Coś się dzieje złego...
Nie lubię nikogo. Chcę być noszony i przytulany. Najważniejszy. |
Obrażam się, chowam się, i wylizuję ogon... Aż jest tam ranka. |
U Salema odkryliśmy ranę na ogonie. Jakby ktoś skalpelem wyciął kreskę.
Salem nie lubi innych kotów.
Chce być na rękach, chowa się, obraża o inne koty.
I liże z uporem maniaka ogon.
Czeka nas ciężka wizyta u weta i leczenie...
Kocia depresja i stres to ostatnie co chciałam zobaczyć, u któregokolwiek kota.
Tym bardziej w naszej gromadzie...
Nie mam słów.
Smutno.
Nasz wet na wylizywanie ran zalecił...głaskanie i noszenie na rękach. Nie żartuje. Tzn zbadaliśmy najpierw czy nie ma w tym miejscu grzyba albo ran. niczego nie było. Koty liżą się ze stresu, bo lizanie daje stymuluje endorfiny i sprawia przyjemność. Spróbojcie z głaskaniem, dużo, długo i często. Naszej Tośce pomogło. Ważne jest też zeby odwracać uwagę od lizania : np zaczać się bawić lub głaskać w momencie kiedy kot zaczyna się wylizywać
OdpowiedzUsuńPrzytulamy i pozdrawiamy.
Jest noszony i głaskany, ale obraża się jak podejdzie inny kot... Dlatego boimy się co powie weterynarz. Wszędzie piszą, że najlepiej usunąć problem... A on jest zazdrosny o inne.
UsuńAle jak to usunąc problem? oddac kota masz na myśli? jezeli tak to głupią poradę ktoś dzi dał. A jak dzieci by były zazdrosne o siebie, to też należały by 'usunac problem''?
UsuńLekarzem nie jestem, ale moze daj im takie chrupki Calm? To pomaga odstresowac towarzystwo.
Trzymam kciuki żeby wszystko sie poukladalo :*
Nikt innych kotów nie odda. Boimy się jak leczyć, bo na pewno to jest zazdrość. Bo w otoczeniu się nic nie zmieniło. Karma ta sama. Tyle, ze Salem ma już 10 lat...
UsuńBardzo współczuję stresu. Nasz Karmel odchorował dokocenie Guciem. Zaaplikowałam wtedy feromonowe obróżki dla wszystkich kotów i krople Bacha dla każdego dobrane indywidualnie. Terapia trwała długo , ale efekty były .
UsuńMożna jeszcze spróbować dyfuzory do kontaktu - Faliwey .Tyle że jak ktoś ma duże mieszkanie to działa tylko na ograniczonej przestrzeni ...
Salem wylizal sobie przez noc ogon do żywego mięsa. Pobieglysmy z krwawiacym ogonem z kotem w kocu. Okazuje się ze jednak tamten weterynarz w listopadzie albo nie wyczuł zgrubienia bo go nie było albo źle zbadał. Jest zgrubienie - ogon był albo złamany albo przytrzasniety. Jak jest dziecko w domu to się nie dojdzie czy coś spadło mu na ogon czy dziecko coś zrzucilo czy drzwiami przez przypadek przygniotlo. W każdym razie teraz ratujemy Salema ogon przed amputacja go - obcięciem 1/3 długości całego ogona. Wstępnie robimy wszystko żeby zachował ogon w całości. Teraz ma antybiotyki i krem. Ciąg dalszy w poniedziałek. Póki co trzymamy się wersji z ratowaniem ogona. I noszeniem i dopieszczaniem jedynego pana i władcy.
UsuńBiedactwo :((( Bardzo współczuję tego stresu ...
UsuńTrzymam kciuki za ogonek !
Teraz prześwietlenie. Zobaczymy co wykaże...
UsuńMy tez trzymamy kciuki :* Biedy Salemik :(
OdpowiedzUsuń