Wieści Amberkowe, czyli na czym stoimy...


Witajcie w sobotni wieczór...

Nadszedł ten moment, kiedy to już wiemy mniej-więcej...
Do wpisu załączam zdjęcia z roku 2014 z jesieni i zimy,
kiedy Amber do nas przybył - te niepublikowane tutaj...
Trzeba się cieszyć tym, że były takie chwile,
że uratowany z działek tuż przed zimą miał tu raj,
o jakim marzy niejeden bezdomny kotek...

To jest dokładnie z 12 pażdziernika 2014.
Widać jaki jest malutki, błędnie oceniony na ponad rok...

Wczoraj było echo serca, usg i badania.
Zacznijmy od echo serca - nie ma jakiegoś wysokiego nadciśnienia,
więc Semintra jeśli ma być podawana to minimalna dawka.
Wet ma złe doświadczenie z tym lekiem - kotom tak spadało ciśnienie,
że stawały się takimi zombie leżącymi bez życia
- to już tutaj wiadomo w razie co ostawimy albo dawkę zmniejszymy.
Ale to na razie jest zamówione i nie jest Amberkowi niezbędne.
Jak sobie radzi tak, jak jest to na razie zamówione.

Jak widać jedzonko najważniejsze...
Bardzo szybko nam urósł i przerósł Mefiego...

Co do reszty to czekamy na Pronefrę, dojdzie pewnie po weekendzie
- od kochanej Anny Panterki, która na pewno dzięki temu bardzo pomaga!
Najbardziej Amberkowi, bo to jako dodatkowy suplement wspomoże
jego nerki (+Renalvet, +Ipatikine), ale o tym właśnie zaraz więcej napiszę...
Usg nerek niestety wykazało, że w panewce (czymś takim)
pod nerką zbiera się płyn, że przepływ w nerkach jest taki sobie...
We krwi nadal bez zmian, jest jak było, jonogram jest ok.
Ale to kwestia czasu, żeby tam coś zaczęło się zaburzać.

Poznawanie się ze starszą siostrą...

Na czym więc stoimy?
Stoimy na tym, że Amberka musimy obserwować,
że w każdej chwili może się pogorszyć, bo jest ten płyn, a także sam fakt,
że keratynina jest powyżej 5 to już wskazuje dużą niedoczynność.
Zmiany w serduszku Pan Doktor ocenił na małe i wg niego są od nerek.
Ale w zasadzie po rozmowie z Wet doszliśmy do wniosku,
że to nam nic nie zmienia gdybanie - co to były za czkawki i ataki kichania.
Jest jak jest, za dwa tygodnie planowane jest kolejne usg nerek,
a także badanie krwi, żeby mieć pod kontrolą wskaźniki te wszystkie.

Kocie kino
- inspiracja wpisem Przemka.

Amber apetyt ma, ale miewa dni, że nie ma - tak to już jest.
Mamy dawać leki, głaskać misia, jak mruczy, a dawać spokój,
jeśli nie będzie miał ochoty ani na kontakty ani na jedzenie.
Tak to już jest przy niewydolności nerek - raz lepiej, raz gorzej,
że wszystko może pachnieć mocznikiem (jest 200) - nawet renal...
Ogólnie ważne, żeby jadł, żeby dobrze się czuł, a jak coś
cokolwiek zacznie się dziać to mamy się kontaktować.
Nie wygląda to kolorowo ani dobrze, wiemy, że postępuje...
Póki co sytuacja opanowana jako tako, kontrolujemy pilnujemy...


Ciężko nam się pogodzić z tym, że nie możemy mu pomóc,
że nie możemy go wyleczyć z tego - jedyne co możemy pomagać.
Pomagać pracować jego nerkom do samego końca ile tylko się da...
Powiedziała Nam dzisiaj, że za jakiś czas - musimy być świadomi,
że może nadejść moment tego, żeby podjąć decyzję...
Nie wyobrażamy sobie tego, więc skupiamy się na dniu dzisiejszym.
Każda chwila jest bezcenna, każda kiedy mruczy, kiedy wcina...
Kiedy patrzy w oczy i zaczepia łapką...

Bardzo Kochamy Amberka... 💛
To taki nasz kochany Kot Bob,
którego ktoś porzucił na działkach.
Wyjątkowy sam w sobie jako jedyny mruczący śpiewnie,
jako jedyny zaczepiający łapką o głaski,
lubiący pomidory i leżący godzinami na kolanach...

Na koniec przypomnę naszą refleksję,
którą napisałam, gdy było bardzo źle i Amber źle znosił kroplówki.
To było 27 kwietnia, on był wymęczony, a my... Baliśmy się.

Ja czuje ze on rozumie co się dzieje. Coś w nim walczy, przytula się mruczy zaznacza mnie. Chyba to prawda co mówią, ze każdy kot ma wewnątrzkotka który walczy o swoja powłokę tak długo jak się da. Ale ważne i uważam ze objawem ogromnej miłości prawdziwej naszej jest to, ze chcemy walczyć rozsądnie, ze chcemy uniknąć przede wszystkim jego bólu i cierpienia. Teraz będzie miał tydzień raju, niech je co chce, niech mu pomagają jak mogą. Niech ten wewnatrzkotek powalczy może się uda. Maksikowi powiedziałam, ze każdy kotek wraca w nowym futerku. I zobaczymy jak to się ułoży. Bo ogólnie pomijając sytuacje to ciężko sobie wyobrazić, żeby któregokolwiek mogło zabraknąć i jak inaczej zapełnić to niż tym ze wróci w nowym futrze? A może wewnatrzkotek może działa tak ze przechodzi w innego likwidując jakąś chorobę a my o tym nie wiemy? Energia nigdy nie ginie wiec chyba może tak być...

Staram się "cieszyć" na ile się da tym, co mamy.
Będzie co ma być i widać ma być.
My robimy wszystko, Wet robi wszystko...
I wiem, że pęknie mi serce - jeszcze nie raz.




Gabinetowi wisimy majątek za pomoc:
pomagam.pl/milekoty1 oraz pomagam.pl/milekoty
Bardzo dziękuję Wam za każdy grosz i udostępnienie. 🌹
Nie poradzilibyśmy sobie bez Was! 💓

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie odcisk łapki 🐾, będzie nam miło! 🐱
🧚🐈🧝🧚‍♀️

Popularne posty