Jeszcze ciepłe dni za oknem, a ja natrafiam czasami na takie zdjęcia
jak te - z zimny tego roku, gdzie obkładają mnie koty...
I wtedy człowieka nachodzą wspomnienia, o których na co dzień
nikt nie pamięta - bo wtedy może pęknąć serce lub łzy popłynąć...
Tak... Wtedy jeszcze był Amberek i czuł się dobrze.
Był po badaniach i prześwietleniach płuc, gdzie wyszły zmiany.
Wtedy jeszcze poza atakami kichania się nie działo...
Zdarzały się infekcje, ale leczyliśmy i żyliśmy bez strachu.
Już jesień...
Już jesień... Zima za pasem,
poranki mgliste i chłodne,
już kicham i kaszlę czasem,
i wciąż jestem bardzo głodny.
Już jesień, poranne przymrozki,
podobno w domach już grzeją...
Czy kotem specjalnej troski
ktoś z państwa mógłby się przejąć?
Już jesień, liście się sprząta,
ja nie mam gdzie głowy skłonić...
Czy ktoś użyczyłby kąta
i kotu dałby się schronić?
Już jesień, jest coraz zimniej,
ludzie wciąż dokądś śpieszący,
zatrzymaj się chwilę przy mnie -
nie jestem wymagający...
Już jesień zasmuca ludzi,
świat będzie jednak piękniejszy,
jeśli przy kocie się zbudzisz,
ma siostro, mój bracie większy...
Marta "Majorka" Chociłowska-Juszczyk
Życie toczy się dalej - świeci słońce, jest jesień...
Kolejna zima przed nami i trzy koty więcej do ogrzewania.
Ale one nigdy nie zapełniają pustki po Amberku
- to tak nie działa, gdyby ktoś myślał inaczej zaznaczam.
Nie wiem, czy to nastrój tych ostatnich dni...
Czy po prostu upływ czasu, który widzę w maluchach...
Wierzyć się nie chce, że w styczniu tego roku wszystko było inne.
Liście
Wiatr po ulicy liście goni,
czerwienią wirują i złotem,
tak zręcznie umykają dłoniom,
jak młode, rozbawione koty.
To biegną, to przy ziemi czają,
do nóg przytulą się na chwilę,
zmęczone, wolno opadają
w tym pełnym gracji, kocim stylu.
A może w tym jesiennym złocie,
biegnącym biegiem pospiesznym,
tańczą zaklęte dusze kocie,
tych, co już dawno odeszły?
Może udają, że są liśćmi
i w ludzką wierzą wyobraźnię?
By o nich wspomnieć - po to przyszły,
bo z kotem jesienią jest raźniej...
Marta "Majorka" Chociłowska-Juszczyk
I czasami chciałoby się, aby przyszedł ten ulewny deszcz
i te zimne dni, kiedy jesień jest jesienią i współgra z duszą,
która nie chce słońca, a serce nie zgadza się z tym całym
bilansem życia i śmierci, bo widzi tylko ból straty...
I nie ważne ile razy powtórzycie sobie, że zrobiliście wszystko,
ani ile razy będziecie mówić, że tam nic go już nic nie boli,
nie zmieni to samego bólu, który pozostaje i przypomina o sobie,
który napada i trzyma do póki się go po prostu nie wypłacze.
Możecie wiedzieć, że nie było innego wyjścia, ale i tak będziecie cierpieć...
Nie da się na to przygotować i nie wiem, jak z tym żyć...
Minęły 3 miesiące i nadal jest mi bardzo ciężko...
Ostatnie zdjęcie znalazłam przez przypadek...
Chessurek też ma na jednej łapce taką plamkę...
Też mi źle ...
OdpowiedzUsuń♥♥♥
To przynajmniej nam raźniej może?
Usuń💗💗💗
Taki nastrój listopadowy.Kuje w serce łzy lecą.Mija rok za parę dni jak nie ma pierwszej Lunki.I czasem dalej płacze.Dwa dni temu zadzwoniła moja siostra,ze odszedł jej piesek.W tym roku straciła trzy zwierzaczki.Dwa psy i kotka.A plamka ...nie ma przypadków
OdpowiedzUsuńTak podejrzewam, ze pewnie nastrój i święta i wszystkiego... Czytałam że trzeba nauczyć się tym żyć bo to że się płacze czasami i dopada smutek będzie już zawsze...
UsuńAż trzy zwierzaczki... Eh. Ja żyję ostatnio z myślą ze moje 3 maja przecież prawie 10 lat... W ogóle po odejściu Amberka nachodzi mnie świadomość, że przecież u mnie i u mamy sa kotki i one kiedyś...
Ech :(