Można by rzec, że mrozem zaleciało nawet już nocami...
Ale ostatnio jakoś cieplej i słoneczniej w dzień,
tak może być pod warunkiem, że słońce mnie nie oślepia...
Mefisio wyniki ma bardzo dobre, więc powinno być wszystko dobrze.
Oby tak było, bo dzisiaj oczywiście już kręcił nosem i się schował.
W razie co mamy się pojawić z nim i go obejrzą.
Poza tym, że chcą nas wykończyć cenowo to nic się nie dzieje.
W pracy nerwowo, codziennie ostatnio ktoś z obiegówką lata.
Na razie naliczyłam cztery osoby - ciekawie się robi...
Ludzie znajdują chyba lepszą pracę i wieją od minimalnej.
Nie dziwię się, ale sama nie mam za bardzo jak szukać,
więc jakoś ciułamy sobie na spokojnie - będzie co ma być.
Towarzystwo jakieś śpiące, bardziej marudne jest...
Niektóre misie się wyłamują ze śniadaniowej puszki,
bo smak nie ten - normalnie trzeba to nazwać mefisiowaniem.
Bo Mefciu to samo, najpierw ryby są ok, a teraz są be,
teraz kurczak jest ok i cielęcina maxi natural...
Osiwiałam dzisiaj jak zobaczyłam cenę podniesioną o 50gr...
Ale co można zrobić, jak małe misie muszą jeść?
A szczególnie to czarniutkie chorowite chude 3kg Mefcia?
Idzie człowiek na zakupy i Kotek i Dziecię najważniejsze,
a dorosły to sobie jakoś poradzi, coś tam podłubie...
Z zooplusa zamówiłam Mefisiowi musy póki był rabat 5%,
ale zapłacę po wypłacie za zamówienia, za żwirek też.
Żwirek na razie widzę, że podrożał o jakieś 4 złote,
ale na tych dużych workach za 25 litrów...
Strach się bać co to będzie w styczniu, ale co my możemy?
Tak patrzę na te ciepłe pyszczki wieczorem i w sumie,
możemy tylko tak jak one - próbować przeżyć w tym świecie.
Chodzić do pracy, czytać ksiażki, kolorować, obejrzeć film...
a to, że jesteśmy razem, i tuli się właśnie do mojej nogi mała Triss...
To wszystko sprawia, że ucisza się smutek o odejściu Jagusia,
zaraz będzie rok jak nie ma Salemka, a potem Nikirelli...
Ale oni są z nami duchem na pewno, więc w domu mamy
i byty obecne ciałem i małe duszkowe iskierki naszych Ukochanych.
Trzymajcie się i nie dajcie się!
PS. Mefi zaczął jeść na szczeście, po prostu nagle łosoś stał się be i nigdy więcej...
OdpowiedzUsuń