Edit Niedzielny:
Dzwoniła Wet, ze Amberek je jakieś puszki - odkryły jakiś smak co mu odpowiada i zeby jutro to odebrać, bo dzisiaj mu podały cos dodatkowo glukoza chyba, no i jutro z tego co zrozumiałam krew chcą pobrać to skoro on sie tam dobrze czuje to żeby z nim nie latać w ta i z powrotem.
No nawet lepiej, bo tak ma klimatyzacje a tu idzie się ugotować. Także wieści od Wet jutro wiecej, a dzisiaj dziękujemy Wam za wsparcie - brak nam juz 290 do spłaty Weta.
W te ostatnie dni - ilekolwiek ich bedzie - bedzie dostawał to, co mu smakuje i miał kryjówki gdzie mu odpowiada. Będziemy przy nim w domu jak najwięcej. Znów będę czytać przy jego kryjowce i mówić do niego.
A na blogu zamieszczę czasem wpis ze zdjęciami z pobytu u nas. Jemu samemu już zdjęć nie będę robić. Bardzo schudł i to jest przerażające. Zapamiętajmy go takiego jakim jest. Dziękuję. 💛
Dopisałam te wieści pod wpisem o Aimee,
ale postanowiłam, że lepiej to oddzielić,
choć takie smutne chwile są częścią życia...
Tak było wczoraj - Piątek:
Amberek jest na kroplówce.
Niestety jest odwodniony i schudł do 2.40...
Jutro go odbieramy to napisze więcej,
bo dziś brała to od nas taka pomagająca.
Trzymajcie kciuki...
Teraz jak to nie ma to mogę się wypłakać.
Momentami nie wiem, co myśleć.
Nie wiem, co robić.
Nie wyobrażam sobie tam wejść i wyjść...
I wyjść bez niego.
To jest niemożliwe, nie wierzę, że tak mało czasu zostało.
Zbyt mało... Zawsze będzie za wcześnie...
Ja wiem...
Udanego wieczorku...
Ja postaram się czymś zająć.
Muszę, bo czuję, że spadam w otchłań...
🖤
Sobota:
Zaczynam sobie mówić i tłumaczyć,
że wewnątrzkotek Amberka szuka nowego wcielenia.
Niestety dopadły nas te ostatnie dni.
Ale szukam jakiś pozytywów, że się "uwolni",
że znajdzie do nas drogę w nowym futerku...
Równo miesiąc temu pisałam, że mamy ostatnie dni.
Teraz już naprawdę to jest pożegnanie "na chwilę"
- tak sobie powtarzam, że zaraz przecież wróci.
"Kiedyś..."
Jeśli mi odejść będzie trzeba,
Bo odejść kiedyś musi każdy,
To niedaleko, nie do nieba,
A tylko do najbliższej gwiazdy;
Aby jej blaskiem ,jej promieniem,
Choć jeszcze nie wiem jak to zrobię,
Słać ci najczulsze zapewnienie,
że moje serce jest przy tobie.
I choć nas dzielić będą lata,
Bo wiesz jak krótko żyją koty,
Postaram się do końca świata
Zabliźniać rany twej tęsknoty.
F. J. Klimek
Te dni z Amberkiem były bezcenne.
Szczególnie te dni, kiedy w trakcie urlopu
dzień w dzień nie schodził z moich kolan.
Żadne pieniądze nie dadzą takich chwil, tak bezcennych.
Musimy teraz myśleć o nim.
Najważniejsze jest, żeby jego nie bolało.
Na nasz ból przyjdzie czas.
Nie wiem, jak dalej bedziemy żyć.
Niestety nie da się nic zrobić.
Zrobiliśmy wszystko co się dało.
Nie wyobrażam sobie bez niego świata.
Ale wiem, ze świat się nie zatrzyma ot tak...
I w tym wszystkim trzeba będzie spłacić te bezcenne dni...
Dziękujemy za każde Wasze wsparcie, myśl... słowo...
Zbiórki niech zostaną jako pamiątka walki
o najlepszego Przyjaciela - członka Naszej Rodziny:
Amberka znalezionego na działkach malucha w 2014 roku.
Gdyby nie to, że moja mama go złapała - nie przeżyłby zimy.
Miał z nami piękne prawie 4 lata.
I 4 urodziny, które skończył w międzyczasie choroby...
Odezwę się.
Niech ból rozstania będzie jak najsłabszy, miłość się przecież nigdy nie kończy... Wspieram całym sercem w tych trudnych chwilach.
OdpowiedzUsuńNa razie się boję. Pewnie pęknie mi serce. Ale mamy te ostatnie dni (nie wiadomo ile ich bedzie) i na razie tym muszę się pocieszyć, że jeszcze chwilka...
UsuńNiech ta chwila trwa jak najdłużej ...
UsuńSmutno mi. To takie niesprawiedliwe. W końcu Amberek to młody kociak. Tulę mocno.
OdpowiedzUsuń