Dostałam przecudowną pocztówkę z Czech od Bandy Trojga.
Akcja kartkowa zawsze podnosiła na duchu i to jest fajna rzecz,
organizuje ją Marta Zabłocka na FB zycie-na-kreske - uwielbiam.
Ze spraw superowych Motylowa zrobiła mi dostęp do WoW'a.
Kocham te grę i miałam przerwę na wiele lat i nic się nie zmieniło
- jakbym przerwała tam misję wczoraj - mój Druid wrócił do żywych!
A grałam ponad 9 lat temu, były potem nieudane próby powrotu...
U Młodego na harcerstwie jest takie pozytywne zadanie,
co było dobrego w ostatnim tygodniu i to jest fajny pomysł.
Dlatego zaczęłam od rzeczy dobrych - dodatkowo ogarniamy,
a to ważne, że ogarniamy, bo szkoła daje popalić i praca też.
Po wczoraj bolały mnie ramiona i kark, bo nowa rzecz,
ale dzisiaj były takie luzy, że nie wiem kiedy praca minęła.
Nie wiem, co będzie jutro, ale piątku nic mi nie zniszczy!
Skończyłam drugi tom Kocich Wojowników - uwielbiam to!
Nie wiem, jak ja żyłam bez zaznajomienia się z tą serią?!
Na razie muszę wyhamować, żeby reszta Rodzinki doczytała,
a ja odskocznię sobie zrobię w inną zaczętą serię / książkę.
Nie ogarniam żadnych nowości, bo mam co czytać, a nowości
za chwilę będą za grosze na necie, więc nie opłaca mi się...
Pomijając już fakt, że mnie nie stać na nowe książki... ;)
Przejdźmy więc do szkód, jakie powstały, a więc ukochany
mój zimowy świąteczny kubas z Pepco stracił ucho...
Poppy kocha podgryzać książki, więc trzeba pilnować,
żeby nic nie leżało na wierzchu, bo będzie naznaczone kłem.
Poza tym śpię z milionem myszek - otworzyli nowy zoologik,
więc może zobaczę w weekend dla Małej zapas szaleństwa.
I zapas żwirku się kończy w kosmicznym tempie - aaa!
I na koniec najbardziej smutna rzecz na świecie
- Ejmisia po wczorajszej kontroli ma lek ostatniej szansy.
Na ostatniej kontroli w ciągu 48h po zabiegu było ok,
a teraz minął tydzień i niestety dziąsła Ejmisi się buntują.
Dostała lek dodawany do karmy mokrej i zobaczymy.
Jeśli to nie pomoże to trzeba będzie usunąć wszystko,
już nawet nasza Wet załamana nie ma co jak poradzić...
Wierzyć się jednak nie chce, że za tydzień już Święta!
Wszędzie w necie mi szumią, że Jare Gody i takie tam,
a ja głową w styczniu jeszcze jakby zatrzymana i zaśnięta...
Czasami najdą smuteczki, bo Nikusia, bo Jaguś, bo Mefiś...
Amberka też nie ma już, a Salemek tak nagle odszedł...
Ale musze jakoś żyć dalej, bo co możemy zrobić? Nic...
U Ejmisi może operacja, ale spróbowaliśmy wszystkiego
i nie będzie wątpliwości, jeśli trzeba będzie jednak...
Jakoś porządki na razie nie idą, ale nie uciekną przecież.
Na koniec powiem, że doszłyśmy do wniosku, że trzeba,
czasami trzeba zastanowić się i zrobić coś dla samego siebie.
Dlatego powróciłam do dawnej ulubionej gry - Motylowa mówi,
że po tych wszystkich przejściach przez 9 lat należy mi się...
Ale ja myślę, że po prostu czasami wracamy do tego, co kiedyś
dawało poczucie bezpieczeństwa i co kochaliśmy robić/słuchać.
I tym akcentem kończę dzisiejszy wpis... :)
Śliczna jest ta pocztówka, też kusze się na tę książkę, bo same dobre opinie. :) Oczywiście trzymam kciuki, by te dziąsła się uspokoiły. To, że zaraz święta mnie przeraża, bo cóż ten czas z roku na rok coraz szybciej biegnie...jak tak może...a gadali, że im starsza będę, tym szybciej czas będzie leciał. ;D Pozdrawiam i bardzo mocno Was przytulam. <3
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńOdnowionaJa Nowy komentarz do posta „Radostki i smuteczki takie tam... (:” dodany przez:
Śliczna jest ta pocztówka, też kusze się na tę książkę, bo same dobre opinie. :) Oczywiście trzymam kciuki, by te dziąsła się uspokoiły. To, że zaraz święta mnie przeraża, bo cóż ten czas z roku na rok coraz szybciej biegnie...jak tak może...a gadali, że im starsza będę, tym szybciej czas będzie leciał. ;D Pozdrawiam i bardzo mocno Was przytulam. <3
Nastawiam Mrutka na Ejmisię, nie ma co się poddawać. Oczka zamknąć i do przodu.
OdpowiedzUsuńOby ten lek pomógł, bo 5 godzinna operacja z usuwaniem zębów to nie są przelewki. Ryzyko pęknięcia zuchwy, kotek może różnie to przeżyć... No masakra to jest. Pewnie opuchnięte wszystko po usuwaniu.... Oj wolę nie myśleć.
UsuńKocurku♥️.
UsuńPrzyznam że zarówno ten wpis jak i zamieszczone fotografie przypadły mi do gustu.
OdpowiedzUsuń