Przedświątecznik chorobownik 🎄

Witajcie poniedziałkowo...

Dzisiaj dzięki endormedowi żyję, więc w końcu piszę.
Nie po drodze nam ze wszystkim, a najbardziej zdrowotnie.
Dwa tygodnie temu zaniemogła Motylowa, a tydzień temu ja z Młodym.
Mi się jeszcze utrzymuje, bo ja ostatnia zachorowałam.
Więc jak ja od wtorku dopiero to dopiero wczoraj w miarę.
Zatoki zawalone były, odsztuszam jednak nadal,
choć oddycham nosem bez problemu to się nazbierało.
Więc biorę leki i odksztuszam co się da, a w razie co lekarz.
Bo mnie tak rozwaliło we wtorek, że bez lekarza ani rusz.











Sansę mam w domu i odwiedzam ją, a ona wtedy do mnie wychodzi.
Biorę ją i czytamy albo oglądamy sobie kilka godzin.
Była na badaniu ostatnio, no, ale przytyła malutko.
Dziś dzielny Młody poleciał do paczkomatu po zooplusa
i mamy dla niej tacki renal Smilla nowe smaki, żeby jadła.
Z Sansą to wiecie, opieka paliatywna, więc każdą chwilą żyje.
Ważne, żeby jadła i miała spokój i relaksik z ulubionym człowiekiem.
Dlatego codziennie z nią czytam i taki mamy rytuał.
Ma gorsze i lepsze dni, wiadomo, będzie pewnie z czasem gorzej...













Na tygodniu Motylowa dzielnie z Młodym biegli do Weta,
jak ja umierałam na zalanie glutem i kaszlem, bo MyszQ to samo!
Zaczęła nam gulgotać glutem i karmą zwracać mała kulka...
Staram się VetoMunem tę małą łajzę paść, ale wiecie jak to jest.
Nie lubi, wieje, ucieka, chrumka, złości się i chowa...
Jednak w środę już pokazała, że ją rozłożyło i antybiotyki w akcji.
Więc obok Aleksa z lekami w karmie mam Myszerka z lekami do dzioba.
Bo Alex to się da nabrać na zgniotki w karmie, a ona nie...
W dziub i patrzeć czy poleciało, uprzednio zawijając w burrito.













W ogóle z niczym nie po drodze w tym roku jakoś nam idzie.
Plus taki, że Alexa leki działają, bo widzę poprawę.
Po Świętach cała trójka idzie do Weta, a mi słabo już się robi...
Nie po drodze wszystko, drożyzna, już czynsze podniesione,
już człowiek wie, że w styczniu więcej płacenia, a jeszcze dowalą...
Ale żeby nie było, że same narzekania to Kocie Stado w składzie
prawie takim samym jak na ostatnie Święta - z Ciri, a bez Sherlocka.
Jeszcze jest z nami Aleksik i Sansa, dziad upierdliwy, a Sansa grzeczna
- jak ją w gabinecie zachwalali, że wszystko da sobie podać...











Drapak wymieniony jak widać udało się i nawet Motylowa orzekła,
że jakoś jej psychicznie lepiej jak nie widzi tamtej tragedii...
Ale to tylko dzięki odkładaniu drobnych z Vinted i kuponowi rabatowemu na 25%
Legowisko od Młodego wzięłam, bo koszyk wiklinowy pękł któregoś dnia.
Po prostu się rozpadł już że starości, a miał z 10 lat...
Młody za to ma dla swoich dziewczyn mały drapak z Biedronki.
Sam składał i ustawił dziewczynom przy kaloryferze.
Teraz pora na ogarnięcie mu Choinki, więc uciekam...


Życzymy Wam spokoju przede wszystkim. 
Niech Wasi Ludzie i Wasze Koteczki
i inne futrzaste (i nie) stworzonka będą zdrowe!
Szczęścia, uśmiechu i czasu dla samych siebie!
I kaski, bo ponoć niby szczęścia nie daje,
ale życie ułatwia i rachunki nie tylko u Weta ogarnia.
Spełnienia planów i marzeń!
Niech się Wam po prostu wszystko dobrze układa ❤️ 🌟

4 komentarze:

  1. Kocurrku mła Wam wszystkim życzy przede wszystkim zdrowia, teraz ono najważniejsze. Właśnie skończyłam zmywać strup Szpagetce, pod spodem nadal brzydko, nawet bardzo ale jakby z boku zarasta. Dobre i to. Najświąteczniejszego i oby pod choinką czekało zdrówko.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wam również niech się dobrze układa :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jej, jakie śliczne kocurki :) Są obłędne :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj. :) Chciałabym Wam życzyć Wesołych, spokojnych Świąt pełnych magii, ciepła i miłości oraz wszystkiego dobrego dla kotków.

    OdpowiedzUsuń

Zostaw po sobie odcisk łapki 🐾, będzie nam miło! 🐱
🧚🐈🧝🧚‍♀️

Popularne posty