Jak we śnie na jawie trwamy...


Witajcie...

Od soboty wieczorem jesteśmy jak we śnie na jawie...
Dziadek lat 91 wylądował nagle w szpitalu.
Jesteśmy jednocześnie w szoku i jakoś tak obok.
A z drugiej strony mam wrażenie, że to sen.






Ciężko cokolwiek powiedzieć - stan krytyczny.
Wejść i tak nie można do szpitala, i tak nie wpuściliby.
Szok nas trzyma, bo dopiero co nic się nie działo.
Mama opowiadała, że wszystko było w porządku...






Dopiero co w sobotę byliśmy na grillu, na kawie i ciastku.
A teraz nie wiem, kiedy zrobił się wtorek i tak jakoś... Dziwnie.
Człowiek sam nie wie, co ze sobą zrobić, jakoś tak ciężko.
Młody wie, dzielny jest bardzo, spędzamy czas razem.






Ciężko cokolwiek powiedzieć, więc milczymy, dajemy sobie spokój.
Kto chce ten ogląda coś, kto chce to sobie czyta w kącie...
Młodego coś tchnęło wczoraj i zaczął czytać sam książkę.
Po przepłakanej niedzieli jakoś nie mamy łez, trwamy...






Wczoraj wieczorem na spacerze patrzyliśmy w chmury.
Przebiegło mi przez myśl, że to jakiś sen... Jakiś żart.
Dwa lata temu pożegnałam Amberka - on miał chore nerki.
W niedzielę lekarz powiedział Mamie, że nerki nie pracują.






Dzisiaj rano od jakiejś ósmej oglądałam cud narodzin u Gosianki.
Kotka Zojka urodziła sześć małych kotków - krąg życia...
Na żywo na YouTube jest relacja z Kociego Pokoju.
Staram się czymś zająć myśli, jestem jakby poza światem...






Motylowa mówi, że nam współczuje, bo nie wiemy co nas czeka.
Ona wie, bo jej Tata zmarł jak sama miała ponad 20 lat...
Ciężko nam sobie wyobrazić, co ma na myśli, bo to pierwszy raz.
Jakby nie dociera chyba do końca, co się dzieje, co się stanie...






Nie pozostało mi nic innego, jak trwać myślami.
Jak zająć się czymś, czymkolwiek, bez patrzenia na bałagan...
Bez przejmowania się brudnymi kubkami w zlewie...
Bo czy to ważne, gdy odchodzi właśnie Dziadek?






Mam tylko nadzieję, że bez bólu...
Uciekłam sobie w książkę mojego Taty, bo nie skończyłam,
ale nie da się na długo odciąć od rzeczywistości...
Blokuję rozwijanie się myśli w związku z sytuacją...

Odezwiemy się...

8 komentarzy:

  1. Och,Kochana. Przytulam mocno.💕☹️♥️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się trzymać. Ale jakoś mnie chyba szok trzyma, bo jakby za murem...

      Usuń
  2. Trzymajcie sie. Moja Mama odeszla niecale dwa lata temu, a ja wciaz niepogodzona z tym.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana Wiewiórko, Motylową goń od siebie.
    Sorry, że tak piszę, ale każdy przeżywa inaczej, każdy ma swój unikalny sposób na przeżycie traumy. To co ona przeżywała, to jej, nie twoje.
    Kochasz Dziadka, to trudne pożegnanie, ale nieuniknione.
    I dobrze. Dziadek lekcję kończy, idzie dalej. To też dobrze. Po Tamtej Stronie jest Drugi Świat Żywych, jak powiedział mojej koleżance jej sześcioletni syn. I ta świadomość pomaga. Nie trzymaj Dziadka, pozwól mu iść...
    Powiedz na głos: kocham cię, dziękuję, możesz odejść.
    To najlepsze co możesz zrobić dla siebie i niego.
    Przytulam mocno was wszystkich.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziadek lekcję skończył tak jak chciał, że nagle i bez bólu - wg wypisu zatrzymanie krążenia. Czyli po prostu wszystko się zatrzymało w czwartek rano, a od soboty wieczorem był w szpitalu. Ja określam, że mieliśmy kilka dni na pogodzenie się z najgorszym - bo nerki nie pracowały już w niedzielę.
      Zawsze będzie szkoda, że nie zobaczył prawnuków od szaleństwa pandemii - ale kto wiedział, skoro się dobrze czuł i sam chodził do wc itd. Test widziałam, że zrobili i nie wyszło nic - żaden COVID. Po prostu zapalenie płuc - a byly takie upały, że sama nie wiedziałam czasem czy to gorączka czy skwar. A wiatrak na przeciwko łóżka i łóżko przy otwartym balkonie mówi wszystko...
      Widać tak miało być - tak jak chciał nagle...

      Usuń
  4. Trzymaj się kochana....Zgadzam się w 100 procentach z Anna Bzikowa.Każdy taki czas przechodzi innaczej....przytulam Was

    OdpowiedzUsuń

Zostaw po sobie odcisk łapki 🐾, będzie nam miło! 🐱
🧚🐈🧝🧚‍♀️

Popularne posty