Jakaś niemoc nas dopadła, nic się nie dzieje zbytnio.
Na tygodniu czeka nas Wet w sprawie Aleksika jak i Miszki.
U Lunki wychodzi na to, że gulka się wchłonęła, bo nie możemy jej namierzyć.
A ona się denerwuje jak się ja chcę trzymać i macać...
Jeśli rzeczywiście to byłoby dobrze, bo strach był...
Ale ona to taka szajba trochę się odbija od wszystkiego,
więc to mógł być taki guz albo tłuszczak po prostu.
Jeśli się wchłonęło to naprawdę super, bo nie wiemy ile ma lat.
A po przygodzie Miszki to jednak wolałabym nie robić zabiegów.
Żwirki wniesione, jest zapas 8 worków, a karma 20kg w drodze.
Pogoda się zmienia i po pracy padam zazwyczaj po prostu.
Ogarniam sobie powoli wszystko - dziecię zabrane było na Venom 3.
Obiecane, więc była wyprawa, a najgorzej było z powrotem do domu...
Bo przecież w sobotę wieczorem autobus jest raz na godzinę, a nawet raz na dwie...
Podjechaliśmy za dyszkę promocyjnym boltem, bo tak to byśmy wrócili
do tej galerii i tam czekali ponad godzinę na powrotny autobus do domu.
Wysiedliśmy po drugiej stronie od domu, żeby nie dopłacać.
Rozgrzaliśmy się po drodze kawą z mcDonalda i herbatka.
Ale fajny był spacer i jakaś odmiana.
No i Dziecię upragnioną bluzę sobie kupiło za kieszonkowe.
Poza tym jakoś tak się nic nie chce, po pracy śpię i czytam.
Dla odmiany mam zamiar sięgnąć po jakąś mangę albo serial.
Obejrzałam "Bękart" na Prime Video - polecam, a poza tym film "Apokalipsa Z",
gdzie kibicowaliśmy kotkowi głównego bohatera.
To jest chyba na podstawie książki, więc będą jeszcze dwa filmy.
Książek nawet nie szukam, bo niedostępne są nigdzie.
Standardzik - "Detektyw Monk", ale może wrócę do Walking Dead ostatniego sezonu.
Oglądałyśmy też dramat "Na zewnątrz" na Netflix - niby zombie,
ale więcej jest tam psychologicznego dramatu odnalezienia się w takim świecie...
Nieco ciężkie tematy i klimaty, ale tak jakoś wyszło.
Poza tym nic nowego, ale jak coś się pojawi to dopiszę tu albo w komentarzu.
Jakiś ciężko ten rok za nami, a jeszcze przed nami stresujące miesiące.
Wiadomo, koniec roku, zaraz będą jakieś rozliczenia, podliczenia...
Zmienia się sposób naliczania za śmieci - od ilości wody...
Ale staram się odsunąć na razie to wszystko od mojej głowy.
Będzie trzeba sobie jakoś poradzić z tymi wszystkimi opłatami.
Mnie czasem ćmi ząb i na razie muszę jakoś dążyć do załatwienia tego.
A dentysty panicznie się boję, więc póki co odsuwam tę myśl.
Kocie wieści będą jutro - dopiszę.
Obrazek z FB, jakoś mi pasuje... |
Jakoś ogarniemy.
Życzymy Wam spokojnych dni.
Nie dawaj się Kocurrki niemocy, nie dawaj. Odsypiaj sobie obniżki nastroju oblożona kotami. Odsypianie ważną sprawą, mła to po sobie widzi. :-D
OdpowiedzUsuń