nie odzywałam się, bo Los postanowił nas dobić chyba.
Dziecko na wyjeździe u Babci wylądowało na pogotowiu,
bo wstaje rano a tu jakaś dziwna twarz (akcja tydzień temu była)
no to szybko na SOR i tam tomograf i rtg i wszystko...
My w pracy w stanie przedzawałowym, ale na bieżąco info:
porażenie nerwu twarzowego, bolerioza wykluczona.
A wiecie jak to jest, nie jesteś na miejscu, do tego w pracy,
już strach, że jakiś wylew czy coś - różnie się zdarza...
![]() |
Emisia |
![]() |
Popper |
![]() |
Yuumi |
![]() |
Vuko |
![]() |
Poppy |
![]() |
Poppy i Lunka |
![]() |
Lunka |
Dostał leki, poprawa słaba, Motylowa po niego pojechała,
wrócił, wczoraj konsultacja u neurologa, rodzinny
i skierowania na rehabilitację i teraz się dobijam gdzie się da.
Młody chłopak, całe życie przed nim, więc trzeba będzie
to i prywatnie się pójdzie, aby tylko wrócił do sprawności.
Neurolog od razu mówi, ze pewnie nie powiedzieli na SOR,
że to trwa, że to nie od razu, pokazał ćwiczenia, zalecił okłady.
A tamten chciał go kłaść na badania krwi na borelioze do szpitala
- na 10 dni, żeby krew zbadać - no oszalał!
Ale Dziecko w domu, leki ma, ćwiczy pyszczek, Małego bawi.
![]() |
Vuko dzień 1 |
![]() |
Purka |
![]() |
Miszka |
![]() |
Morgan |
![]() |
Chessur |
W międzyczasie mały glut do ogarnięcia od naszej Wet.
Ktoś podrzucił, Motylowa zatwierdziła, mówi leć z plecakiem,
a że ostatni dzień urlopu miałam to pobiegłam i tak mnie wcięło.
Ogarniamy małego, a tu takie info z wyjazdu Młodego...
Więc za dużo na mnie spadło, i czuję, że siwieję jeszcze bardziej.
Ale mały pocieszny jest, ma na imię Vuko - taki mały wiking.
Bo jest bardzo dzielny, trochę brązowy jeszcze, ale ogarnięty.
Ciumka jak Mefi, wygląda jak Amber, a durnowaty jak Sherlock.
Ale odważny jest i jest u siebie, więc widać jest w Domu.
Oby tylko wszystko zdrowotnie było dobrze w końcu!
![]() |
Lunka z wyjazdu u Babci ;) |
![]() |
Morgi |
![]() |
Cebulka |
Ale to jest za mało, proszę Państwa, aby był koniec.
O nie, jeszcze jedna katastrofa musiała się zdarzyć:
lodówka po ośmiu latach umarła, padł pewnie agregat,
a naprawa niewarta zachodu, bo wyjdzie cena lodówki...
No to dawaj wszystko w plecak ratować co się da.
Z drżącym już łbem od nerwów i natłoku zamówiona lodówka.
I zamiast spokoju kolejne zamieszanie do kolekcji.
Zamówione jest na czwartek, bo to święto w piątek,
więc w sobotę nie ryzykuję, że odwołają dostawę...
A teraz trzeba te rozmrozić i na klatkę wypchnąć.
Umówimy wniesienie tylko pod drzwi, bo Kotki.
![]() |
Czesiek |
![]() |
Morfiś |
![]() |
Emrys i mały |
![]() |
Integracja |
Także tak, patrzę, co jeszcze może pierdyknąć.
Wiertarka za ścianą to standard...
Już nawet o kotach nie będę mówić, są poumawiane.
Wszystko po kolei...
Trzymajcie kciuki! 🍀☘️
PS. Czy ja już mówiłam, że mam dość tego roku?
Kocurrku, wygląda na zapalenie samoistne. Leczenie nerwów zawsze długie ale do końca wakacji powinna się zacząć poprawa. Witamina B6 dobrze robi na dochodzenie nerwów do się. Czymamy kciuki za Młodego i za zagluconych. Lodówka stara to prawdziwna franca i przykład nieuczciwych praktyk producentów!
OdpowiedzUsuń