Raport niedzielny ❄️

Witajcie niedzielnie,

Coś szybko nam czas leci, robi się wcześniej jasno.
To dobrze, ale i tak nie latam nigdzie po pracy z obawy przed glutem.
Wizyta u laryngologa udana, leki przepisane, kolejne 100 w aptece...
(...a wisi nade mną zanoszenie w ratach za szpitalik Sansy)
Ale grunt, że puściło w uchu już tam nie pyka i nie odtyka.
Po pracy jakoś szybko się robi jednak wieczór i trzeba iść spać.
Umilam sobie czas czytaniem i serialami ;)








Myszerek wybrała antybiotyk i czeka nas badanie krwi,
ale na spokojnie, bo ja zapomniałam, że od antybiotyku musi minąć.
Nie można tak do razu, więc na tygodniu ogarniemy pannę.
Alex lepiej kupka zwarta, zaczął jeść łaskawca suche z 10% tłuszczu,
a czasem daję im 12%, ale to tak jest ogromna poprawa.
Znalazła się karma co mu smakuje i tą dostaje, ma jeść co i ile chce.
Sansa właściwie to samo - dostałam wyniki są lepsze,
ale waga musi ruszyć w górę, więc też dostaje co sobie zażyczy...








Robimy zapasy zimowe, ale z wypłatami za grudzień ciężko,
bo chorowane było sporo, więc jak przyszły to słabo nam się zrobiło.
Mamy kupony na tańszą karmę, ale wystawiamy coś na Vinted,
żeby nazbierać na te karmy, a jeszcze leki dla Sansy i Alexa trzeba.
Te podrożały, ale znajduję jakieś na allegro oferty po starej cenie.
Strach myśleć, co to będzie od lutego z cenami wszystkiego.
Linki do Vinted są na boku, więc zapraszamy.
Motylowa podrzuca swój: koci bazarek na Vinted 😸🐈🐈‍⬛








Serialowo nie mam co polecić, bo dokończylyśmy "Filiżankę",
"Platformę" (serial), Virgin River ostatni sezon zobaczyłam z nudów.
Pierwsze dwa polecam, świetne są, także "Szkoła zabojców".
"Tęsknię za Tobą" Harlana Cobena z nudów zobaczyłam...
Polecam jednak z ciekawości zobaczyć "Prawdziwy ból" film.
A tak oglądamy FROM od nowa z Młodym, bo chciał.
I nieustannie podczytuję sobie "Wiedźmina" codziennie.
Weekendy należą do Ziemiomorza i Trylogii Kitusne.








Powyżej ostatnie wspomnienie Choinki u Jagodowej, bo już kaput,
U nas też już sztuczna wygląda jak po wojnie światów,
ale na tygodniu ją ogarniemy, bo weekend był pod znakiem odgracania.
Nieco się wyniosło, ale jeszcze mam jedną szafkę do przejrzenia.
Martwi mnie chudość Sansy i Alexa, a do tego zasmarkana Miszka.
Nieco sobie w czytanie uciekam, ale co zrobić, trzeba jakoś przetrwać.
U Tabazelli też nieco smutnawo ze Szpagietką... 
Mam nadal za szkłem jej portret, zerkający groźnie na kociambry.
Jest zakaz chorowania, bo nie wytrzymam, pęknę...


Z tym obrazkiem się z Wami żegnam, bo właśnie ratujemy Mlodego,
bo zaczęło mu cieknąć z nosa...
Ja się zabiję.

❄️❄️❄️
Zapraszam serdecznie tutaj na Bazarek:
I tradycyjnie nasza zbiórka, jakby ktoś chciał grosik...

Dziękuję za każde wsparcie!!! 🐾

6 komentarzy:

  1. Filiżana bardzo mi przypadła do gustu :) Polecam też dr. Death

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest nam słodko - gorzko Kocurrku ale cóż robić? Trza do przodu. Zdrówka Wam życzymy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystkie kotki są Twoje prywatne? Czy prowadzisz może jakąś fundację?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znaczy kotami się zajmujemy od 16 lat, ale nie mamy fundacji. Pierwsze trzy adoptowalysmy razem mieszkając w Łodzi. Były nasza ostoja w ciężkim czasie, a potem jakoś poszlo... obecnie mamy kocie stado. Dokarmiamy też koty na działkach i pod blokami. Nie robię jednak wszystkim zdjęć, bo zdradziła bym miejsce pobytu. Nie wszystkie koty jakie ratowaliśmy mamy w domu. Kilka z naszego zakładu udało się dać do weterynarza na miasto i znalazły dom. Kilka wzięli ludzie z pracy. U siebie od pewnego czasu mam znajdki czy od weta czy z zakładu gdzie np wet nie mógł wziąć i miałam wybór albo sama je wykarmić albo szukać kogoś kto to zrobi. Kolejność kotów u nas jest w zakładce gdzie są historię każdego kotka z osobna. Niestety sześć jest za Tęczowym Mostem... Więc mamy właściwie koci Dom, jeden u nas, a drugi u Jagodowej. U Jagodowej też kilka kotków to znajdy które zostały. Nie potrafimy być domem tymczasowym. Ale ratujemy je i mam zbiórki, żeby dobrzy ludzie, nasi przyjaciele i w ogóle kto kocha koty i chce pomóc mógł coś wpłacić. A my oddalysmy im dom i serce i są dla nas najważniejsze na swiecie

      Usuń
    2. A pracujemy normalnie na codzien 8 godzin. Co prawda za minimalną krajowa, ale to są dylematy typu nie zarabiam może dużo, ale jak mam teraz chora Sanse i Alexa na nerki Alex dodatkowo na trzustkę to szybko wracam w 15 minut i je ogarniam. Nigdy nie myślałam o fundacji. Panie od których mamy koty - dokładniej Jagodowa miała cztery, siostra ma dwa - prywatnie też właśnie koty odławiają i znajdują domy albo też do weterynarza miejscowego dajemy i oni szukają domu. Fundacji kocich jest strasznie dużo i my osobiście staramy się dawać radę że wsparciem kocich przyjaciół i sami :) A one są dla nas członkami rodziny. I często mają lepsza opiekę medyczną od nas ;D

      Usuń
    3. Jesteście niesamowite! Zajrzę w zakładeczkę w wolnej chwili. Oby na świecie było jak najwięcej takich ludzi jak wy dziewczyny! Kocham zwierzęta i nieraz myślałam o tym by być domem tymczasowym, ale nie potrafiłabym bo później już tego zwierzaka nie chciałabym oddać :)

      Usuń

Zostaw po sobie odcisk łapki 🐾, będzie nam miło! 🐱
🧚🐈🧝🧚‍♀️

Popularne posty