Tradycyjnie życie mnie mnie - zdziwnie jest nieco,
ale Motylowa wyprawia mnie tradycyjnie do pracy,
z tą różnicą, że sama zostaje w domu i ma nie przesadzać.
Wyprawa do Rossmanna i Empika skończyła się nadciśnieniem,
na które leki niewiele zdziałały, nic nie bolało, ale 150...
Wczorajsze zmywanie też odchorowuje dzisiaj
- na razie boli kostka w jednej, a kolano w drugiej nodze...
Nie łatwo wrócić do siebie po leżeniu w szpitalu,
Nie łatwo wrócić do siebie po leżeniu w szpitalu,
ale weź wytłumacz to "nic mi nie jest" - taaa...
Kicha misiek mały i śpi pod kocykiem, mniej się bawi.
MyszQ ma łzawiące oczko, więc też miała wizytę u Weta,
bo myśleliśmy, że się od niego zaraziła, ale jednak tu gorzej.
MyszQ ma chorego ząbka do usunięcia (może więcej niż jeden),
bo nie dała sobie obejrzeć - u weta to jest puma waleczna.
Dostała zastrzyk domięśniowy i też w poniedziałek wizyta.
Na tygodniu czasami nie mam siły czytać, ale teraz czytam Mortkę
- zaczęłam serię z Madsem Voortenem i polecam fanom Wiedźmina ;)
Nie jest to Wiedźmin ani Vuko z PLO, ale też fajne przygodowe.
Mamy za sobą "W Twoich rękach" dobry - polecam na Netflix.
Zaczęłyśmy irlandzki "Bodkin", a teraz ogląda "Reniferka".
Z filmów polecamy "Power", a tak to leci "Dr House" czasami.
"Pierścienie władzy" piękny serial i bardzo fajny film "Dama".
Poza tym się właściwie nic ciekawego nie dzieje
- Motylowa lata po lekarzach i dostaje nowe recepty.
Do kardiologa chce pójść, żeby te leki konsultować,
ale to skierowanie już od rodzinnego sobie załatwi itd.
Mi się z tego stresu roztroił żołądek i mam zgagi,
a okres zaczął żyć swoim życiem, ale co zrobić...
Trzeba przeczekać ten nietypowy stresujący czas,
ale badanie krwi planuję zrobić na wszelki...
Na razie martwię się kotkami i zdrowiem Motylowej.
Oby nic nie nawróciło, bo mówi, że drugi raz nie da rady.
Ja się nie dziwię, bo nic człowiekowi nie mówią,
a na wypisie dostaje się jak strzał w twarz całą litanią...
Reumatolog na szczęście zabiegami na cieśń nie straszy,
ale wiadomo, że jak się ma dolegliwości trzeba uważać.
Oby się już nic nie działo, bo dojedzie nas ten rok na amen...
Trzymajcie się! 🍀
PS. Ale jest radość! Dostanę "Grzechót" do recenzji od Wydawnictwa Mięta!
Życzę wszystkim zdrowia w takim razie. Mnie ostatnio kolana dokuczają, dziwne to, bo chudnę ok. pół kilograma na miesiąc ostatnio. Ale już jakoś się stawiam do pionu proszkami. Zobaczę co potem ewentualnie.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie byłem w tych miastach, nie mówiąc o ogrodach botanicznych w nich.
Pozdrawiam!
https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/
Kocurrku powolutku do przodu, tak żeby się nic nie popsowało. Będzie git tylko bez napinki, czasu trza. Bunioluję Was, dwułapnych i tych czterołapnych. Będę czymała kciuki w sprawie ząbków.
OdpowiedzUsuńKocurrku co tak cicho, zaczynam się martwić.:-/
OdpowiedzUsuń