Mefcio sie nieco chował nam w niedzielę,
ale wieczorem przyszedł i pokazał oczko...
Przymkniete, zaplakane...
Wiec wczoraj dołączył do wizyty u weta.
Osiem lat temu miał koci katar,
wiec walczymy, a tu zdjęcia z tamtego okresu.
Nie wiemy kiedy tyle lat minęło...
A teraz znów akcja i w środę
sami czarni panowie do weta:
Amber lepiej, Sherlock lepiej, Mefcio kontrola.
Dziewczyny i Rudziaki dają radę.
Od środy lizyna...
I jakoś tak obrazek Marty Zablockiej przychodzi mi na myśl,
kiedy mówimy, ze mamy osiem, a Jagodowa sześć kotów...
Trzymajcie kciuki za nas!
Biedny Mefcio...Serce boli człowieka, gdy tak niewinne istoty cierpią...
OdpowiedzUsuńTrzymamy mocno kciuki ! Niech już wszystkie będą zdrowe ! ♥
OdpowiedzUsuńGłaski dla koteczków :-)
Też trzymam kciuki i mam nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze :)
OdpowiedzUsuńCałujemy w noski, będzie dobrze :*
OdpowiedzUsuń