Witajcie!
Za oknem chmury się namyślają czy lunąć deszczem,
a obok laptopa śpią mi Mefistofeles i Chessur,
za mną Lunka na poduszce, bo ją przyniosłam i śpi.
Do Luny jak do jeża podchodzi Sansa i Sherlock...
Ale będzie dobrze - Feliway jest w gniazdku 3 miesiąc,
a kolejne trzy leżą na półce - kupiłam jak mogłam.
Teraz po tym ich chorowaniu byłam nie raz zła, że mogłam poczekać,
ale kto jest w stanie przewidzieć, że jak wydasz premię świąteczną
to akurat za chwilę Chessur postanowi sobie zachorować i pozarażać?
Ale będzie dobrze, cały czas sobie to powtarzamy i tak to płynie czas...
Nowy żwirek jest w kuwetach - na razie benitowy, potem zobaczymy.
Koty zachwycone i mają zabawę w maks-zasikanie każdej na amen...
Ale ja nie o tym miałam pisać, a o urodzinach.
10 lat temu w majówkę na świat postanowi przyjść Mefi!
By później w Łodzi w Fundacji Kocia Mama nas wybrać!
Nie wiem, kiedy minęło te 10 lat?! Jak na niego patrzę...
On szczególnie towarzyszył nam w ciężkich chwilach,
a później razem z nim Jagusio i Aleksik nim było OK.
Czasami zastanawiam się, co by było, gdybyśmy nie adoptowały go?
To takie nasze małe Perełki, których zdrowie jest na pierwszym miejscu,
mają karmę bez zbóż, aby było jak najlepiej, a człowiek sobie poradzi...
Gdy zachorują - ważne, by wyleczyć, a zapłaci się jakoś, a to zbiórka,
a to uprosi się Wet na raty (tak jak było przy leczeniu Amberka)...
Wydawałoby się, że to już wszystko, ale nic bardziej mylnego...
Te prawie 10 lat temu Mefisto i spółka stały się dla nas oparciem
- byli pierwszymi członkami naszej Rodziny - a później doszedł Młody.
Od samego początku trzymaliśmy się razem na ile to możliwe,
nawet jak musieliśmy na czas wynajmu zostawić kotki u Jagodowej
- nadal nie wiem, jak ja wtedy przeżyłam, ale kolorowo nie było,
a od kiedy są z nami z powrotem od 6 lat - życie toczy się dalej...
Tak, jak Michaelowi Tabor nadawała sens jego wędrówce
- tak w naszej wędrówce zwanej życiem - One nadają sens...
I powiem Wam, że w sierpniu zeszłego roku myślałam, że pękło mi serce.
Myślałam, że nie przeżyje tego, kiedy chorował i wiedziałam, że...
Ale teraz, gdy minie za chwilę już dziewięć miesięcy, mam wrażenie,
że jakby pojawiło się jakby jakieś nowe życie, nowe słońce...
Podobno zawsze coś dzieje się po coś - i pewnie tak było tym razem.
Jak wiecie dopiero co Chessurek nam mocno się przeziębił
- jakiś nowy zmutowany kalciwirus i miał niemal zapalenie płuc...
Nastraszyła Nas ta sytuacja - tak samo, jak schudnięcie Mefiego
- już czarne scenariusze układały się w głowie, a przerażenie ...
No i masz, wszystko jest dobrze - jesteśmy tutaj, mówią, zauważaj...
Bo czasami życie musi nami mocno telepnąć, aby przestać płakać.
Aby przestać się bać powrotów koszmarów i patrzeć na teraz, kochać teraz,
bo już żadna łza nie wróci Amberkowi życia - a on nam ich zesłał.
I teraz należy się opiekować kotkami, a nie tęsknić - bo to nic nie da.
Miał u Nas piękne życie - raj na ziemi, a teraz ten raj mają maluchy,
oraz Lunka zwana Buśkowską, a przede wszystkim Chessur też Buśkowski!
No i co tam, że kolejny okupuje moje spodnie... Odkłaczę jakoś.
Zauważaj :-) Bądź tutaj z nami, teraz :-) Tak mówią. Wielka, fajna, kochająca się rodzina :-)
OdpowiedzUsuńDobrze, że się poukładało zdrowotnie z kociambrami ☺️ u nas minęło 8 miesięcy, tęsknota odzywa się, niestety, albo stety... Ale to nic nie daje, fakt.
OdpowiedzUsuńA wiesz, że znam już Twoje koty po imieniu, chyba wszystkie? 😉 A Cześka i Morfeuszka rozpoznaję po wyrazie pyszczka haha... I zazwyczaj się mi udaje 😂
No to jakby prawie się u nas zadomowiliscie przynajmniej wirtualnie 🏠
UsuńNajlepszego dla Mefisia i całej ekipy ! :D
OdpowiedzUsuń