Nasza strefa KOTfortu 🐱🦁🐯


Witajcie niedzielnie!

Pogoda u nas taka, że po bieganiu w weekend nie wyszłam.
Ale zagłębiłam się w czytanie "Baśń o Wilczej Dolinie"
i jest zachwyt, bo to autorstwa siostry Pani Krajewskiej,
czyli Agaty Kasiak - napisała też trzy inne książki.
Bardzo polecam Wam Wilcza Dolinę obu autorek...
W planach mam "Obsesja Eve" i "Układanka".
Poza tym nie śledzę wiadomości - Motylowa to robi.







Po wizycie w czwartek u weta jedziemy na nowych lekach.
Tym razem tabletki są różowe i też dwa razy dziennie...
Dostaje je Sherlock, Chessur, Yuumi i Emrysek.
Udało mi się Chessura złapać podstępem, więc był.
To ważne dość, bo Czesio mimo, że w domu chowany
to jednak ma odruchy dzikusa i do łapania ma panikę.
A dobrze, żeby go czasami vet mogła zobaczyć na oczy.








Po wybraniu leków do weta będzie szedł na pewno Sherlock,
bo pierwszy antybiotyk nie dawał poprawy - tylko Lunie.
Luna się zaraziła pewnie przez Yuumi, która włazi wszędzie...
Ale wiadomo, że jak się człowiek stresuje to kotek odczuwa,
a jak kotek odczuwa to spada odporność i starczy wietrzenie...
Dopiero 3 dzień nowego antybiotyku i z Sherlockiem lepiej.
Mam nadzieję, że i reszta da sobie spokój ze smarkaniem...









Jednak nowe zasady są teraz musi najpierw być fizjoterapeuta
i on dopiero może kierować dalej na zabiegi
- już nie ma tak jak wcześniej, że od razu ortopeda może...
Noga nadal dziwna, pewnie szycie łąkotki będzie...
Poza tym nadal uczucie balona jakby, mimo łażenia,
mimo rowerkowania i stepowania na maszynkach domowych.
A może za bardzo się rzuciłam na łażenie wszędzie...








Poza tym nic się nie dzieje u nas właściwie...
Ogarniamy sobie na co dzień szkołę i dom jako tako...
Plany odgracania nadal w powijakach - w weekend się nie chciało.
Ale może pomysł jest, żeby na tygodniu się do tego ruszyć,
choć pogoda nie sprzyja, żeby mi się chciało sprzątać.
W szkole u Młodego jakieś zbiórki, więc zaniesie coś od siebie.
A ja czekam na dziesiąty, żeby naszym zamówić rzeczy.








Ogólnie odczucia mieszane, bo jest zamieszanie,
ale i widzę, że cierpią też i wszelakie inne zbiórki.
Bazarki na FB stanęły, ludzie nic nie licytują,
a przecież tu i teraz nadal toczy się życie i pomoc.
Już wczoraj w sklepach było lepiej, ale nadal opornie,
jakby czas się cofnął o dwa lata i ludzie się barakują...
Im bliżej granicy tym większy świr się ujawnia.








Ale co można poradzić innego, jak po prostu żyć.
Nadal mamy swoje małe problemy, świat do ogarnięcia.
Kuwety do zrobienia, miseczki do wypełnienia wodą i karmą.
I stosik nieprzeczytanych książek i filmów...
Dlatego póki nic nie mogę idę coś obejrzeć i ogarnąć.
Albo po prostu posiedzieć z Mefisiem i go pogłaskać...
I pomyśleć gdzie kupić jego karmę, której nie ma w necie.


O paczuszkowych akcjach napiszę następnym razem :)

4 komentarze:

  1. Ta noga taka dziwna jeszcze będzie, to nie tak szybko wraca do normy Kocurrku. Dobrze że wychodzicie ze szpitalika powoli, nie daj się świryzmowi, swoje rób. Bubiolujem Was.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coraz lepiej jest, może nawet wpis poczynię, ale zapeszyć nie chcę!
      No zamowić Miśkom trzeba żarcie i żwir... Yhhh

      Usuń
  2. Nie wiem jak jest przy granicy, ale u nas spokojnie. Znaczy są zbiórki, pomoce, organizowanie się. Serce rośnie jak się na to patrzy. Ale jestem w stanie wyobrazić sobie, że jak ktoś jest bliżej, to jest mu trudniej poradzić sobie ze strachem. Strach to okropna sprawa, na którą zazwyczaj nie mamy dużego wpływu. Można próbować panować, uczyć się oswajać, ale to raczej długi proces.

    Zbiórki stoją; nasze fundacyjne też, ale nie jestem ani zdziwiona ani nawet nie mam żalu. W końcu u nas jest spokojnie, bomby nam nie lecą na głowy, nie uciekamy w nieznane z jednym plecakiem na garbie. Im jest teraz dużo dużo trudniej niż nam. Dlatego rozumiem, że większe wsparcie dla ludzi i zwierząt zza naszej granicy jest teraz priorytetem.

    Trzymaj się tam z tą nogą. Wracaj do zdrowia :) I zdrówka dla futer <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na każdym kroku widać pomoc, nawet w Biedronce czy na allegro płacąc można wybrać ile chce się wesprzeć. Młody swoje kieszonkowe przeznaczył na jakiś zakup, co w 100% wspiera zbiórkę. U nas zbierają rzeczy, ale już chyba nieco zapał osłabł - kto miał finanse w tym miesiącu pomóc to już to zrobił. Ale wiadomo, że to była pierwsza fala. Zobaczymy co będzie dalej.

      Noga dziwna, ale chyba nie będzie operowana. Nie boli na tyle, a powiedział ortopeda, że to ostateczność cokolwiek tam grzebać. Więc myślę, że powoli jest już koniec mojego posiedzenia.

      Dziękujemy <3

      Usuń

Zostaw po sobie odcisk łapki 🐾, będzie nam miło! 🐱
🧚🐈🧝🧚‍♀️

Popularne posty