Dzisiaj za oknem mam wiosnę, więc jest nieco lepiej.
Kotki wypatrują gołębi i co chwilę jest zamieszanie,
a to przy oknie w kuchni, a to przy balkonie...
Ostatnio łowcą wielkim okazuje się być Yuumi,
która usiłuje jak Sherlock "czekać" na ptaki...
Wszystko ok, ale Jumcia jest Wołoduszka wałeczek
- i wszystko przy okazji leci i się przewraca z nią...
Dzisiaj ponoć jest obchodzona Wielkanoc na wschodzie,
więc postanowiłam wstawić drugą sesję z pisankami.
To jest część z pisanką tylko zieloną i niebieską,
bo fioletowa nie przetrwała barwienia - pękła zaraz...
Poza tym pasuje jakoś kolorystycznie do pogody
- te także są w kotki - dzieło Młodego - już zjedzone. ;)
Latamy codziennie z maleństwem rudym - kichanie trwa.
Przy okazji niestety wyszło coś jeszcze - w piątek zauważono,
że Triss ma coś przy ząbkach, ale uznała Wet, że dostaje leki,
więc powinno się to zagoić - jakiś lekki stan zapalny...
Ale niestety dzisiaj i wczoraj nie widać zmian, a inna Wet
zajrzała w paszczę i Triss ma kamień jak na małego kociaczka...
Orzeknięto, że to może być autoimmunologiczne niestety.
Oznacza to niestety, że może będzie trzeba usunąć ząbki.
Po dzisiejszej wizycie Wet mówiła, że raczej tak, ale...
No dajmy jej jeszcze kilka dni - damy znać co z tego wyniknie.
Z jednej strony szkoda u tak małej kici takiej sytuacji,
sam zabieg mnie przeraża na ten moment, bo to masakra...
Poza tym wiadomo, że kotki sobie radzą jakoś tak żyć.
Triss jest z początku września, więc ma jakieś 8 miesięcy.
Poza tym Mała Księżniczka jest przytulaskiem na żądanie.
Dawanie jej codziennie VetoMune w sosiku sprawiło,
że prowadzi mnie do kuchni i krzyczy przy blacie, gdzie stoi,
żeby jej podać jej "miaaa" smakołyczek, bo "miaaa" żąda!
Głaskanki są oczywiście w wc jak robi ósemki między stopami,
a czasami i na przedpokoju jak wrócę albo się przemieszczam.
Wtedy trzeba głaskać po pleckach, a ona pręży ogonek...
Zachciało się nam przemeblowania, więc kotki świrują.
Stosy stoją wszędzie, ale przy okazji jest selekcja wszystkiego.
Będę prawdopodobnie jakieś książki wystawiać na sprzedaż,
ale za jakąś symboliczną kwotę - nie wiem tylko gdzie...?
Wszystko oczywiście na kociego Weta, który podrożał...
Przejrzałam szuflady i dwa worki śmieci wyniosłam...
Ile to przydasiów można nawpychać i zapomnieć po co...
Oby wróciła Tabazella cała i zdrowa, a Romanka ruszyła
z wekowaniem wiosny na swoim blogu - nie spać, zwiedzać!
Agniecha może konika jakiegoś zapoda, a Pieso książkę napisze.
Amyszka może coś namaluje, a Olga pokaże wiosenne pieski.
W Kurniku też jakiś zastój trwa, Papilotowa jeszcze nie wróciła,
a Lidia może pokaże więcej sesji przepięknego Jaśnie Frania...
Mam nadzieję, że u Was wszystko dobrze - u nóżek
i kolanek, i innych wszelakich elementów Obsługi Inwentarza.
Kotki i inne zwierzątka zaopiekowane muszą być!
Wszystkiego Dobrego dla Was!
Wielkanoc jest może nie tyle u sąsiadów zza wschodniej granicy, ile ogólnie u prawosławnych i grekokatolików. Ale faktycznie, to kolejna okazja do podziwiania cudownych pisanek Młodego :). Jakoś nie jestem za przydasiami, z czasem jest ich za dużo i nie wiadomo co z nimi zrobić.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
No sesja była taka duża że w jednym wpisie by wszystko przepadło. :)
UsuńNo ja co rok staram się wygarniac z domu śmieci... Na bieżąco czasami też. Ale zima się nie chce nic i to się zbiera, a teraz wypad 😆
A właśnie obczailam Goodreads można tam dodawać książki jakie sie przeczytało i zobaczyć u kogoś znajomego co on przeczytał i sobie oznaczyć, że chciałoby się przeczytać ;D
Kocureczku, pisanki takie, że bajka. Jak się udało wydrzeć je futrom?
OdpowiedzUsuńHe, he, he.
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego mój chichot zapisał się jako anonimowy. Hym... cuda bloggera.
OdpowiedzUsuń