Takie wieści w skrócie 🐾


Witajcie poniedziałkowo,

Wpis miał być w piątek, a potem w sobotę, wczoraj miałam siąść...
Ale wiecie jak to jest, jak się ogarnia sprawy.
Motylowa cały zeszły tydzień na zwolnieniu pod kołdrą.
Kaszel i katar do potęgi, lekarz dał leki domowe i wygrzebać się.
W międzyczasie Sanse zabrałam do domu ze szpitalika.
Alex dostał antybiotyk na stan zapalny, więc mam teraz szpital w domu.
Do wczoraj, bo Motylowa zdrowa, teraz Młody kaszle i kicha,
a ja walczę, żeby mnie nie wzięło, bo mam dentystę w czwartek.













Sansa dostaje mielone wg przepisu cioci Tabazelli i pije taka zupkę.
Na razie nie wiem jak kawałeczki rozgniecione widelcem,
bo dzisiaj Sansa bez humoru i tylko wcina, a nie wychodzi z klatki.
Więc schowałam jej tam jedzonko do kociego domku i sprawdzę zaraz.
Chwilkę w weekend siedziała mi na rękach, spala, mruczała.
Głównie w pokoju Młodego byłam, więc stąd fotki wrzucam,
Zanim Sansa miała te rankę świeże zdjęcia sprzed szpitala.
Tam Motylowa się izolowała nieco, bo kaszel męczył.
A ja do pracy wstaje o świcie i zakłócanie snu niewskazane.
Wykończył mnie zeszły tydzień, bo wszystko na mojej głowie.
Młody pomagał jak mógł, a od wczoraj on zasmarkany i kaszlący.
Dodzwonić się do poradni graniczy z cudem...












W pracy napięta atmosfera przed Świętami, bo chcielibyśmy by coś dali.
Ale na razie cisza jest, nowy dyrektor i wszyscy w stresie...
Jednak Motylowa mówi, że ważne, żebyśmy dały radę jakoś do stycznia.
Drapak od Gwiazdki niespodziewajki dotarł i jest wymieniony.
Cały weekend wynosiliśmy i sprzątaliśmy części tego połamanego.
Bo stał połatany czekając na cud, ale się jakoś udało i mają.
Zdjęcia będą jak ogarnę życie, bo katar i kaszel, a jutro do pracy.
Nie chcę sobie tego miesiąca zepsuć zwolnieniem, bo dużo zabiera.












Feliway w pokoju Młodego działa, ale Poppy jest odporna...
Yuumi jest grzeczna i Sansy nie zaczepia, ale Popper... Uduszę.
Rozważam jakaś obroże dla niej, ale teraz dostawy kiepsko działają.
Póki co Sansa ma nadal rankę, która się goi, więc jest odizolowana.
Czuje się w klatce bezpiecznie i tam się chowa osłonięta kocem od reszty.
Ejmisia ładnie je Renalvet, a Lunka ma wyskubany brzuszek.
Nie wiem, czy przestała go skubać po lekach na pęcherz.
Totalnie nie pamiętam, więc jest plan złapać jej mocz.
Ale Wet mówił, że na spokojnie obserwować, bo może tak jej zostało.
W końcu miała struwity kryształki leczone dość długo...












Alex i Sansa mają przytyć - gorzej z Aleksem, bo nie wchłania.
Ale Sansa ma szansę żyć, jak tylko zacznie współpracować i porządnie jeść.
Na razie dostaje wszystko, co tylko chce zjeść i jej nie zaszkodzi.
Alex ma nowe leki, więc walczymy że stanem zapalnym u niego.
W czwartek też mamy Weta z Sansa, więc zobaczymy co dalej.
Kolejny zastrzyk na anemię na pewno, ale czy waga dalej nie leci?
Oboje są leccy jak piórko i mnie martwi ich chudzizna...
I do Kotowego modły składane, żeby żwirek mi dotarł w tym tygodniu.
Bo już awaryjny mają wsypany, a ten z Biedry tak średnio im pasuje.
Wszystko wisi jako w realizacji...


Dam znać w czwartek z aktualnymi zdjęciami.
Teraz Gripex i spać, bo nie mogę chorować.
Trzymajcie się.

PS. Rozwaliło mnie na amen...

3 komentarze:

  1. Wciskaj zupkę, zupka uratowała Felicjana a dla Sansy wskazana też ze względu na nereczki. Będziemy trzymać za Was kciuki, w czwartek szczególnie mocno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dentystę muszę przełożyć. Katar się leje. Kaszel. Umieram

      Usuń
  2. Ale jeden żwirek ruszył i będzie jutro

    OdpowiedzUsuń

Zostaw po sobie odcisk łapki 🐾, będzie nam miło! 🐱
🧚🐈🧝🧚‍♀️

Popularne posty