Dzisiaj w nocy odeszła staruszka Isiunia 💔
Najpiękniejsze epitafium napisała swoim życiem, ja tylko mogę trochę opowiedzieć...
Ale jej początków nie zna nikt - kotek z ulicy, bezdomny, dokarmiany przez kociary...
Jak to wiele bezdomnych kotków, ale nie każdy ma szczęście
dać się złapać, oswoić, mieć ogłoszenie i trafić na swoją Jagodową.
Isia miała to szczęście na 11 lat w swoim własnym domku na zawsze :)
Isia
wiosna 2009 (na oko) - 12 styczeń 2024
11 lat w ciepełku w Domku Jagodowej
Isia Misia adoptowana od karmicielki pani Ewy z Łęcznej,
w maju 2013 to było jak zabrałam od Jagodowej moje trzy pucki,
znaczy Trójcę tę najpierwszejszą i jedyną i padło na Isię.
Z Salemem miłości wielkiej nie było, ale! Była Isia Misia :)
Poza problemem z ząbkami zaraz na wejściu była zdrowa
i tak aż do ostatnich dni - schudła, coś tarczyca dała sygnał...
Pożegnanie (...)
Marta "Majorka" Chociłowska-Juszczyk
Jest cicho... Straszna ta cisza,
słyszę zegara tykanie,
słyszę, że jeszcze oddychasz,
odchodzisz... a ja zostanę.
W tej ciszy spoglądasz na mnie,
spojrzeniem mówisz, że szkoda...
Patrzysz - jakże błagalnie -
prosząc byś mógł już odejść.
Nic więcej nie mogę zrobić,
niż ogrzać cię swoim ciałem,
a ty odchodzisz, odchodzisz,
pamiętam, jak byłeś mały...
Już nie godziny, już chwile
przegrywasz w nierównej walce,
dziękuję, że ze mną byłeś,
łzy lecą ciurkiem przez palce...
Kotka zabrana z bezdomności na ulicy, oswajana,
a potem po zabraniu przez p. Ewe z ulicy oswojona w domu.
Isia miała szczęście przeżyć w cieple 11 lat - na swoich warunkach,
pomijam gówniarza co denerwował, ale maluchy tak mają...
Ale wiadomo rozpieszczana jeszcze przez Babcię,
jadła co chciała i ile chciała, ale nadeszła po prostu starość...
Myślę, że miała więcej niż te orientacyjne 15 lat...
Miała swoje ulubione miejsca i spała ze wszystkimi,
mnie zaczęła akceptować po czasie, bo zaraz mama miała zabieg,
a ja ją nosiłam do Weta na leczenie ząbków i mi to zapamiętała.
Ale spójrzcie na te oczy, czy to nie jest pamiętliwa dama? ;)
A teraz wrzucę jedne z pierwszych zdjęć z Salemkiem,
który żył po prostu obok niej, ale nie było żadnych wojen.
Szeptem
Szept jest słowem nienazwanym,
szept zaklęciem wyszeptanym
prośbą, snem, cichutkim cieniem
szept nieśmiałym jest marzeniem...
Czasem, gdy odwagi braknie
szept jest wybawieniem z matni
z głębi smutku jest wołaniem
o przeżycie, o przetrwanie...
Szeptem by nie spłoszyć szczęścia
szeptem zło odgonić z przejścia
szeptem ogarnąć w ramionach
co kochamy... zanim skona.
Szept jest słowem nienazwanym,
szept zaklęciem wyszeptanym
prośbą, snem, cichutkim cieniem
szept nieśmiałym jest marzeniem...
Czasem, gdy odwagi braknie
szept jest wybawieniem z matni
z głębi smutku jest wołaniem
o przeżycie, o przetrwanie...
Szeptem by nie spłoszyć szczęścia
szeptem zło odgonić z przejścia
szeptem ogarnąć w ramionach
co kochamy... zanim skona.
Marta "Majorka" Chociłowska-Juszczyk
Nokturn
Podobno kot nie powie, że boli,
że takie czy inne ma troski,
i nie roztkliwia się, on woli
by palec w tym wszystkim był boski.
Podobno kot nie skarży się na nic,
i woli cierpieć w milczeniu,
jednak nie zawsze, bywa czasami,
że ból jest nie do zniesienia...
Zabawki w kącie leżą zapomniane
a myszki się stały tak zwykłe,
już chęci brak by polować na nie,
już nie są jak niegdyś szybkie...
Aż wreszcie przyjdzie - cicha, wiotka,
westchnieniem wiatru lekki dotyk
złoży na oczach twego kotka,
dając mu sen wiecznie młody...
Podobno kot nie powie, że boli,
że takie czy inne ma troski,
i nie roztkliwia się, on woli
by palec w tym wszystkim był boski.
Podobno kot nie skarży się na nic,
i woli cierpieć w milczeniu,
jednak nie zawsze, bywa czasami,
że ból jest nie do zniesienia...
Zabawki w kącie leżą zapomniane
a myszki się stały tak zwykłe,
już chęci brak by polować na nie,
już nie są jak niegdyś szybkie...
Aż wreszcie przyjdzie - cicha, wiotka,
westchnieniem wiatru lekki dotyk
złoży na oczach twego kotka,
dając mu sen wiecznie młody...
Marta "Majorka" Chociłowska-Juszczyk
Wciąż mam ciebie w pamięci,
twój obraz wciąż mam w oczach...
Niech cię niebiescy święci
opieką swą otoczą.
Niech ci niebiescy święci
przydzielą opiekuna,
który będzie cię pieścił,
kochał, strzegł i przytulał.
Byś biegnąc, rozpędzony
nie spadł z wysokiej chmury,
byś nie był przestraszony
i leżał brzuszkiem do góry.
Niech ci niebiescy święci
drogę wskażą najlepszą,
jak zamknąć mamy w pamięci
naszą cudowną przeszłość...
Wciąż mam ciebie w pamięci,
twój obraz wciąż mam w oczach...
Niech cię niebiescy święci
opieką swą otoczą.
Niech ci niebiescy święci
przydzielą opiekuna,
który będzie cię pieścił,
kochał, strzegł i przytulał.
Byś biegnąc, rozpędzony
nie spadł z wysokiej chmury,
byś nie był przestraszony
i leżał brzuszkiem do góry.
Niech ci niebiescy święci
drogę wskażą najlepszą,
jak zamknąć mamy w pamięci
naszą cudowną przeszłość...
Na pewno miała raj na ziemi i ciepły domek.
Nie cierpiała, odeszła u siebie w domku na rękach Jagodowej
w nocy o 1.30...
wiosna 2009 (na oko) - 12 styczeń 2024
11 lat w ciepełku w Domku Jagodowej
Bardzo smutna wiadomość... Niby się człowiek nawet spodziewa, ale i tak serce pęka... Ściskam Was mocno...
OdpowiedzUsuńKocurro smutno. Kumulacja. Ale co do Isi, to myślę że o takim odejściu marzą wszystkie futra. Po długim życiu - w większości bardzo dobrym i pełnym, w ramionach ukochanego ludzia i bez bólu. Ten ukochany ludź ma gorzej, tęskni, pustka po futrze boli.
OdpowiedzUsuńTak myślę jak Rominka, to było dobre odejście.
OdpowiedzUsuńMła myśli jak Romi, to było dobre odejście po długim kocim życiu.
OdpowiedzUsuńŻal że odchodzą :((( Dobre życie miała kiciunia u mamy ♥
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że nie cierpiała i odeszła, kiedy uznała to za stosowne. Serce boli - wiadomo...
OdpowiedzUsuń