no jest w domu już wariatuńcio.
Co żeśmy przeżyli to widać w ostatnim wpisie i teraz tak,
zdjęcia mam pocięte na dwa światy sprzed szpitala i w trakcie.
Żeby było po kolei zacznę od tych sprzed...
Teraz widzę wariata jak śpi na drapaku i nie wierzę, że to za nami.
Nikomu nie życzę takiego stresu, koszmarów i takich lęków.
Masakra jest, że nadal się z tego zbieram. Ale JEST.
UFFF... Przeżył, udało się, jest z nami.
Vukuś.
W międzyczasie jak wiecie, Triss i Emrys mieli zabieg na ząbki.
Odkryłam wczoraj, że to Morfeusz siusia w łazience.
Więc musze go umówić na krew i jakoś ten mocz złapać.
Nie wiemy, czy to stresowe - bo to trwa jakiś czas...
Zimą zaczęłam znajdować jakieś miejsca, a to ręcznik w łazience,
a to jakieś pudełko oznaczone, a teraz już przyłapałam i wiem.
Oby to nie było nic poważnego, bo osiwieję do reszty.
A znam historie z kamieniem w nerce, pomijając PNN
i mniej poważne struwity itp - oby to było coś głupiego.
W sensie łatwego do ogarnięcia.
Wróćmy do Vukusia - Cirilla rozpoznała go, wielka miłość i szajba trwa.
Vuko ma jednak ograniczenia - jak nikogo nie ma i na noc - klatka.
Mogłyśmy go zabrać, bo już nie bierze leków i wstępnie jest ok.
Za dwa tygodnie będzie prześwietlenie i jak będzie ok - kastracja.
Nie wiem, kiedy zrobiła się jesień, a już trzeba robić zapasy na zimę.
Na razie miśki mają dwa worki po 10 kg, a u Młodego jeden.
Pomijam niesienie Wetowi w ratach za szpitalik - i tak nas po rabacie policzyła.
Bo to Vukuś od nich dany, a karmę nosiłyśmy, ale wiecie,
no ktoś musiał te cztery tygodnie tam wokół niego chodzić, prześwietlenia
i leki przecież dostawał - urósł - pokażę Wam na zdjęciach!
Uratowały mu życie, a on jest taki kochany i malutki.
Ja wiem, że urósł, ale dla mnie zawsze będzie maluszkiem.
I to tym najdroższym na wstępie... Motylowa wydłubała od razu tysiaka
i na wstępie tam zaniosła, jak on tam trafił - i mówi uratujcie.
A on leciał z łap, dosłownie było krok od tragedii, ale nie miałam siły tego pisać.
Teraz jest już po strachu, teraz już czekamy na prześwietlenie
i chodzimy za nim krok w krok, ale jest naprawdę grzeczniutki.
W klatce chwilkę płacze i idzie spać, bo poza to on nie ma czasu.
Łazik Vuko...
![]() |
Vuko dziś 💜 |
Dziękujemy za dobre myśli i wsparcie - na pewno dobra energia zadziałała!
Ważne, że JEST, a wszystko się jakoś powoli spłaci,
zapasy na zimę zrobi...
PS. Motylkowa mi założyła, ale nie wiem, czy coś z tego będzie:
🐾🐾🐾
Zapraszam na nasz bazarek:
Zbiórka (wszystko z licznika już dawno u Weta:
Dziękuję za każde wsparcie! 💗💗💗
PS. Motylkowa mi założyła, ale nie wiem, czy coś z tego będzie:
PS. W międzyczasie nie miałam kiedy napisać,
ale Aś wzięła że schroniska pieska Chico.
Najważniejsze że już w domu, naprawdę urósł. Oby się u Was już wykłopociło, czymam kciuki żeby z Morfim to rzeczywiście jaka głupota była, najlepiej to żeby kocie niedobroć za tym posikiwaniem stała.
OdpowiedzUsuń