Witajcie środowo!
Dziecko wróciło - wydoroślał!, ale zaraz Młody wybywa znowu...
Więc pralka megaśmierdzącego bagażu uprana, Wiedźmak też.
Plecak ciężki okazał się pełny mokrego w workach,
a także małej łopaty/siekiery w jednym i kamienia wiedzmińskiego.
Menażka raz użyta, schudł 3kg, część rzeczy niepotrzebne było...
Teraz wybywa jak co roku, więc będę weekend sama z kotkami.
Aż nie wiem jakie sobie atrakcje zorganizować, bo z domu nie wyjdę.
Dziecko z Obozu zadowolone i chce jeszcze raz na dłużej.
Miał klimat Wiedźmina i przysięgę w środku nocy nad ogniskiem.
Wiedźmina przeczytał prawie cały pierwszy tom opowiadań.
Bierze też sobie książki na wyjazd do Babci do Łodzi.
Motylowa dumna, bo też była w harcerstwie.
Mi wystarczy, że przeżył, bo to pierwszy taki wyjazd
i wiadomo też się stresowałam, koszmary miałam po nocach.
Poza tym, że jest za ciepło i za duszno staram się jakoś przeżyć.
Pogoda taka, że kawa nie pomaga ani trochę - chyba, że zasnąć.
Nadal czytam, ale już jestem w Wiośnie, nowy Wiedźmin nie porywa...
Zastanawiam się jaki serial oglądać jak będę sama piątek i sobotę,
bo w niedzielę Motylowa wraca już, więc ją odbiorę z dworca.
W pracy jak zawsze nic nowego tylko denerwują ludzi bez sensu.
Wiadome było, że przy minimalnej podnieśli nawet najbogatszym...
Ale ja nie mam zdrowia, żeby się stresować, bo każdy swoim żyje.
Żwirek właśnie przyszedł dzisiaj, a jutro powinny być chrupy.
Kombinujemy jak zrobić jakiś zapas Kotkom póki nie ma szkoły
i miliona głupot jakie trzeba będzie nakupić Młodemu, bo to 6 klasa już.
Spis lektur mnie nieco załamuje, ale może nie będzie tak źle jak wygląda.
Będą spisywali prąd, więc zobaczymy ile tym razem wyliczą,
bo że czynsz podnieśli od lipca to już wiadomo - jak zawsze woda do góry.
I tak się jakoś kręci to wszystko, a człowiek sobie kombinuje jak przeżyć.
Nie jest jakoś super dobrze, ale też i tragedii mocnej nie ma.
Wiadomo, że nie kupuje się wszystkiego, co się chce,
ani nie robi zakupów szumnych w empiku czy żadnych ciuchach.
Ciuchy ze sklepu to ma głównie Młody, bo my dobijamy co mamy.
Książki można kupić za grosze, ale mamy zapasy, więc je czytamy.
No i co możemy to wystawiamy na Kotki nasze - linki po prawej.
Wszystko jednak stoi i zbiórka i Vinted i Olx - takie czasy nastały.
Nie dziwię się, bo widzimy ceny w sklepach i widzimy swój pasek wypłaty.
My mamy Kotki, ale nie kupujemy kosmetyków ani nie chodzimy do fryzjera czy kosmetyczki.
Paznokci sobie nie robimy, nie mamy samochodu ani drogich leków.
I nie potrzebujemy tych rzeczy - to nie są jakieś wyrzeczenia - jedni mają auta inni Kotki.
Ja co prawda baterie do aparatów kupuje, ale znalazłam w Action niedrogo moje 13.
Motylowa leki na nadciśnienie ma nie za miliony - jakoś się daje radę.
Młody szczęśliwy, Kotki zaopiekowane - nikogo choroba nie trzyma i to jest OK.
Wiadomo, że dla zdrowia wypadałoby nieco zrzucić kilogramów,
ale to jest do zrobienia - to i wiele innych rzeczy można ogarnąć.
Wymagam okulisty - przyznaję, zauważyłam z przerażeniem, że oczy mi poszły.
Ale wada wzroku to nic strasznego nie jest, gorzej z wyrwaniem zęba, który czeka.
Aimee ma swoje lęki, Aleksik 14 latek ma tylko humory póki co.
Trzeba się cieszyć, że tylko tyle "dolega" Kociemu Domkowi.
Ja tam już czuję jesień...
A jak u Was?
Poza tym działamy i tam co wygrzebię/dostanę to wystawiam:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie odcisk łapki 🐾, będzie nam miło! 🐱
🧚🐈🧝🧚♀️