"Zbyt długo odczuwałem dominujący brak tych trzech rzeczy - wiary, nadziei i miłości. A potem, nagłym zrządzeniem losu, wszystkie trzy zostały mi ofiarowane. W osobie przekornego, wesołego, mądrego, niekiedy marudnego, lecz nieodstępującego mnie na krok kocura, który odmienił moje życie.
Był przy mnie gdy, gdy odzyskiwałem wiarę: w siebie samego i w świat. Pokazał mi nadzieję, gdy naprawdę zaczynałem już wątpić, czy ona w ogóle istnieje. Lecz nade wszystko obdarzył mnie bezwarunkową miłością, której każdy z nas potrzebuje." James Bowen, Kot Bob
🧡 Ku pamięci Jagusia ur. w maju 2009,
a będącym z nami od sierpnia 2009
do 29 września 2021 roku. 🕯️
Nie płaczę już tak, jak tydzień temu... Jaguś by tego nie chciał.
On już nie cierpi, nie czuje bólu, nie jest taki bezsilny...
Na pewno kochał do samego końca, jak i my - kochamy nadal.
Wierzę, że nie zniknął, że jest gdzieś obok nas małą iskierką.
"Często sobie myślałem, że jesteśmy bratnimi duszami, liżącymi wspólne rany po bolesnej przeszłości. Ofiarowałem mu swoje towarzystwo, jedzenie i ciepłe miejsce, gdzie mógł złożyć głowę do snu, on zaś dał mi w zamian nadzieję, sens życia, w które wprowadził lojalność, miłość i poczucie humoru." (James Bowen, Kot Bob)
Jest wolny. Jest gdzieś z nami blisko. Wszak energia nie znika, nie ginie.
To tylko powłoka w tym życiu, żegnamy się na chwilę,
bo on będzie z nami na Zawsze w Sercach ❤ i wróci.
Walczyliśmy do samego końca, zrobiliśmy wszystko, co się dało...
Walczyliśmy do samego końca, zrobiliśmy wszystko, co się dało...
„Żal powinien płynąć jak rzeka. Inaczej zarwie brzegi.”
Chciałabym teraz w tych dniach żałoby
jakoś Go upamiętnić wspomnienowymi zdjęciami...
Ponieważ chcę pamiętać dobro, które mieliśmy.
Nie zapomnę Go nigdy, a On na pewno Nas
- na pewno czuwa nad Nami gdzieś tam...
jakoś Go upamiętnić wspomnienowymi zdjęciami...
Ponieważ chcę pamiętać dobro, które mieliśmy.
Nie zapomnę Go nigdy, a On na pewno Nas
- na pewno czuwa nad Nami gdzieś tam...
Mój osobisty Kot Bob, bo tylko ze mną spał na poduszce.
Kochał głaskanie na podłodze początkowo, potem się przełamał...
Jak miał pięć lat i byliśmy w 2013 na swoim coś w nim pękło.
Nikt ani nic Go nie zastąpi - nigdy...Był Jeden Jedyny w swoim rodzaju!
Czy dotarłeś bezpiecznie, kochany,
po drabinie z bielutkich obłoków
do tęczowej, świetlistej bramy?
...Uchylona, choć nie słychać Twych kroków.
Wsuń łapeczkę w szparę - w tę niebieską,
teraz główkę; widzisz most? – piękny pewnie!
Nie bój się, podążaj jak ścieżką,
drugi brzeg to Twój dom, choć beze mnie.
No a ja, chociaż serce mi pęka,
myślę tutaj o Tobie z uśmiechem,
przecież wiem, kto na Ciebie tam czeka.
Znam ich, wiedzą że idziesz.
Już lepiej?
Bądź szczęśliwy w tęczowej krainie,
ja swą miłość Ci czasem podeślę,
- zbieraj ją, gdy do Ciebie dopłynie,
ale czasem odwiedź, choć we śnie.
Koty pamiętają z dni to, co ważne.
Wspomnieniom bez wartości pozwalają odejść
i zapadają w sen mocniejszy niż my,
którym pęka serce, bo pamiętamy
tyle rzeczy nieważnych.
/Brian Patten/
Był cudowny i jedyny w swoim rodzaju - mój Rudy Jaguar...
Ogromny rudy kocur z ogromnym Sercem, chrapcio kochany...
Adoptowałyśmy Go z Kociej Mamy z braciszkiem Aleksem...
2009 rok... Wydaje się jak wczoraj, a jednak to tak dawno...
Mam wrażenie, że tkwię w jakimś śnie... Że zaraz się obudzę.
To nie prawda, że jak ma się dużo kotów
to cierpienie jest mniejsze - kompletnie nie!
To jest ogromna pustka... Brakuje Go strasznie...
Wyrwa w Sercu jest niewyobrażalna -
zapomniałam, jak bardzo to może boleć...
to cierpienie jest mniejsze - kompletnie nie!
To jest ogromna pustka... Brakuje Go strasznie...
Wyrwa w Sercu jest niewyobrażalna -
zapomniałam, jak bardzo to może boleć...
Z jednej strony łzy płyną, a z drugiej się besztam:
Miał przecież piękne życie o jakim można marzyć!
A ile kotków właśnie takiej szansy nie dostaje?
Ile z nich ginie jako bezdomniaczki w mrozie i zimnie?
Albo latem w chorobach typu koci katar i koci tyfus?
Ja wiem, my kociarze całego świata nie zbawimy,
ale ten jeden, jak uratujemy jednego to już wiele - prawda?
RÓWNIEŻ
Rzekła pewna pani
głosikiem beztroskim:
- Cóż, trudno, Kot również
jest stworzeniem boskim.
A ja patrząc na nią
zrozumiałem w lot,
że żadne tam "również",
bo WYŁĄCZNIE Kot.
/ F. Klimek /
- energia ot tak nie znika, nie ginie...
Biega pewnie tam po łąkach i kwiatach,
a może zagląda do Nas przez okno?
Może patrzy na nas z chmur?
Można się pocieszać na różne sposoby...
Ważne, że był Kochany...
tak Niezwykłą i Jedyną w swoim rodzaju Osobistość.
Jaguś, jak i każdy nasz kotek, był i jest w naszej pamięci
jako członek Naszej Rodziny i Przyjaciel.
Koty są w hierarchii nad nami, nie krzywdzą jak ludzie,
potrafią cieszyć się chwilą i żyć pełnią życia...
I choć mamy u weta minus to warto było walczyć.
Dla tych bezcennych chwil. Bardzo Wam dziękuję,
że byliście z nami myślami i sercami.
Za wsparcie także, bo ratowanie naszych małych Przyjaciół zawsze kosztuje...
Dziękuję... ❣️
Dziękuję... ❣️
"Tłumiona nieprzeżyta żałoba może po latach powrócić jako depresja. Tak więc żałobę trzeba po prostu przeżyć od początku do końca. Przepłakać i przeleżeć. Ile? Tyle, ile będzie trzeba." można poczytać: http://swiatkotow.pl/strefa-wiedzy/artykuly/psychologia/art,553,gdy-czas-sie-pozegnac.html
Pamiętajmy, że jesteśmy tylko ludźmi i nie da się
- podkreślam - nie potrafimy nic przewidywać,
jeśli chodzi o naszych mniejszych kocich Przyjaciół.
Ratujemy i leczymy, jak się da - czasami za wszelką cenę
- musimy pamiętać, że nie zawsze się nam to uda.
Pogodzić się ani przygotować na odejście nie da.
Jesteśmy tylko ludźmi - opiekunami w zdrowiu i chorobie...
Nie zbawimy świata, ale mozemy zbawić świat choć jednemu...
- podkreślam - nie potrafimy nic przewidywać,
jeśli chodzi o naszych mniejszych kocich Przyjaciół.
Ratujemy i leczymy, jak się da - czasami za wszelką cenę
- musimy pamiętać, że nie zawsze się nam to uda.
Pogodzić się ani przygotować na odejście nie da.
Jesteśmy tylko ludźmi - opiekunami w zdrowiu i chorobie...
Nie zbawimy świata, ale mozemy zbawić świat choć jednemu...
Jaguś miał z pewnością dobre życie, kochany, najedzony, wygłaskany... przeżył tyle lat z Wami, toteż go brakuje...Bardzo Wam współczuję 🧡
OdpowiedzUsuń12 lat, a czuję, że minęło za szybko ... Że można było czesciej głaskać, więcej przytulać.... Oj chyba tak zawsze jest. Amberek odszedł też nagle. Ale u niego walczyliśmy dłużej a tu... Ech... Tak nagle to wszystko 💔
UsuńNajważniejsze że z Wami był. Wyrwa jest i sama wiesz że nikt jej nie zapełni. I dobrze. Za każdym razem odejście boli, mła tęskni przeca i za swoim Samym Złem. Tak musi być, choć człek się buntuje. Zwierzęta jakby w tym względzie cóś mądrzejsze, wiadomo - ludź to stworzeń głupawy.
OdpowiedzUsuńTak tęskni się. Czasem budzę się rano i po chwili sobie przypominam, że go nie ma przecież... Ehhh.
UsuńNo tak. One niepowtarzalne, nie do zastąpienia innym zwierzaczkiem. Bo inny. Serce innego pokocha, owszem, ale nie da rady odebrać miłości do odeszłego i przelać ja na inne, nowe. I się tęskni.
OdpowiedzUsuńTak. Wyrwa po Amberku nadal jest, mimo, że Czesio adoptowany był. On ma swoje miejsce w moim Sercu , Amberek ma swoje. ❤️
UsuńMiłość to taka energia, która trwa ponad wszystkim. Więc Wiewiórko, płacz ile trzeba. Przytulam.
OdpowiedzUsuńTak, trzeba się wypłakać...
Usuń