Ku pamięci Amberka ur. w maju 2014,
a będącym z nami od 10 października 2014
do 2 sierpnia 2018 roku. 🕯
Kwiecień 2015
Kolejny weekend bez Amberka przed nami...
Ale musimy jakoś żyć... Życie toczy się dalej.
Kolejny dzień wspomnień o Amberku,
choć chyba mniej płaczliwy niż wczoraj.
Raz jest lepiej, a raz gorzej...
Odwiedzam maluszki, co kilka dni,
by podnieść się na Sercu troszkę i na duchu.
Ale rana po Amberku nie jest ani trochę płytsza.
Może rzadziej płaczę, ale jak mnie dopadnie...
No jest ciężko i muszę z tym jakoś żyć.
Ktoś powiedział, że śmierć jest częścią życia.
Czasem mam taki dzień jak wczoraj,
że wstaję rano i mam wrażenie, że on idzie...
Że idzie razem z innymi do kuchni, a po chwili -
bo to jest takie kątem oka dosłownie -
widzę, że to jednak Mefcio albo Sherlock,
albo całkiem inny z Kotów - jakby zwidy?
Bracia Mniejsi.
Pewnie temat ten kogoś obruszy,
Każdy przecież od tego ucieka:
Kto powiedział,że kot nie ma duszy,
że to tylko atrybut człowieka?
Kto powiedział,że kot nie ma serca,
że nie kocha, nie myśli, nie czuje
i że nie ma praw własnych do miejsca,
które człowiek na Ziemi zajmuje?
To jest prawda,że Bóg dał nam wiele,
dużo więcej niż innym stworzeniom,
że postawił człowieka na czele
że powierzył opiekę nad Ziemią
I zapewne-cenimy to wszystko,
lecz jest coś, co szczególnie się liczy:
chciał,by byli tu z nami blisko
Mniejsi Bracia, lecz nie niewolnicy.
Niechby człowiek resztkami sumienia
spytał co im tu czyni dobrego,
niechby ujrzał, że świat który zmienia
nie należy wyłącznie do niego.
Niechby jeszcze dwa zadał pytania,
choć nie ma dziś tego zwyczaju:
Czy to koty łamią przykazania?
Czy to koty wypędził Bóg z Raju?
wiersz F. Klimka
Niewątpliwie Koty są lepsze od ludzi
- nie mówię, że od wszystkich -
one nie oceniają, nie krytykują,
one są z nami i kochają nas takimi,
jakimi jesteśmy, a to najważniejsze prawda?
- wiem, że zrobiłyśmy dobrze, że nie ma co się zadręczać.
Bo mimo, że człowiek, wie że zrobił wszystko, co mógł,
to jednak to nie jest przyjemna świadomość,
że to my musimy podjąć decyzję i złożyć podpis.
Nie mam poczucia winy - bo wiem, że nie można było,
że nie dało się zrobić nic więcej poza uwolnieniem Go.
Choć przyznam, że na początku bałam się tego.
Właśnie poczucia winy, bo to my jako Opiekunowie
podejmujemy Tę decycję, to my musimy do niej dojrzeć.
Bardzo się przed tym broniłam, a i znalazłam ciekawy fragment:
I pewnie zawsze, co jakiś czas będę sobie przypominać, że
zrobiliśmy wszystko, co można było,
że nie żałujemy żadnego dnia walki,
bo byliśmy wszyscy bardzo dzielni - Amberek i my razem dla siebie.
Bo decyzja była podjęta ani za wcześnie ani za późno.
Nie łudźcie się - Weterynarz za Was tego nie zrobi.
Choć przyznam, że na początku bałam się tego.
Właśnie poczucia winy, bo to my jako Opiekunowie
podejmujemy Tę decycję, to my musimy do niej dojrzeć.
Bardzo się przed tym broniłam, a i znalazłam ciekawy fragment:
"Wina jest oporem umysłu wobec tego, co jest daremną próbą zmiany przeszłości. W kontekście eutanazji poczucie winy nie pozwala odczuwać pełnego bólu konieczności pożegnania z istotą, którą kochamy. W okrężny sposób nasz umysł stara się chronić nasze serce poprzez tworzenie myśli o poczuciu winy: "Powinienem ..." "Nie powinienem był ..." "Zbyt szybko się poddałem", "Czekałem zbyt długo" itd. myśli - nieprzerwana aktywność umysłu - utrzymują bolesne emocje w naszych ciałach.
Chodzi o to, że poczucie winy niczego nie zmienia. To po prostu sprawia, że czujemy się nieszczęśliwi. A poczucie winy łączy żal, ponieważ tak długo, jak umysł szumi, serce nie może przetworzyć bólu.
Po śmierci Heddy chciałem wiedzieć, że mi wybaczyła. Ponieważ nie było to możliwe, to ja musiałam sobie wybaczyć. (...) Pozbycie się poczucia winy nie oznacza, że miłość minęła, albo tęsknimy za naszym kotem mniej. Po prostu uwalnia nas to od tego, co czujemy w danym momencie, zamiast próbować zmienić przeszłość." całość tu: https://consciouscat.net/2018/08/22/dealing-with-feelings-of-guilt-after-euthanasia/
I pewnie zawsze, co jakiś czas będę sobie przypominać, że
zrobiliśmy wszystko, co można było,
że nie żałujemy żadnego dnia walki,
bo byliśmy wszyscy bardzo dzielni - Amberek i my razem dla siebie.
Bo decyzja była podjęta ani za wcześnie ani za późno.
Nie łudźcie się - Weterynarz za Was tego nie zrobi.
Wiele osób wstydzi się tej żałoby, bo myśli, że to przecież to był tylko kot i odbiera sobie przez to do niej prawo. Ale to nie był tylko kot, to był KOT. Członek naszej rodziny, istota z którą spędziliśmy spory kawałek naszego życia. Nasz przyjaciel, ktoś, kto często stawał się milczącym powiernikiem naszych smutków, ktoś, kto próbował ukoić nasze małe i wielkie depresje tak, jak potrafił najlepiej. Czasem swoimi psotami, a czasem wskakując nam na kolana i każąc na się głaskać, co, jak zostało naukowo udowodnione, idealnie koi nasze nerwy. Nierzadko futerko naszego kota było mokre od naszych łez. Nieważne było, ile osób nas zawiodło, on zawsze był przy nas. Nie dlatego, że, jak mówią, było mu wygodnie, ale dlatego, że nas kochał całą swoją kocią istotą. I nie raz, nie dwa nam to okazywał, a tak naprawdę mogliśmy to docenić dopiero w momencie, w którym nam tej miłości zabrakło.
Jeszcze jeden tekst, który mi pomógł: http://swiatkotow.pl/strefa-wiedzy/artykuly/psychologia/art,43,teczowy-most.html
💗Zbiórka: pomagam.pl/milekoty1 💗
My ponownie spróbujemy zająć się tym,
czym nie miało się ostatnio sił ani nastroju
- a to przeczytać coś, a to obejrzeć, a to pograć,
a to może pokolorować albo wyrwać się z domu...
Spokojnego weekendu!
PS. Widzę, że korzystacie z serduszka poniżej - bardzo mi miło
- sama wiele blogów czytam i czasami nie mam nic do "powiedzenia",
więc ta funkcja jest bardzo wygodna, żeby zostawić ślad po przeczytaniu.
Kolejny piękny post.Pożegnanie przyjaciela.Nie mogę znalzć meila na stronie,aby napisać w sprawie wysyłki zabaweczki.Pracuję w sklepie zoologicznym .tak jak pisałam i co człowiek to inaczej przechodzi żałobe.Zawsze wysłucham ,przytule...
OdpowiedzUsuńDrewnikocurek@gmail.com :)
Usuńmyślałam że w profilu bloggera mi wyświetla. Umieszczę gdzieś w stopce zatem majla.
Artykuły czytałam jak przeczytałam tydzień wcześniej ze jest źle skoro wytrzymał tylko tydzień po kroplowce. Ta ostatnia to była już takie chwytanie sie brzytwy, ale może tez nas wtedy troszkę nabral tym naglym apetytem żebym zobaczyła małe kotki. Panterka tak mi podpowiedziala i ja w to wierzę.
Ja też widziałam Dinusia to tu to tam. W ogóle to ciężko było się przestawić z rutyny, że o tej godzinie spacer, a teraz Dinka karmienie itp. Tak, to najpiękniejsze, że zwierzątka jak już kochają to na całego i właśnie takimi, jakimi jesteśmy. Nie obrzydzają ich nasze rany ani niedoskonałości. :) Amberek zawsze obok, zawsze pełen miłości. <3
OdpowiedzUsuń❤
UsuńOdezwę się na meila.Juz się dogadałam z szefowa,że mi też wyślę.:}
OdpowiedzUsuńCzekamy zatem na list 💌
Usuń