Z kotem przy kawie pisane...


Dzień dobry, Dzień dobry!

Był relaks i odpoczynek u Nas - w Domu Rudej i Motylowej,
więc nadszedł czas na relaks w wykonaniu Jagodowych kotków.
Ale *ekhm* Salemek jest w połowie mój, bom ja wychowała
oraz wyhodowała taką cholerę jaką jest - moja krew to jest!

Bubson śpi


Jaki zmęczony ten kotek!

Wielkie łóżko Jagodowej zostało idealnie przygotowane dla Misiów.
Nic tylko spać całymi dniami w telepach, bo kto im zabroni.
Narzuta pikowana dla kocich zadków najlepsza i najmiękksza.
A podusie ludzkie lepsze od wszelkich legowisk z działu "kot",
a nawet te wielkie z działu "pies" nie dadzą rady takiemu rajowi!

Salemcio śpi...

Chowamy noseczek


Powoli snuję plany na Salemka 15 urodziny (czas leci!!!),
ale jemu do szczęścia nic nie brak - poza smaczkami, wiadomo.
Póki co ma się bardzo dobrze, siwieje sobie nierównomiernie,
ale dość skutecznie i nadal jest najpiękniejszym na świecie!
Mój pierworodny czarny kocurro Salemek zwany Bobkiem.



Nie wiem, co by z nim było gdyby nie wrzeszczał przy garażach.
To była zima 2004 roku, pamiętam jaki był mały czarny paskudek.
A teraz nadchodzi wielkimi krokami jesień, a później zima...
I co to będzie z tymi kotkami powyrzucanymi, kto je uratuje?
Szkoda, że nie wszystkie mają tyle szczęścia trafić do kociego domu...

Idź sobie, nie przeszkadzaj!

Wyginamy się!

Niewiadomą jest też los każdego z naszych kotów, które mamy.
Gabrielka niezabrana przed zimą w 2015 zginęłaby pewnie tam.
Pandzia, gdyby nie znalazła ją p. Ewa jako kociak mogłaby zginąć
- nie tylko wariatów nie brakuje, ale i niebezpiecznych miejsc.
A Buba? Buba nie wiadomo, co zrobiliby ludzie, bo była chora.

Coś mi się zblokowało...

O tak się przewrócę!

Najwięcej zapobiegłoby temu wszystkiemu myślenie:
o kastracji, o tym, aby nie wypuszczać, aby trzymać w domu,
bo np. Buba była trzymana na dworze w skrzynce z mamą...
Ani tam nie było ciepło wtedy w październiku ani bezpiecznie.
Tak chorego na koci katar to ja miałam tylko Jagusia i Aleksa.

O tak się pokręcę!

Kto mi zabroni!

A Isia? Isia żyła długi czas wystraszona w opuszczonym kiosku,
gdyby nie determinacja karmicielek pewnie by nie dała rady.
Miała małe kotki, udało się ją złapać, ale i na nią przyszedł domek.
Strach pomyśleć ile przychodzi na świat takich małych kulek,
a jak potem na ulicach kończą bez ratunku i pomocy nikogo...


Ulubione spanie Gabrysi
- czy kaloryfer grzeje, czy nie...

A kotkowi do szczęścia trzeba niewiele - nie muszą być drapaki,
nawet te legowiska być nie muszą ani żadne premium karmy.
Im wystarczy ciepły kąt i Miłość człowieka - opieka nad nimi.
Odwdzięczą się całymi sobą (albo tak na odległość tylko).
Będą bezpieczne, a my możemy nazwać się Człowiekiem przez C.

Zmęczona szajbami...

Ale nie na długo :)

Niby zwiększa się świadomość ludzi, ale słabo mi jak czytam,
że całe rodziny oddają do "okienka życia" pupila - całe rodziny!
Ja nie wiem, co trzeba mieć w głowie, żeby tak zrobić,
a jeszcze z dzieckiem podjechać i zostawić tam "Reksia"?!
Co za osoby wyrosną z tych dzieci w przyszłości?

Pandzia na łóżeczku...

Jakieś małe Matka kupiłaś!

No i łapka wisi, widzisz?

Ostatnio zycie-na-kreske prowadzi na FB "Poniedziałki dobra",
gdzie pisze co tydzień co zrobiła dobrego - ja wrzucam piątaka.
Co poniedziałek postanowiłam wspierać jakąś kocią biedę.
Mi ten piątak życia nie uratuje, ale komuś już może pomóc...
Świata nie zbawię, ale może choć ten "jeden malutki" gdzieś tam...

Jakoś tak refleksyjnie wyszło...
Miłego dalszego ciągu weekendu!

3 komentarze:

  1. Słodkie koty, chociaż ich historie nie zawsze są takie wesołe. U nas też na razie błogie lenistwo... Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ładne zdjęcia :)
    Niestety, jeszcze wiele lat upłynie zanim ludzie zaczną traktować zwierzęta tak jak sami chcieliby być traktowani...

    OdpowiedzUsuń

Zostaw po sobie odcisk łapki 🐾, będzie nam miło! 🐱
🧚🐈🧝🧚‍♀️

Popularne posty