Raport kociofotny - czyli jakoś się toczy 🍃

Witajcie niedzielnie,

Posmutniał świat po odejściu małej Vendy - ale kręci się dalej.
Venda pozostała dla nas na Zawsze maleńkim koteczkiem.
Ale już myśli dały mi spokój - bo miałam wtedy jakieś przeczucie.
Ale wiem, że ja nic nie mogłam - danie wody, przeniesienie
- nic by nic nie zmieniło - tak widać musiało być...
Coś mocno nie tak było z tym "zatruciem" i trzeba żyć dalej.
Ona nie cierpi, nic ją nie boli - może Los coś nam oszczędził.
Venda żyje nadal w Morgance i Piorunku - i tego się trzymam.

Daenerys

Poppy dziwi się na śnieg


Morganka czasem ze mną śpi



Poza tym właściwie się nie dzieje nic nadzwyczajnego.
W pracy jakieś zmiany, ale mnie nie dotyczą za bardzo.
Po prostu w weekendy zakład ma stać - a zmiany będą trzy.
Wiadomo od stycznia zmiana minimalnej krajowej,
ale mnie to nie cieszy, bo wszystko pójdzie okropnie w górę.
O jakimś świątecznym jest cisza - pewnie dadzą co muszą,
bo już niezadowoleni ile od stycznia muszą podnieść...
Ja i tak to niosę do Weta na spłatę - bo zbiórki i Vinted stoi.

Śnieg?!

Gdzie?!


Emrys i Chessur

Triss :)


Wnoszenie było najpierw dziesięciu worków żwirku,
a później czterech worków karmy po 4 kg - w sumie 16kg.
Nie mam już siły na tego debila od zostawiania w punkcie.
Na tygodniu zostało postanowione, że będzie w weekend bigos
i zostało tak też uczynione - od soboty rano i dziś - bigosujemy.
Obejrzałyśmy sezon True Detective na HBO i NYAD na Netflix.
Sama obejrzałam "Puszka pandory", ale przeciągnięte trochę.
Dzisiaj nie wiem, czy coś obejrzę - na razie się budzimy...



Cebulka

Aleksik

Piorunek


Ostatnie dwa tygodnie były jak sen, nie wiemy kiedy minęły.
W pracy jakoś tak jest, że czasem nie pamiętam poprzedniego dnia.
Ale ogarniam, w pracy uczucia są wyłączone, muszę dawać radę.
Wiadomo, że czasem najdzie wspomnienie i smutek, znamy to...
Trzeba iść do przodu i żyć - tego chciałaby Venda, była taka radosna.
Ona nie miała czasu na takie rzeczy - zabawa i szaleństwo i szał.
Morganka i Piorunek są czasami przytulaśni - wcześniej nie byli,
przytulają się, wiedzą, że coś się zmieniło, że Venda nie wróci.

Poranek w niedzielę 6 listopada...

Piorunek z misiem od Motylowej

Z tyłu Morfiś na swojej podusi

Morganka śpi przytulona


Asystent kąpielowy

Jeśli chodzi o czytanie to wróciłam do czytania Dowodu,
który kiedyś poleciła mi Prowincjonalna Bibliotekarka... ;)
I przymierzam się do kontynuacji "NieUrodziny", które
ostatnio czytałam z Vendą - wtedy zrobiłam ostatnie jej zdjęcie...
W pracy nic nie mówiłam, bo i tak jest zamieszanie, a to mój ból.
Jedna pani pytała jak tam maluszki, ale nie wchodziłam w szczegóły.
Nie mam na to siły, a świat dalej istnieje i działa, jak działał.
Skupiamy się na tym, co jest, bo tego co było nie da się zmienić.

Miszka i jej wymagania


Nowa ulubiona podusia Piorunka



Poppy

Młody tez się dzielnie trzyma, nic nie mówi, ale wie, 
że jeśli będzie chciał to może opowiadać, mówić, pytać...
My same też przegadałyśmy temat, choć ciężko jest znieść,
że tak młody kociak się tak pechowo zadławił - w domu, w cieple,
gdzie miał najlepszą możliwą opiekę, dostał leki i wszystko.
Świat pokazuje, że można, że jesteśmy tylko i aż ludźmi,
bo wzięłam ją, wykarmiłam, i miała prawie pół roku domek.
Domek najlepszy na świecie, gdzie Koty są najważniejsze.

 Tęczowy most

Za tęczowym mostem anioły biegają
Od czasu do czasu nowego witają
Nowy do nich już tam biegnie choć patrzy za siebie
Nie jest pewien czy w przyszłości powróci do Ciebie
Bo gdy jego dusza wstąpi w nowe ciało
Zostać przyjacielem twoim będzie chciało

Za tęczowym mostem machają ogony
Witają duszyczkę zmieniającą strony
Merdają ogony w ciągłej ich zabawie
Biegając i węsząc po niebiańskiej trawie
Tam bólu nie czują i swego cierpienia
Których tu zaznały skryła z ciałem ziemia

Zabrały ze sobą tylko miłość twoją
Byłaś dla nich rodziną bezpieczną ostoją
Ból i rozpacz zostawiły aby wzmocnić Ciebie
Kiedyś wszystko to zrozumiesz gdy dojdziesz do siebie
Jeśli smutek Cię ogarnie i będzie dokuczał
Twój przyjaciel znów zawarczy albo będzie mruczał

Przyjdzie jeszcze taka chwila, być może powrócą
Aniołowie w nowym ciele ze szczenięcą duszą
Choć w pamięci pozostaną obrazy z przeszłości
Małe szczenię z tamtą duszą da wiele radości
Bądź dla niego całym światem i jego rodziną
Póki jego albo Twoje dni życia nie miną.

Emil Wałęska

Venda, 25 maj 2023

Teraz z wielkim smutkiem, dziękuję Wam za słowa wsparcia,
choć nie pisałam, to czytałam, i układałam sobie wszystko...
Wiem, że nikt z nas nie jest winny, a tego przeczucia wtedy
- nie zapomnę do końca życia - no, nie mogłam nic zrobić.
Wiem, że nie zrobiłam nic złego, teraz już mój umysł dał spokój.
To był po prostu strach, a że może wodę dałam to może to?
No, ale to przeczy logice - przy mnie by się zaczęła dławić.
Ona była najmniejsza, najsłabsza - widać tak musiało być.

Dziękuję, że jesteście tutaj z nami 🥀

PS.
Cieszę się, że miałam to zapalenie zatok, byłam z nimi po zabiegu,
codziennie mogłam je głaskać, obserwować, wiem, że nie było nic nie tak,
może Los dał mi pobyć z nimi, bym nie miała wyrzutów sumienia?
Bo człowiek, wiecie, myśli, że zapracowany to coś przeoczył.
Tu nie było co przeoczyć, bo od 16 aż do 1 byłam z nimi cały czas.
Nawet unikałam wychodzenia przy zatokach z domu na zakupy.

Aleksik :)

🍀🍀🍀

4 komentarze:

  1. Każda strata, nawet najmniejsza, wywołuje u nas żal, smutek i pustkę. Ale Venda na zawsze pozostanie w Waszym sercu i pamięci. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też tak myślę, że Venda zostawiła swoje moce Morgance i Piorunkowi. Moja Sabinka miała siostrzyczkę, którą w pierwszych miesiącach życia pokonał koci katar - do dzisiaj patrząc na Sabcię widzę je obie w tej jednej. Na pewno zrobiłaś wszystko, co było w Twojej mocy, nie powinnaś roztrząsać co by było gdyby... Pamiętaj, że dzięki Tobie Malutka miała kilka pięknych, szczęśliwych miesięcy życia. I to jest najważniejsze.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten wzrok futra na wannie, tak dobrze mi znany! Kąpiesz się, tak? A ja cię suchą potrzebuję! Już, zaraz, najlepiej na wczoraj.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wstałam, żeby dokończyć bigos więc napiszę: rano wstałam już trzeci dzień z bólem pleców, ale też lało mi się z nosa. Myślę psiknę sobie i będzie ok. Ale po chwili zawroty głowy i takie zmęczenie straszne. No to dobra zapisałam się poszłam. Rodzinna mi testu nie robiła, w piątek na kontrolę. Puls mam za duży więc dała mi jakieś tabletki na zmniejszenie tego pulsu i mam sobie mierzyć. Chyba moje serce źle zniosło stres ostatnich wydarzeń...

    OdpowiedzUsuń

Zostaw po sobie odcisk łapki 🐾, będzie nam miło! 🐱
🧚🐈🧝🧚‍♀️

Popularne posty