dziś pękłoby mi serce...
Ale w taki sposób chcę Go upamiętnić, uhonorować.
Bo był wyjątkowy i nie chcę płakać na widok Jego zdjęć.
Chcę pamiętać te chwile na zawsze i cieszyć się,
że w ogóle mogłam być ich świadkiem...


Do dziś od tamtego pudełeczka "kota w worku"
nie mam pojęcia, gdzie ta mysia jest...
Pewnie kiedyś się znajdzie jej kryjówka,
a ja położę ją innemu kotkowi przed pysiem...


Kocham Cię Amberku i nie zapomnę nigdy.
Byłeś, jesteś i będziesz Ukochanym Kotem.


Jak nie wiecie, co napisać (a nie musicie przecież)
wystarczy, że zostawicie w komentarzu serduszko.

10 komentarzy:

  1. Mój Songo też odszedł z powodu choroby nerek. Kiedy czytałam o Amberku na fb, serce mi się rozdzierało, bo wszystko do mnie wróciło (dlatego nie komentowałam prawie, ograniczałam się do "trzymania kciuków" i tylko wstawiałam ikonki polubień itp).
    Znajoma powiedziała mi wtedy, że kiedy jej ukochany pies odszedł, poradzono jej, żeby codziennie zapalała dla niego światełko - świeczkę tealight, cokolwiek, ale żywy płomień, nie jakiś led, przez czterdzieści dni albo - jeśli czuje taką potrzebę - dłużej. Oczywiście miałam wątpliwości - ona też miała - ale okazało się, że pomagało.
    Jednak do dziś zdarzają mi się łzy w oczach, kiedy sobie przypominam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja sobie codziennie do takiego wpisu zapale wieczorem światełko. 40 dni? Jakieś konkretne znaczenie ma ta liczba?
      Ja walczę troszkę z demonem oglądając zdjęcia i upamietniajac go codziennie. Bo chce pamiętać to, co dobre...

      Usuń
    2. Oj dużo kotkow odchodzi z powodu nerek. Przemka Baldrick, u Gosianki Hokus... :(
      Na pewno biegają razem po łąkach i są szczesliwi. Tak sobie powtarzam.

      Usuń
    3. Nie wiem, jakie ma znaczenie ta liczba. Pytałam znajomą, ale też nie wiedziała, chyba nie pytała tej osoby. Wiem tylko, że to był ktoś, komu bliski był buddyzm chyba lub w ogóle punkt widzenia ludzi dalekiego wschodu.

      Usuń
    4. Mi się podoba, znaczy pasuje. Będę zapalać tak długo jak będę czuć potrzebę... Dziękuję za podsunięcie pomysłu 💗

      Usuń
  2. Moje koty przeważnie dożywały spoojnej jak to mówią starości. Co prawda też były gipsowane - bo sąsiedzi łapki na myszy w zaroślach wystawiali albo przy ograniczeniu na naszej osiedlowej 60km\h jechali. Dzis mamy już tylko pieski, ale powoli tęsknie za takim słodziakami kociakami.
    Życzę zdrówka wszystkim kotkom, aby już tyle nie chorowały i późnej starości się doczekały.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystko, co piszesz jest mi znane. Ja też płakałam, powtarzałam sobie, że przecież Dinuś był tak bardzo szczęśliwy i to do samego końca. Niech żałoba trwa swoim tempem. Pamiętaj kochana, zrobiliście wszystko dla Niego i podarowaliście mu najpiękniejsze, co istnieje we wszechświecie, czyli najczystszą miłość. Zawsze będzie z Wami, zawsze. <3

    OdpowiedzUsuń

Zostaw po sobie odcisk łapki 🐾, będzie nam miło! 🐱
🧚🐈🧝🧚‍♀️

Popularne posty